107,6 FM

Piekło, to drugi człowiek

Systematyczne zabiegi, mające na celu osłabienie, a nawet całkowite zakwestionowanie wartości życia dzieci nienarodzonych nie są tylko wynikiem bezmyślności, znieczulicy lub poszukiwania wygodnego stylu życia. To element szerszego, trwającego od wielu już lat procesu, którego celem jest przeobrażenie ludzkiego kształtu wolności, w wolność absolutną, nie-ludzką, zdegenerowaną.

Jakiś czas temu Portugalia, teraz Irlandia. Kraje niegdyś wyraźnie katolickie i w sferze wartości odwołujące się do konserwatywnego rozumienia wartości, dziś od tego odchodzą, liberalizując swe prawo – zwłaszcza w kwestii aborcji. Państwa te – zresztą nie tylko one, mówimy tu bowiem o szerokim trendzie – wpisują się w globalną politykę, której rozszyfrowanie wcale nie jest trudne. Nie tak dawno, w ramach zebrania Światowej Organizacji Zdrowia, przedstawiciel Stolicy Apostolskiej sprzeciwił się oenzetowskiej polityce aborcyjnej i przewrotnemu prezentowaniu aborcji jako elementu zdrowia reprodukcyjnego. Sprzeciw ten był ze wszech miar zrozumiały. Jak podały w uzasadnieniu źródła Stolicy Apostolskiej, nie można popierać żadnych form legislacyjnych uznających prawnie aborcję, w tym również próby promowania przez ONZ lub jej agencje narodowych praw, pozwalających odebrać życie nienarodzonemu dziecku. Stały Obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ w Genewie podkreślił, że Watykan nie uznaje usług aborcyjnych za jeden z aspektów zdrowia reprodukcyjnego. Ponadto nie może zaakceptować sprzecznego wewnętrznie stwierdzenia, że promocja tzw. bezpiecznej aborcji to obrona praw człowieka w stosunku do kobiet i dziewcząt, kiedy w istocie odbiera się nienarodzonemu dziecku jego najbardziej podstawowe prawo, jakim jest prawo do życia. Te rażące niekonsekwencje w myśleniu oenzetowskich oficjeli nie wynikają jednak wprost z samego faktu zakwestionowania człowieczeństwa embrionu ludzkiego we wczesnej fazie jego rozwoju. Owszem, takie argumenty padały niegdyś z ust zwolenników aborcji. Dziś jednak, w oparciu o współczesny stan wiedzy, trudno odmówić człowiekowi prawa do bycia człowiekiem od samego początku, ustalając inny niż poczęcie moment inicjujący jego człowieczeństwo. Zresztą, w skrajnych przypadkach, zwolennicy aborcji walczą nawet o prawo do jej wykonywania w czasie, gdy dziecko, przy odpowiedniej pomocy medycznej, mogłoby już przeżyć poza organizmem matki – a więc w ostatnim trymestrze ciąży. Racją nie jest tutaj dyskusja nad początkiem życia, ale absolutyzacja innej wartości, która dochodzi wówczas do głosu z całą mocą: wolności.

Wielki zwolennik wolności absolutnej, czołowy przedstawiciel ateistycznego egzystencjalizmu, Jean Paul Sartre, pisał swego czasu: „Piekło to drugi człowiek”. To nie tylko smutna, ale w swojej istocie bardzo prorocza konstatacja. Tak bowiem nieuchronnie być musi: Gdy tylko wolność stanie się wartością absolutną, gdy wyrwie się ją spośród tych wartości, którym powinna służyć (zwłaszcza wartości życia) i postawi ponad nimi, nieuchronnie obróci się ona przeciw człowiekowi. Nie łudźmy się. Wolnościowe postulaty, które artykułują aborcjoniści (prawo do decydowania o sobie, do własnego brzucha, itd.) nie są bynajmniej podyktowane troską o drugiego człowieka, ale troską o komfort własnego „ja”. Bliźni jest w tym zazwyczaj przeszkodą i zawadą, a ostatecznie staje się wrogiem. Zawołanie Sartre’a jawi się jako ponure przesłanie, które prześwituje gdzieś w tle pozornie prokobiecych deklaracji. Rzeczywistości nie da się jednak zasłonić pustymi, choć atrakcyjnie brzmiącymi hasłami. Uznając drugiego – zwłaszcza tego najmniejszego – za piekło, sami w pułapkę piekła wpadamy. Dla niektórych trwa ono już za życia, dla innych – zacznie się po śmierci.    

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama