107,6 FM

Mali bohaterowie

Mali bohaterowie. Myją, piorą, sprzątają, a nawet gotują. Zajmują się domem i rodzeństwem, łagodzą konflikty i wyręczają domowników w rozmaitych obowiązkach. Ich samopoświęcenie ma jednak drugie dno, choć pozornie wydaje się szczytem altruizmu i bezinteresowności.

Takich dzieci trudno nie lubić. Swoją troską o innych, gotowością do pomocy oraz obowiązkowością budzą szczera sympatię i życzliwość. Czasami nawet zawstydzają taką postawą sporą grupę dorosłych. Zdolne do poświęceń i wyrzeczeń są bardzo empatyczne – potrafią szczerze i bezinteresownie wspierać innych, aby oszczędzić im cierpienia i ulżyć w trudach. Warto jednak zadać sobie pytanie, co ostatecznie rządzi postawą części takich dzieciaków i nie negując faktu, że znajdziemy wśród nich także autentyczne przykłady świętości, zastanowić się, z czego wyrasta gotowość do samopoświęcenia zauważalna u tak wielu spośród nich. Czasami bowiem nie jest ona bynajmniej wynikiem wolnego pragnienia służenia bliźniemu, ale sposobem radzenia sobie w sytuacjach, których przymusowość na trwałe odcisnęła swe piętno w świecie ich emocji. Mali bohaterowie nie zawsze są tak dzielni dlatego, że tego właśnie chcą. Czasami są tacy z konieczności, bo nie mają innego wyjścia. Nie zmniejsza to bynajmniej wagi ich poświęcenia; sygnalizuje natomiast, że oni sami niejednokrotnie potrzebują pomocy.

Choć może wydawać się to dziwne, jednak chęć nieustannego pomagania innym wśród dzieci kierowanych potrzebą samopoświęcenia nie wynika wcale z ukrytej próby ucieczki przed jakimś psychologicznym niebezpieczeństwem czy przemocą, z zasługiwania na miłość, akceptację lub uznanie. One autentycznie czują pragnienie wspierania innych i przynoszenia im ulgi. Gdy jednak nie poświęcają się dla drugiego, mają wyrzuty sumienia. Fakt ten zdradza wewnętrzny przymus, który w rzeczywistości odbiera ich samopoświęceniu fundamentalny rys wolności. Właśnie tu kryje się pułapka. Wyobraźmy sobie bowiem dzieci, które od samego początku miały zaszczepianą idę konieczności poświęcania się dla innych. Nie chodzi bynajmniej przy tym o zdrową umiejętność rezygnacji z siebie, gotowość do mniejszych i większych ofiar czy wrażliwość na dolę i niedolę bliźniego. Chodzi o samopoświęcenie, które nie jest decyzją, ale wymogiem pewnego stylu życia. Czasami matrycą dla dziecka są rodzice wykonujący zawód związany z pomaganiem innym, bądź intensywnie zaangażowani w określoną działalność pomocową. Problem pojawia się wtedy, gdy nie potrafią oni oddzielić swego zaangażowania od relacji z dzieckiem, albo gdy – z różnych powodów – wykorzystują dziecko do pomocy, nierzadko ponad jego możliwości, a czasami także i siły. Zdarza się więc, że dzieci muszą brać na siebie obowiązki niewspółmierne do ich wieku. Owszem, często słyszą w zamian pochwały i słowa uznania, jednak ich aktywność nie tym jest motywowana, ale narzuconą im powinnością bycia odpowiedzialnymi. Odpowiadają więc za młodsze rodzeństwo, nierzadko od wczesnych lat muszą pomagać rodzicom, aby zaradzić ich problemom, pracują z nimi w polu, w domu, albo w rodzinnej firmie. Często ratują system rodzinny przed konsekwencjami alkoholizmu któregoś z rodziców, bądź przejmują opiekę nad domem, gdy rodzice odeszli, zachorowali lub umarli. Rządzi nimi wewnętrzne przekonanie, że troska o własne potrzeby jest przejawem samolubstwa, a brak poświęcania się dla innych nieuchronnie zrodzi poczucie winy. W końcu jednak latami tłumione potrzeby własne dojdą do głosu, a ukryte frustracje i napięcia zaowocują w ich życiu dorosłym zmęczeniem, poczuciem wypalenia, a nawet rozmaitymi chorobami. Mimo to ukojenie trudno będzie przyjąć im nawet z ręki Boga, skoro On w swojej miłości troszczy się o ludzkie potrzeby, a osoby żyjące w schemacie samopoświęcenie swoich potrzeb nie dostrzegają lub uznają za nieistotne. Dopiero stopniowe uczenie się siebie i wchodzenie w świat własnych pragnień może z Bożą pomocą otworzyć je nie tylko na Jego miłość, ale także na przyjęcie uzdrowienia. Często łączy się to z procesem odzyskiwania tego, co przez lata było tłumione. W końcu Słowo Boże przekonuje nas, że miarą miłości bliźniego jest dobrze rozumiana miłość do samego siebie. Jej zaniedbanie prędzej czy później zaowocuje niepotrzebnym cierpieniem.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama