publikacja 08.05.2018 10:15
Czwarta doba poszukiwań górników w kopalni "Zofiówka" przynosi przełom.
Przed "Zofiówką" przybywa zniczy Mateusz Kornas /Radio eM
Górnicza lampa Stanislaw Dacy /Fotogosc
Nocna zmian ratowników potwierdziła, że w rejonie, gdzie wykryto sygnał słychać pracujące wentylatory. To oznacza, że jeśli górnicy przeżyli wstrząs mieli czym oddychać. Warunki ciągle są bardzo trudne. Cały czas rozciągane są lutnie, którymi doprowadzane jest świeże powietrze. Żeby spenetrować resztę wyrobiska trzeba też usunąć zalegający tam sprzęt, tj. zniszczone obudowy chodnika i resztki taśmociągu. Sobotni wstrząs spowodował wypiętrzenie spągu, czyli spodu chodnika. Został on wypchany do góry razem ze znajdującymi się tam urządzeniami. Ratownikom zostało do spenetrowania ok. 50-60 metrów. Prześwit w najlepszym razie sięga około 70 centymetrów. - Ratownicy muszą prowadzić sprzęt przed sobą, albo za sobą - mówi Daniel Ozon, prezes JSW:
Dyrekcja szacuje, że może to zając około sześciu godzin i udostępnia zdjęcia, które pokazują w jakich warunkach pracują ratownicy.
Aparaty do oddychania ratownicy muszą nieść za sobą, na plecach foto JSW
Ograniczona widoczność pod Ziemią foto JSW
W takich warunkach pracują ratownicy w "Zofiówce" foto JSW
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07
Jest sygnał z lampy górniczej