107,6 FM

Żołnierz, grzesznik, święty

Gdyby św. Ignacy Loyola stanął dzisiaj w drzwiach jakiegokolwiek wydawnictwa, prawdopodobnie nikt nie przyjąłby jego „Ćwiczeń duchowych” do druku. Panuje opinia, że nie jest to literatura wybitna, a wręcz literacko słaba. Jak to możliwe, że człowiek słabo posługujący się piórem napisał jedną z najpoczytniejszych książek na świecie?

Było to w 1552 roku. Ojciec Miguel Navarro, jezuita, odwiedził szpitalik w Azpeitii, spędził tam kilka miesięcy, po czym w liście skierowanym do Ignacego z Loyoli opisał szczegółowo życiową sytuację… muła. A nie był to muł byle jaki, bo swego czasu wiózł był na grzbiecie samego założyciela jezuitów, co przysporzyło mu szacunku i przywilejów. Navarro napisał tak: „Ten sam muł, którego Wasza Ojcowska Mość zostawił w szpitalu przed szesnastoma laty i który jest teraz gruby, ma się świetnie i bardzo dobrze służy domowi – ma w Azpeitii wiele przywilejów i chociaż wejdzie w zboże, wszyscy udają, że nic się nie stało”. Jeżeli takim szacunkiem otoczono zwierzę, na którym jechał święty, to jak wielkim szacunkiem otaczanego jego samego? Wniosek nasuwa się sam.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama