107,6 FM

Powstaje pierwszy film fabularny o polskich himalaistach

W historii polskiego kina czegoś takiego jeszcze nie było. Twórcy filmu "Broad Peak" we Wrocławiu zdradzali kulisy wyjątkowej na skalę światową produkcji.

W Kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu rozpoczął się cykl „In Mundo - góry”. Pierwsze spotkanie stało się opowieścią z wyjątkowego planu filmowego, który ukazywał zmaganiach himalaisty Macieja Berbeki z ośmiotysięcznikiem w Karakorum.

Producent Dawid Janicki z EastStudio zdradził kulisy kręcenia filmu „Broad Peak” w Karakorum pod ścianą tytułowej góry.

Obraz w reżyserii Leszka Dawida to pierwsza polska produkcja fabularna o himalaistach. Takiego przedsięwzięcia w polskim kinie nie było. Całość będzie przedstawiać opartą na faktach historię Macieja Berberki, który próbuje zdobyć Broad Peak, jedną z najwyższych i najniebezpieczniejszych gór świata.

- Możemy powiedzieć, że na 99 proc. takie zdjęcia, jakie zrobiliśmy, powstały pierwszy raz na świecie. To znaczy pierwszy raz w historii kina tak wysoko, w bazie pod ośmiotysięcznikami, pojawiła się ekipa do filmu fabularnego. Byli reżyser, dźwiękowcy, aktor pierwszoplanowy, charakteryzatorzy, producent, także himalaiści. Cała grupa liczyła 21 osób - opowiadał Dawid Janicki

Polacy spędzili 5 tygodni w Pakistanie. Zabrali ze sobą wszystko, co jest potrzebne do stworzenia profesjonalnych ujęć.

- Mieliśmy taki sam sprzęt jak w Hollywood czy w Warszawie, kiedy kręcą filmy. Do Karakorum wzięliśmy m.in. scenografię i kostiumy. Łącznie wyszło ok. 3,5 tony sprzętu - wymieniał producent.

Twórcy postanowili wykonać część zdjęć na ścianach Broad Peaku, wspinając się po części na tę górę. Aktor Ireneusz Czop, który wcielił się w rolę Macieja Berbeki, przeszedł odpowiednie szkolenie. Miał do zagrania scenę zupełnie pionowej wspinaczki na ścianie ośmiotysięcznika.

- Nagraliśmy zdjęcia bez precedensu w całej historii kinematografii fabularnej. Byliśmy z kamerą na wysokości 5600 metrów n.p.m. Wszędzie prawie pionowo. Podjęliśmy spore ryzyko. Właściwie cały ten film jest ryzykowny, choć na szczęście to największe ryzyko jest już za nami - stwierdził Janicki.

Premierę „Broad Peaku” zaplanowano na 6 marca 2020 roku. Twórcy mają zebrane już 75 proc. materiału. W Karakorum byli latem, a niedawno wrócili z trzytygodniowego wyjazdu w Alpy. Nagrywali również w Zakopanem w domu Macieja Berbeki oraz w Warszawie.

- Scenariusz filmu był pisany przez 3 lata i ma 100 stron. Wszystko zaczęło się w 2014 roku. Odbyliśmy wiele spotkań z rodziną Maćka, z uczestnikami wyprawy i przyjaciółmi. Trzeba pamiętać, że zabraliśmy się za film 1,5 roku po tragicznej śmierci himalaisty. To nie było łatwe, jednak rodzina od samego początku entuzjastycznie podchodziła do pomysłu tego filmu - mówił producent z EastNews.

Wyprawa ekipy filmowej do bazy pod Broad Peakiem okazała się wielkim i trudnym przedsięwzięciem. Pakistan nie należy do przyjaznych administracyjnie krajów. Poza tym ludzie na co dzień niemający z himalaizmem i wspinaczką nic wspólnego musieli przebyć tygodniowy trekking ze sprzętem na wysokość prawie ponad 4 tys. metrów do bazy.

W wiosce Askoli, ostatniej cywilizacji przed lodowcem, sprzęt został podzielony na 250 tragarzy i 25 osłów. Grupa szła w rozpiętości kilku kilometrów i kilku godzin. Amplituda temperatur sięgała ponad 40 stopni. Za dnia doskwierało upalne słońce, w nocy panował mróz.

- Pod K2 rozłożyliśmy scenografię. Była oddalona ok. godziny drogi od naszej bazy. Czasem zdjęcia nam się przedłużały i zdarzało się, że wracaliśmy po zmroku. Bywało niebezpiecznie, a w nocy temperatura spadała do -20 stopni Celsjusza - wspominał Dawid Janicki.

Materiał filmowy Polacy nagrywali na trzy osobne dyski ulokowane w trzech różnych miejscach dla bezpieczeństwa. Dużym wyzwaniem okazało się nagranie profesjonalną kamerą schodzącej lawiny. Uczestnicy wyprawy dyżurowali przy sprzęcie, czekając na odpowiedni moment. - Schodząca lawina w miejscu, gdzie panuje bezwzględna cisza, wytwarza niewyobrażalny huk. Jakby się dwa pociągi obok nas zderzyły - opisywał producent.

Ciekawostką jest, że prawdopodobnie ekipa filmowa była najwyżej położoną grupą na świecie, która na żywo oglądała finał Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. A było to możliwe dzięki przywiezionej i przeniesionej antenie satelitarnej.

Sporym utrudnieniem i niebezpieczeństwem była także zmienna pogoda, charakterystyczna w najwyższych górach świata.

- Zależało nam, aby ten film miał autentyczne ujęcia. Mogliśmy się posłużyć techniką komputerową, ale nie chcieliśmy. Dlatego zdjęcia, które zobaczymy w „Broad Peaku” będą prawdziwe i będą pochodzić z okolic, w których wspinał się Maciej Berbeka - zapowiada Janicki.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama