107,6 FM

O pożytkach z pokusy płynących

Tak się z nimi zżyliśmy, że prawie już nie zwracamy na nie uwagi. Oswoiliśmy je i do tego stopnia uczyniliśmy elementem naszego świata, że w niektórych wypadkach nieomal grzechem byłoby im nie ulegać.

Reklamy proponują nam więc słodkie pokusy dla naszego podniebienia lub te kojące – dla zmysłów – jak nowy żel pod prysznic. A my? Z przyjemnością dokładamy do naszej zakupowej kolekcji kolejne owoce tych reklamowych pokuszeń, ciesząc się, że taka gratka w poświątecznej promocji nam się trafiła. Tymczasem to, z czym nam czasami tak swojsko i przyjemnie, chrześcijańscy mistrzowie życia duchowego zwalczali niczym śmiertelne zagrożenie. I nie chodzi bynajmniej o żel pod prysznic, ale o coś znacznie poważniejszego.

Czym jest pokusa i dlaczego właśnie o niej w pierwszych dniach nowego roku kalendarzowego? Jeśli na moment odkleimy się od sztucznego i często infantylnego opakowania, w które to pojęcie ubraliśmy, zobaczymy, że w gruncie rzeczy chodzi o coś, co łączy się w nas z niemałym trudem, a często nawet – z poważną duchową walką.  Wielcy specjaliści od zwyciężania w tej walce, egipscy Ojcowie Pustyni, postrzegali pokusy jako konkretne zagrażające człowiekowi propozycje, składane przez wrogie nam, duchowe siły, choć zazwyczaj nie wprost, ale za pośrednictwem naszego ciała oraz świata. Oczywiście, nie chodzi bynajmniej o lękową przesadę i o mroczny negatywizm w patrzeniu na siebie i na otaczającą nas rzeczywistość. To nie ciało i nie świat są złe. Chodzi natomiast o to, że zarówno w nas jak i wokół nas występują określone dobra, które –  nadużywane – zwodzą nas i wyprowadzają na manowce pozornego szczęścia. I właśnie o to nadużycie pokusie chodzi. Nie od dziś przecież wiadomo, że nie wszystko, co przyjemne, jest dobre. A czasami to co dobre – w nadmiarze – staje się bardzo nieprzyjemne. Sęk w tym, że nie potrafimy często znaleźć właściwej miary i umiejętnie postawić granic. Pokusa zaprasza nas do tego, abyśmy owe granice przesuwali aż do momentu, kiedy ich postawienie będzie już niemożliwe. O jakie zatem dobra chodzi? W otaczającym nas świecie znajdujemy ich bardzo wiele. Wystarczy wymienić tylko kilka z nich: władza, pieniądze, sława, prestiż. Wszystko to może być właściwie wykorzystane, ale również używane w taki sposób, że prowadzi do alienacji, nadużyć, rozpadu relacji i krzywdy drugiego człowieka. A ciało? Ono też ma swoje dobra; domaga się od nas zaspokajania naszych namiętności i pożądliwości – zrealizowania rozmaitych potrzeb i dostarczania mu przyjemnych doznań. Efekt łatwy jest do przewidzenia. Gdy panujemy nad ciałem, potrzeby i doznania harmonijnie komponują się z naszą codziennością. Gdy ciało panuje nad nami, codzienność wymyka się nam spod kontroli i pcha nas w sytuacje, których później często długo żałujemy. Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Jak walczyć z pokusami? Przede wszystkim – ze spokojem. Jeden z Ojców Pustyni, abba Cyrus, pytany o wodzące na pokuszenie myśli przeciwko czystości, odpowiedział: „Jeśli nie masz tych myśli, nie ma dla ciebie nadziei! Bo jeśli nie masz myśli, to masz czyny. To znaczy: Ten, kto w duchu nie walczy z pokusą i nie sprzeciwia się jej, ciałem w taki grzech wpada; a tego, który ciałem grzeszy, myśli nie dręczą”. Pokusy więc zawsze były i zawsze będą elementem naszej codzienności. Nie chodzi więc o to, aby ich nie mieć, ale o to, aby mądrze sobie z nimi radzić, wiedząc, że Bóg wspomaga nas w każdej duchowej walce, która może przynieść dobro nam i naszym bliskim. Ostatecznie bowiem z faktu, że doświadczamy pokus płynie dla nas bardzo ważny pożytek: gdy przychodzą, wyraźnie pokazują nam, gdzie są nasze słabe punkty, co w nas wymaga jeszcze pracy, naprawy, przemiany. Można się na to zżymać i z tego powodu załamywać; można jednak również zakasać rękawy i zabrać się do roboty. W końcu wśród wielu inwestycyjnych planów, które być może poczyniliśmy na ten nowy rok, o jedno możemy być spokojni: Inwestycja w nasze duchowe dobro z pewnością przyniesie nam zysk.

 

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama