107,6 FM

Św. Szymon

Gdyby dzisiejszego patrona potraktować książkowo, to mamy kolejny znany nam portret. Urodził się - w tym przypadku w Lipnicy; studiował – tym razem na Akademii Krakowskiej; wstąpił do zakonu – akurat tak się złożyło, że bernardynów. Potem była posługa w zakonie – kaznodziei i spowiednika, a na koniec śmierć.

Gdyby dzisiejszego patrona potraktować książkowo, to mamy kolejny znany nam portret. Urodził się - w tym przypadku w Lipnicy; studiował – tym razem na Akademii Krakowskiej; wstąpił do zakonu – akurat tak się złożyło, że bernardynów. Potem była posługa w zakonie – kaznodziei i spowiednika, a na koniec śmierć. Dzisiejszy święty, Szymon z Lipnicy, odszedł służąc pomocom chorym w czasie dżumy, która nawiedziła Kraków w 1482 roku. Wszystko jasne? Otóż nie. Bo niby dlaczego Kościół miałby wspominać tak zwyczajnego, żeby nie powiedzieć nijakiego człowieka? Żeby to odkryć trzeba trochę poszukać, trochę popytać. A wtedy stanie nam przed oczami postać, którą trawi wewnętrzny ogień. Która przyjmując bernardyńskich nowicjuszy prosi ich, by przeszli po rozżarzonych do czerwoności węglach. Po co? By odkryli siłę, która płynie z pokory i posłuszeństwa. O tej próbie ognia pisze w swej kronice Jan z Komorowa, przywołując świadectwa zakonników przechodzących tę trudną lekcję. Żadnemu nic się nie stało, zapłonęli za to miłością do Chrystusa, w imię którego w ogóle się na tę próbę zdecydowali. Zresztą, jeżeli mowa o ogniu, to dzisiejszy święty wygłaszał płomienne kazania. I dla wielkich tłumów na rynku i dla najtęższych umysłów swojej epoki w katedrze na Wawelu. Były tak dynamiczne, tak często przerywane modlitwą i wezwaniami imienia Jezus, że porównywano go do samego św. Bernardyna ze Sieny. Z powodu nadużywania tego imienia, stanął zresztą św. Szymon przed sądem kościelnym. Zamiast jednak skazać owego rozpalonego miłością do Chrystusa zakonnika, sędziom udzieliła się jego żarliwość. A była istotnie nieprzeciętna, skoro za swój czyściec nasz dzisiejszy patron uznał klasztorny dół na śmieci, pełen odpadków i robactwa. Bracia widywali tam św. Szymona z Lipnicy, jak często spędzał w nim noc. Także posługa zadżumionym doskonale odpowiadała temu ogniowi, który go trawił. Więcej nawet. Św. Szymon z Lipnicy wprost prosił Boga o to, by pozwolił mu umrzeć, by ta gorączka miłości mogła się wreszcie dopełnić. Czy wiecie państwo kiedy miało to ostatecznie miejsce? Dzisiejszy patron umarł  w Krakowie 18 lipca 1482 roku. Jego pogrzeb odbył się w tym samym dniu, w godzinach wieczornych. Choć pragnął być pochowany u progu kościoła, by wszyscy mogli przejść po nim do Boga, ostatecznie spoczął w osobnej kaplicy, w kościele św. Bernardyna z Sieny pod Wawelem.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama