107,6 FM

Bł. Karol de Foucauld

Żadnych wielkich dzieł. Żadnych przełomowych osiągnięć. Żadnych uczniów. I do tego jeszcze po ludzku najgłupsza śmierć z możliwych

Żadnych wielkich dzieł. Żadnych przełomowych osiągnięć. Żadnych uczniów. I do tego jeszcze po ludzku najgłupsza śmierć z możliwych – z ręki nastolatka, który stojąc na straży jego saharyjskiej pustelni przypadkowo go postrzelił. A mogło być tak pięknie. Przecież bł. Karol de Foucauld urodził się w połowie XIX wieku w Strasburgu, w arystokratycznej rodzinie. Miał pieniądze, miał powodzenie u kobiet, miał - jak przystało na francuskiego oficera – fantazję. Do tego otaczało go piękno Afryki Północnej, gdzie służył, a za swoje etnograficzne prace dostał także złoty medal od Francuskiego Towarzystwa Geograficznego, czego chcieć więcej? Karol de Foucauld chciał jednak Boga. Lata spędzone na pustyni uczyniły go bowiem wolnym od wszystkiego, co zbędne i wrażliwym na to, co najgłębiej ukryte w sercu. Czego ani wojaczka, ani fizyczne rozkosze, ani uznanie czy zdobyta wiedza zastąpić nie potrafiły. Tak oto w połowie swego życia odkrył Boga, został kapłanem i pustelnikiem na Saharze, gdzie w roku 1916 marnie zginął. Marnie? O nie… bł. Karol de Foucauld chciał przecież tak bardzo się umniejszyć służąc ludziom, by za nim był już tylko Chrystus. I był. Bowiem tubylcy pośród których mieszkał, obok jego martwego ciała w piasku Sahary nie znaleźli niczego więcej oprócz Hostii – Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie.

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama