107,6 FM

Dzień Judasza

Środa Wielkiego Tygodnia naznaczona jest zdradą i pewnie dlatego w tradycji, na dobre już zapomnianej, nazywana była dniem Judasza.

A to pewno dlatego, że Liturgia tego dnia przypomina nam o Judaszu i jego zdradzie. Na co dzień jednak staramy się o nim nie myśleć, jakby w ogóle nie istniał. Zdradził Boga i to nas zawstydza, może i przyprawia o dreszcze. Ale w Wielkim Poście, poprzedzającym mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, jest jednak bardziej widoczny, bywa że go wręcz spotykamy, czasem nawet w nim się odnajdujemy, choć rzecz jasna nie chcemy się do tego przyznać.

…Judaszowe srebrniki 

I jak cierń w oku zdrada 

Biada tobie Judaszu 

Twoim bliźnim też biada 

 

Ręce mył Poncjusz Piłat 

Gdy na zbrodnię się godził 

Rzekł Pan – lepiej by było 

Gdyby się nie narodził 

 

Apostołów skarbniku

Na co taka ci bieda 

Na co liche srebrniki 

Skoro Boga masz sprzedać 

 

Pocałunek Judasza 

W którym umarła miłość 

Na śmierć wiodąc Mesjasza 

Ręce mył Poncjusz Piłat

 

Niechaj błagalne modły 

By tę winę odkupić 

Za Judasza co podły 

Za człowieka co głupi…

W tej zacytowanej przed chwilą pieśni pochodzącej z oratorium „Tu es Petrus” zaintrygowały mnie słowa o pocałunku Judasza, w którym umarła miłość. To prawda, że pocałunek jest oznaką uczuć. Uczuć bliskości i ciepła, serdeczności i dobroci. Jeśli więc ten Judaszowy pocałunek jest czerstwym owocem umarłej miłości, to przecież ona nie umarła nagle, z dnia na dzień. Musiała umierać powoli, może nawet latami. Obumierała dzień po dniu. Co było, co mogło być początkiem tego obumierania?

Kto wie, czy początków tego umierania miłości nie słychać już w tym Judaszowym pytaniu: Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów…?

Bo za nim kryje się nic innego, jak tylko logika zyskowności, materialnej, pieniężnej opłacalności. I ta właśnie logika przeliczania zdaje się być nam bardzo bliska. A może trzeba by tak po prostu, bez owijania w bawełnę powiedzieć sobie, że tak rodzi się zwykła chciwość.

Judasz z widowiska „a jednak nadzieja…” powie o tym mocno i bez ogródek:

          Oczywiście, że wziąłem.

Też byście wzięli.

Ale nie ma w tym niczego nadzwyczajnego.

(…)

Też byście wzięli, wiem o tym.

Wszystko macie na sprzedaż, choć udajecie, że jest inaczej.

Wystarczy tylko podać odpowiednią cenę.

Też byście wzięli.

Oburza nas to? Rozejrzyjmy się. Ileż to decyzji, postaw, zachowań ma w tle taką właśnie logikę przeliczania, zysku, nie tylko pieniężnego zresztą. Ileż to razy jesteśmy świadkami takiego właśnie brania, a i sami w tej logice przeliczania coraz chętniej bierzemy akceptację społeczno towarzyską, polityczne poparcie, miejsce na wyborczych listach, ważniejsze stanowiska i prezesury, a nawet święty spokój.

Nie przypadkowo chciwość, to drugi z grzechów głównych. Być może nas to dziwi, że po pysze idzie właśnie chciwość. Zło pychy jest dla nas oczywiste, ale przywiązanie do przeliczania przecież uznajemy już za zupełnie rozsądne.

We wspomnianym już widowisku „a jednak nadzieja…” Judasz powie i tak:

Wiem, że moje imię stanie się teraz przekleństwem,

że już zawsze tylko tak będę pamiętany.

Że ludzkie dzieje już zawsze będą potrzebować jakiegoś Judasza.

Dramatycznie, ale jakże współcześnie realnie brzmi to zdanie, że nasze dzieje zawsze będą potrzebować jakiegoś Judasza.

I nie łudźmy się, że judaszowość nam nie grozi. Chyba nawet jest jej więcej niżby nam się mogło wydawać. A ona czai się za naszymi plecami zawsze wtedy, kiedy zaczynamy przeliczać i kalkulować.

Tam, gdzie zaczyna się przeliczanie, tam też i umiera to, co najpiękniejsze w nas. Nawet pocałunek wtedy gorzko smakuje.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama