Kazimierz Kutz pożegnany
Świeckie pożegnanie Kazimierza Kutza w Centrum Kultury im. Krystyny Bochenek w Katowicach. Za urną z prochami reżysera widać przemawiającego Daniela Olbrychskiego Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Kazimierz Kutz pożegnany

Komentarzy: 3

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

publikacja 28.12.2018 14:08

Pogrzeb miał charakter świecki. Na cmentarzu modlitwę za wielkiego śląskiego reżysera poprowadził jednak katowicki arcybiskup senior Damian Zimoń.

Uważający się za agnostyka Kazimierz Kutz i arcybiskup Zimoń darzyli się szacunkiem i sympatią - nawet w ostatnich latach, kiedy reżyser coraz ostrzej wypowiadał się o katolicyzmie i księżach.

Nad grobem, w którym złożono urnę z prochami Kazimierza Kutza, katowicki arcybiskup senior po prostu się modlił. Poprowadził m.in. modlitwę "Ojcze nasz".

Pogrzeb odbył się na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach. Wcześniej, w Centrum Kultury im. Krystyny Bochenek, odbyła się pożegnalna uroczystość. Reżysera żegnali politycy, aktorzy, a także jego dwaj synowie i zięć.

W swoim pożegnaniu Elżbieta Bieńkowska z Platformy Obywatelskiej "wbijała szpile" aktualnie rządzącym w Polsce, a Adam Michnik Kościołowi - oczywiście powołując się na zmarłego. Inni mówili mniej o poglądach, a bardziej o klasie, jaką prezentował Kazimierz Kutz. Przemawiali m.in. Leszek Balcerowicz i Bogdan Borusewicz.

Kiedy jednak skończyli mówić politycy, a Kazimierza Kutza zaczęli wspominać jego aktorzy i najbliższa rodzina, zrobiło się wzruszająco.

Przemawiali m.in. Jerzy Trela i Daniel Olbrychski. Głos zabrali też Gabriel i Tymoteusz, synowie reżysera, oraz jego zięć Andre. Gabriel wspominał rozmowy z tatą o Śląsku i wariackie mecze piłkarskie w mieszkaniu na Żwirki i Wigury w Katowicach. Tymoteusz mówił, że ojciec z taką samą pasją robił filmy i kluski śląskie. Przypominał poczucie humoru reżysera i to, że był bardzo troskliwym ojcem. Mówił o spędzanych z nim porankach. - Teraz nie mam z kim spędzać tych dwóch, trzech godzin, zanim rozbudzi się cały świat - powiedział łamiącym się głosem.

Na cmentarz odprowadziła Kazimierza Kutza orkiestra górnicza. Tam modlitwę poprowadził abp Damian Zimoń. Powiedział też kilka zdań pożegnania.  - Za jedno chciałbym panu Kazimierzowi podziękować. Dał mi niezwykle ciekawą interpretację mojej funkcji w Kościele. Jak przekazywał mi swoje książki, to zawsze pisał: "Arcyludzkiemu arcybiskupowi". Uczył mnie tej ludzkości, człowieczeństwa - powiedział. I przekazał głos ks. Piotrowi Brząkalikowi, proboszczowi z Katowic-Szopienic, z których reżyser pochodził.

Ksiądz Brząkalik przypomniał m.in. słowa Kazimierza Kutza, że chociaż nie wierzy i się nie modli, to jednak ostatnie pół godziny przed snem poświęca na rachunek sumienia. „Ale to nie rozmowa z Bogiem, raczej z Niespodziewanym. Modlitwa to myślenie ku chwale, a moja refleksja - myślenie ku poprawie” - mówił reżyser. - Bardzo mi się spodobało to "z Niespodziewanym". Czyż Pan Bóg nie jest "Niespodziewany"? - pytał ks. Brząkalik.

Przeczytał też fragment z Ewangelii św. Marka o uzdrowieniu paralityka. Jezus odpuścił mu grzechy i uleczył go, widząc wiarę jego przyjaciół. Ci przyjaciele rozebrali dach i spuścili paralityka na łożu tuż przed Jezusem. - Nic nie wiemy o wierze tego paralityka. Pan Jezus też o nią nie pytał. Uszczęśliwił go, widząc wiarę czwórki jego przyjaciół - stwierdził ks. Brząkalik. Dodał, że zamiast zastanawiać się nad wiarą innych ludzi, warto pamiętać, że mogą oni być uszczęśliwieni, nawet na wieczność, ze względu na naszą wiarę.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Radio eM

redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07

WERSJA DESKTOP
Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.