107,6 FM

Siostry z Łagiewnik na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem

"Skąd czerpiemy siłę? Od Jezusa, z codziennej Eucharystii" - mówią siostry, które pomagają w DPS w Kaliszu.

Trzy siostry - s. Eneasza, s. Sancja i s. Zacheusza - z klasztoru Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach zdecydowały się wyruszyć z misją specjalną do Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu.

- Po przyjeździe do DPS, na drugi dzień z samego rana, włączyłyśmy się w życie tego domu, wykonując wszystkie potrzebne czynności. Pensjonariusze w dużej części zakażeni koronawirusem oraz okrojony w liczbie i przemęczony personel przyjęli nas z wdzięcznością i ze łzami w oczach... Byłyśmy - jak się okazało - pierwszymi wolontariuszkami, które odpowiedziały na apel o pomoc. Strach w oczach, lęk, obawa, brak poczucia bezpieczeństwa, samotność i bezradność ogarniała tu wszystkich w obliczu tego tajemniczego i niewidocznego wroga, jakim jest koronawirus - wspominają.

Stopniowo, każdego dnia w tę trudną i smutną rzeczywistość siostry wnosiły optymizm, dobre słowo, potrzebny gest życzliwości, a także rozbudzały ufność w obecność i działanie miłosiernego Boga. - Przede wszystkim zaś niesiemy pokój i nadzieję. Zachęcamy do ufności, bo Bóg jest większy od niewidzialnego wroga i razem z Nim wygramy tę wojnę z koronawirusem. Pali się w nas pragnienie, by nieść orędzie Miłosierdzia na ostatnim już etapie życia tych ludzi, bowiem wszyscy są posunięci w latach. Towarzyszymy im modlitwą także przy pielęgnacji - opowiadają zakonnice. - Gdy widzimy powykręcane, często bezwładne ciała, czujemy się jak na Golgocie. W tych ludziach dotykamy cierpiącego Chrystusa, to dla nas wielki zaszczyt. W odpowiedzi słyszymy to jedno wyszeptane z trudem słowo: "Dzię-ku-ję" - dodają.

Z osobami, które są bardziej sprawne, siostry żartują i starają się rozmawiać o pięknych i dobrych wydarzeniach z ich długiego życia. Czasem proponują też grę planszową czy różne przyśpiewki, by choć na chwilę odciągnąć ich od skupienia na niepewności i lęku.

- Panie z personelu, bardzo oddane swoim podopiecznym, lecz utrudzone, przemęczone, oddzielone od swoich rodzin, dzieci pytały: "Skąd wy macie codziennie tę siłę i radość?". Odpowiadamy: "Od Jezusa, z codziennej Eucharystii, adoracji Najświętszego Sakramentu, modlitwy". Każdy dzień niesie z sobą mnóstwo przeżyć. Jednym z nich była Niedziela Bożego Miłosierdzia. Święto takie inne od wszystkich dotychczasowych. Tam, gdzie było to możliwe, mieszkańcy DPS, zachęceni przez nas, łączyli się z sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach przez transmisje Mszy św. Jeszcze bardziej w tym dniu mówiłyśmy o dobroci Boga, o Jego miłosierdziu i miłości. Dom i serca pensjonariuszy powoli ogarniały pokój, nadzieja i wiara - mówią siostry.

Nie kryją również, że jednym z trudniejszych przeżyć było dla nich przetransportowanie zarażonych osób do szpitali w Poznaniu i Kaliszu. Wiele z tych osób przeżyło bowiem wojnę, a teraz zmaga się z ciężką chorobę, dlatego konieczny transport do szpitali był dla nich niczym deportacja do szpitali... - To było dla nich niezwykle trudne doświadczenie. Wojsko, które pomagało, starało się wykonywać wszystkie zadania z wielką troską, a my... z różańcami w oknach ogarniałyśmy wszystkich modlitwą. Koronką do Miłosierdzia Bożego wspieramy też podopiecznych, przechodzących do domu Ojca Niebieskiego - przyznają siostry.

Co ważne, nie mają również wątpliwości, że okazując każdego dnia miłosierdzie, same bardzo go doświadczają. Sporo osób z zewnątrz wspiera je bowiem różnymi darami, żywnością, podstawowymi rzeczami do higieny itp. - Czujemy też niezwykłe wsparcie duchowe, które płynie z modlitwy sióstr naszego zgromadzenia - podkreślają siostry z Łagiewnik.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama