107,6 FM

W lekcjach religii nie chodzi o fajerwerki

Zastanawiamy się nad metodami, jeśli chodzi o lekcje religii. Czy lepiej w szkole, czy salkach przy kościele, czy lepiej pisać na tablicy, a może na tablecie, ale podstawowe pytanie brzmi: "Z czym my do młodych przychodzimy?".

Maciej Rajfur: 35 proc. młodzieży nie uczestniczy w żadnych praktykach religijnych. 39 proc. twierdzi, że lekcje katechezy są jak wszystkie inne lekcje i niczym szczególnym się nie wyróżniają. A 27 proc. uważa katechezę za nudną. Przeraża cię to?

Kacper „Kacu” Gudzikowski: Nie, raczej motywuje do działania. Właśnie po to powstała “Katecheza 2.0” - żeby pomóc w odwróceniu trendu laicyzacji wśród młodzieży. Z mojego ponad 10-letniego doświadczenia pracy z młodymi ludźmi wynika, że najlepiej jest mówić do młodzieży jej językiem - tak jak robimy to w materiałach składających się na nasz projekt. Pamiętajmy, że dziś młodzież za jednym kliknięciem ma dostęp do niemal nieograniczonych źródeł informacji, rozrywki, jakiś aktywności. Codzienne bombardowania bodźcami powodują, że czasami ciężko jest zaciekawić młodych ludzi klasycznymi metodami edukacyjnymi, tym bardziej jeśli mowa o lekcjach religii, które traktują o relacji z Bogiem. Z drugiej strony, gdyby komuś powiedziano, że ma wybór i jeśli nie chce, to nie musi chodzić na lekcje biologii czy fizyki, tylko może siedzieć sobie w świetlicy i grać na telefonie, to ciekawe, co by wybrał (śmiech).

Jak bardzo lekcja religii w szkole musi iść z duchem czasu? Powinna dalej bazować na tradycyjnym nauczaniu – otwieramy zeszyty, lekcja, temat, wykład? Chodzi mi o metody, sposoby przekazywania wiedzy i wiary w klasach.

Mój kolega prowadzący wychowanie fizyczne w szkole podstawowej powiedział mi ostatnio, że jak tak dalej pójdzie, to będzie musiał na swoich zajęciach przebierać się za pajaca, żeby w ogóle zwrócić uwagę uczniów (śmiech). Nie chodzi tutaj o fajerwerki i przesadną kreatywność, czy wprowadzanie jakiś dziwnych pomysłów, ale przekazanie treści, w taki sposób, żeby młodzi ludzie w tym byli. Żyjemy w świecie obrazków i emocji. Kiedyś bazowano na słowie pisanym, ale teraz jesteśmy bardziej nakierowani na obrazy. Młody człowiek najczęściej żyje w świecie wielu bodźców, emocjonalnej burzy, ciągłego zalewu informacjami.

Zastanawiamy się nad metodami, czy lepiej w szkole, czy salach przy kościele, czy lepiej pisać na tablicy w tablecie, ale podstawowe pytanie brzmi: “Z czym my do nich przychodzimy?”. My przychodzimy ze swoim świadectwem, z emocjami właśnie, ubranymi w obraz.

Mamy trochę problem z lekcją religii w szkole. Została już skutecznie obśmiana, stworzono o niej masę stereotypów, które szybko weszły do głów młodego pokolenia. Tak naprawdę dzisiaj słowo katecheza też nie kojarzy się uczniom z czymś fascynującym. Wy próbujecie to zmienić. Da się?

Wierzymy, że tak. To kwestia odpowiedniej komunikacji, treści i sposobów na dotarcie do młodego odbiorcy. Fundacja “Wypłyń na Głębię”, która realizuje projekt “Katecheza 2.0”, ma w tym zakresie doświadczenia potwierdzające skuteczność - prowadziła programy profilaktyczne w szkołach i zakładach karnych, których treści naprawdę rezonowały w odbiorcach, często zmieniały ich życie. Nie jest jednak tak, że podchodzimy młodzież “podstępem” - udajemy nowoczesnych i “fajnych” - taki fałsz młodzi ludzie wyczuwają od razu. Jesteśmy po prostu sobą i próbujemy pokazać młodym ludziom, czym staramy się żyć na co dzień, przez co przeszliśmy, jak rozwiązywaliśmy problemy, które nas dotykały, często podobne do tych jakie dotykają ich dzisiaj. Wykorzystujemy do tego swoje wieloletnie doświadczenie, świeże podejście, talenty, pasje, dobre zajawki jak np. muzykę hip-hopową. Materializujemy to w jakieś pozytywne działania na najwyższym poziomie. Bez - jak mawiał śp. ksiądz Jan Kaczkowski - "kato-lipy". Też byliśmy młodzi i bywało, że przeżywaliśmy te lekcje religii w taki sposób, w jaki to opisałeś. Znamy styl patrzenia młodych ludzi, bo także tego doświadczyliśmy często błądząc i potykając się, ale Jezus odkrył przed nami inną perspektywę i poszliśmy za Nim.

Jaki powinien być katecheta w XXI wieku? Albo jaki nie powinien być? Jakich ty miałeś katechetów? Masz dobre wspomnienie?

Katechetów miałem różnych. Katecheta to tak jak ty, czy ja, człowiek, który ma lepsze i gorsze dni. Katecheta powinien mieć świadomość tego, że jest słaby, ale Bóg jest silny, a jeśli stoi przed klasą to dlatego, że Bóg go tam postawił. Katecheta powinien mieć świadomość tego, jaki jest ważny, potrzebny i przede wszystkim obdarowany, bo gdy Bóg powołuje, to też uzdalnia. Wydaję mi się, że katecheta XXI wieku powinien przede wszystkim mieć relacje z Bogiem, bo można cały rok komuś coś tłumaczyć, ale jak nie dasz świadectwa, to ta całą treść będzie tylko jakąś teorią. Jeżeli jesteś świadkiem, to tak naprawdę nawet nie musisz za dużo mówić. Młodzi dużo widzą, obserwują i wyciągają wnioski. Kwestie związane z metodologią nauczania - narzędzia, multimedia, programy - w zestawieniu z tą nadrzędną wartością wiary - są “drugorzędne”. Ale wciąż istotne.

Obserwujesz przemiany młodych ludzi. Co na nich wpływa, co im imponuje, zaciekawia jeśli chodzi o wiarę? Jakieś konkretne słowo, czyn, modlitwa? A może wszystko po trochę? Jak im dobrze pokazać Jezusa?

Z mojego doświadczenia wynika, że młodzi ludzie przede wszystkim potrzebują twojej obecności. Nie oceniania, pouczeń, nowych sposobów na życie, ale liczy się obecność i świadectwo. Przesadził, nie wywiązał się, poległ, nie przyłożył się? Ok - poucz w miłości, ale nie porzucaj. Idź razem z nim jego drogą i towarzysz mu. Nie skreślaj od razu, nie wrzucaj do jednego worka z “tymi” czy “tamtymi”. Wiem, że to niełatwe, ale w pracy z młodymi ludźmi bardziej od gadania potrzebne jest świadectwo, a my często mówimy, że Bóg jest miłością i… tej miłości w ogóle nie okazujemy. Mówię to z perspektywy osoby, która też się z tym boryka i mierzy na co dzień. Powinniśmy być tym, o czym mówimy, a jeżeli mówimy o Bogu i nazywamy się chrześcijanami no to… do czegoś nas to zobowiązuje. Jak mawiał św. Jan Paweł II: wymagajcie od siebie, nawet jeżeli inni by nie wymagali. Dlatego najlepiej Jezusa pokazać im poprzez swoje życie. Zobacz, tak Jezus działa w moim życiu. Wydaję mi się, że to jest najtrudniejsze, bo musimy stanąć w prawdzie, ale z drugiej strony najskuteczniejsze, no bo jak lepiej możesz świadczyć niż swoim życiem? To właśnie staramy się robić w naszej “Katechezie 2.0”.

Programem „Katecheza 2.0”, który rusza 13 maja, dajecie odpowiedź na potrzebę skutecznej edukacji religijnej. Jesteście konkretnym wsparciem dla katechetów. Uważacie, że sobie nie radzą? Chcecie im dać coś, czego nie mają?

Nie postrzegamy tego w ten sposób. Katecheci to w większości świetni pedagodzy, często pracują na trudnym gruncie za nieadekwatne wynagrodzenie wykonując swoją pracę najlepiej jak potrafią. Trudno oczekiwać od wszystkich, żeby inwestowali (często ponad swoje możliwości) w swój rozwój, pomoce dydaktyczne, materiały multimedialne. Z doświadczenia wiem, że często naprawdę ciężko pracuje się z młodzieżą - czasami na lekcjach po prostu brakuje "prądu". Pojawia się rutyna i ten ogień przygasa. Co nie zmienia faktu, że tych ludzi w tym miejscu postawił Bóg, a On raczej wie, co robi. (śmiech) Więc nikt tej roboty nie zrobi lepiej od nich! My chcemy im pomóc w codziennej pracy, dlatego dajemy gotowe, darmowe narzędzia i materiały wspomagające nauczanie.

 


Kacper „Kacu” Gudzikowski -  Od ponad 10 lat pracuje z młodzieżą jako nauczyciel, animator kultury i wychowawca w Młodzieżowym Domu Kultury w Opolu i młodzieżowych ośrodkach wychowawczych. Przez 4 lata prowadził autorskie zajęcia biblijne i przygotowywał młodzież do bierzmowania w MOW w Stobrawie. Jako ewangelizator odwiedził dziesiątki szkół i parafii, dzieląc się świadectwem i swoim rapem. Prowadzący i gospodarz w filmach przygotowywanych na potrzeby programu “Katecheza 2.0”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama