107,6 FM

Św. Auksencjusz

Kto z nas nie chciałby się cieszyć dobrym zdrowiem duszy i ciała? Kto nie chciałby, żeby powiedziano o nim, że wygląda kwitnąco? No właśnie… ale jak tego dokonać?

Kto z nas nie chciałby się cieszyć dobrym zdrowiem duszy i ciała? Kto nie chciałby, żeby powiedziano o nim, że wygląda kwitnąco? No właśnie… ale jak tego dokonać? Może najprościej skorzystać z życiowego doświadczenia tego, którego imię wprost wyprowadza się z czasownika 'kwitnąć'. Św. Auksencjusz, a to o nim mowa, pochodził z Mopsuestii, miasta, które obok Tarsu, rodzinnego miasta św. Pawła Apostoła, należało do głównych miast Cylicji. Ta rzymska prowincja stanowiła ważny punkt strategiczny i handlowy. Tu także chrześcijaństwo przyjęło się bardzo wcześnie, bo już w kilkanaście lat po śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Jednym z tych, którzy je przyjęli był właśnie dzisiejszy patron. O jego młodości niestety nie wiemy jednak nic. Pierwsze wzmianki na jego temat pojawiają się wraz z funkcją, którą pełni na dworze cesarza Licyniusza, którego panowanie trwa od roku 306 aż do 323. Auksencjusz jest w tym czasie dowódcą jego straży przybocznej, czyli de facto kimś zaufanym cesarza. Ma odpowiedzialne stanowisko, ludzie go poważają, na niczym mu nie zbywa – czy to nie jest idealna sytuacja? Otóż nie, bo choć ciału naszego patrona niczego nie brakuje, to już jego dusza cierpi. Zaczyna się bowiem czas ostatniego i najkrwawszego prześladowania chrześcijan. Zainicjował je dekret cesarza Dioklecjana, ale Licyniusz zaliczał się do jednego z najbardziej gorliwych jego wykonawców. Czy Auksencjusz przymyka na to oczy? Nie. Czy otwarcie sprzeciwia się swojemu zwierzchnikowi i podnosi na niego rękę, byle tylko ratować współwyznawców? Także nie. Co zatem robi? Tylko, albo aż, odcina się od zła, nie przykłada do niego ręki – wypowiada służbę u cesarza i opuszcza pałac. Szczęśliwie nie pada ofiarą prześladowań, może się cieszyć z edyktu mediolańskiego, który pozwala chrześcijanom na swobodne wyznawanie swojej wiary, a z czasem coraz mocniej poświęca się służbie Bożej. Jej ukoronowaniem staje się posługa biskupia, która zostaje złożona w jego ręce przez mieszkańców rodzinnej Mopsuestii około roku 359. Św. Auksencjusz umiera niewiele później, to jest 18 grudnia roku następnego. Zostaje jednak po nim przeświadczenie o jego świętości i sprawdzona metoda na to, by nasze duchowe życie rozkwitło: to nie tyle rzucenie wyzwania złu, co zła tego odrzucenie i oddanie się na Bożą służbę według swojego stanu i powołania.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama