107,6 FM

Auto i samo wychowywanie

Wrzesień to miesiąc początku, początku kolejnego roku szkolnego i katechetycznego. A każdy nowy rok szkolny to spore wyzwanie tak dla uczących, jak i uczących się.

Nam dorosłym, mającym już za sobą szkolne lata różnych szczebli zdaje się, że już nie potrzebujemy żadnej edukacji, co najwyżej informatyczną, a już na pewno nie wychowawczej, bo właściwie o zachowaniu wszystko już wiemy i uczyć się dobrych manier to już na pewno nie potrzebujemy. Przypomnę, że rzymskie pojęcie ars educandi znaczy tyle, co sztuka wychowania. I do tej sztuki wychowania, auto i samo wychowywania chcę z początkiem września zachęcić, a może i namówić.

W minioną niedzielę usłyszeliśmy w czasie Mszy świętych ewangeliczny opis jednej z wielu Jezusowych utarczek, polemik z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie, w której punktuje ich fałszywość. Zarzucał im niekonsekwencję i hipokryzję; brak równowagi między czynami a sercem; ostentację religijną i próżność; stosowanie podwójnej miary. Wobec innych wymagający, stosujący surowy legalizm, wobec siebie pobłażliwi i wyrozumiali. Byli dobrymi nauczycielami, ale złymi przykładami. Bywamy, nawet chętnie nauczycielami i pewno nawet dobrymi, tylko czy jesteśmy też dobrymi przykładami?


I w kontekście tego pytania przypomnę pogrzeb śp. Nestora śląskiej sceny Bernarda Krawczyka i słowo na nim powiedziane.  Przywołuję kilka Jego słów, zdań i zachowań, jak mi się zdaje, dziś nam bardzo przydatnych także w kontekście tego pytania chwilę temu postawionego.

„W jednym z wywiadów powiedział o sobie: jestem aktorem przydatnym. Wydawać by się mogło, że ta auto ocena jest bardziej rzemieślnicza niż artystyczno aktorska. A dla mnie jest w niej z jednej strony pełna świadomość swojej wartości, kunsztu, warsztatu, możliwości, a z drogiej strony wolna od pustego gwiazdorstwa, nadętego celebryctwa i parcia na szkło. To dziś rzadka umiejętność.” Tak rzadka, że potrzebą zwracania na siebie uwagi, bycia zauważonym, a może też i trochę innym, zarażeni są już trzecio, czwartoklasiści farbujący sobie włosy. Powie ktoś, że się czepiam, a może jednak nie? Może jednak, za przyzwoleniem dorosłych, dzieci już wpisywane są w logikę dbania nie tyle o to, jakim jestem, co umiem, ile o to jak wyglądam, żeby zwrócić na siebie uwagę, w taką dziecięcą próżność.             

„Pytany kiedyś, dlaczego nie skorzystał z propozycji angażu do innych teatrów Łodzi, Wrocławia, Warszawy odpowiadał: Co mnie tu trzyma? Klimat, ludzie, rodzina i przyjaciele, tradycja, cmentarze nawet, bo jak tu odwiedzać groby bliskich, gdy są daleko? A może nie ma w tym tajemnicy, tylko zwykły wybór? Jestem tu, bo tylko tu czuję się dobrze. Pracy mi nie brakuje, publiczność mnie dostrzega, familia pod ręką, po co zmieniać coś, co nas satysfakcjonuje? Przywołuję te zdania, bo one w czasach łatwego poddawania się pokusie nomadyczności są świadectwem jak ważna jest stałość miejsca, korzenie pochodzenia znaczone grobami, bliskość rodziny i oparcie w ojcowiźnie (…)”

Zwrócę Państwa uwagę na to, po co zmieniać coś, co nas satysfakcjonuje?

Może to właśnie dlatego tak łatwo, zbyt łatwo przychodzi nam zamieniać, przykrywać stałość zmiennością, i to na wszystkich niemal poziomach naszego życia, nie tylko tego materialnego, ale też społeczno, rodzinno, małżeńskiego, bo gonimy i pożądamy ciągle to nowych satysfakcji i nowych zaspokojeń?

„Widziałem też człowieka pełnego pogodności, z pogodą na twarzy i w słowie, i pomyślałem sobie, jaka szkoda, że tak pogodnych twarzy z pogodą słów coraz mniej, jak na lekarstwo, pośród tylu smutno kwaśnych z zaciśniętymi wargami i językiem pełnym śmieciowych słów.”  

I tak sobie pomyślałem, że z tej niedzielnie wypunktowanej przez Pana Jezusa faryzejskiej fałszywości najpopularniejsza jest ta ostatnia: wobec innych wymagający, stosujący surowy legalizm, wobec siebie pobłażliwi i wyrozumiali. Czyż nie tacy jesteśmy?
Jestem też przekonany, że to właśnie z niej bierze się tyle twarzy smutno kwaśnych z zaciśniętymi wargami i językiem pełnym śmieciowych słów, a stąd już tylko krok, żeby wymierzać sobie policzki.

I na koniec. To prawda, że bywamy, nawet jesteśmy, i to chętnie, nauczycielami i pewno nawet dobrymi, tylko czy jesteśmy też dobrymi przykładami? Może więc warto zejść czasem z piedestału dorosłości i zadbać też o auto i samo wychowywanie. I nie to, że nam nie zaszkodzi, ale zdaje się być już pilnie potrzebne.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama