107,6 FM

Prawda o Katyniu zabiła majora KGB. 5 lat temu zmarł Oleg Zakirow

Oleg Zakirow, major KGB badający zbrodnię katyńską, umarł w wielkanocny poniedziałek 18 kwietnia 2017 r. w Łodzi. Zabiła go prawda o Katyniu, bo w świecie schizofrenii prawda nie działa jak odtrutka, tylko jak trucizna - ocenił Józef Śreniowski, społecznik i analityk, współzałożyciel KSS "KOR".

W całej Polsce trwały akurat obchody i uroczystości upamiętniające sowieckie ludobójstwo polskich obywateli.

"Zabiła Go prawda o Katyniu, bo w świecie schizofrenii prawda nie działa jak odtrutka, tylko jak trucizna" - napisał we wspomnieniu zatytułowanym "Prawość Olega Zakirowa" Śreniowski.

Jego zdaniem Zakirow "nie rozumiał pewnie w punkcie wyjścia, że godzi w aliancki paradygmat najnowszej historii i podważa swymi odkryciami ład ustanowiony na dziesięciolecia w Jałcie".

"Politykę, której historia winna pozostawać posłuszna. Tak bardzo, że +nie trzeba głośno mówić+ Motyw katyński jest bowiem samym centrum +dwójmyślenia+, wszyscy bowiem, sprawcy i ofiary, wiedzą, co się zdarzyło, mimo że nie ma świadków, i powtarzają to szeptem, głośno mówiąc coś przeciwnego, popartego załganymi argumentami. Jeśli się wyłamują z tego porządku fałszywych świadectw, ryzykują zwykle poddanie się presji poprawności: dobrze, pomnik katyński, ale skromny i na peryferiach Londynu, żeby nie drażnić ambasady. Mroczny klimat jak z +Tajnego agenta+ Józefa Conrada. Prawda uchodząca za zuchwalstwo" - wyjaśnił Śreniowski.

Oleg Zakirow urodził się 29 października 1952 r. w Andiżanie w Uzbeckiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej. Ukończył prawo na Uniwersytecie w Taszkiencie. W latach 1975-1991 służył w KGB, początkowo w Urgenczu, Frunze (obecnie Biszkek) i Ałma-Acie, a od 1983 r. w Smoleńsku. W latach 1984-86 uczestniczył w wojnie w Afganistanie, po czym powrócił do służby w KGB w Smoleńsku.

Ojciec Olega, Zakir Chałhodżajew, urodził się 15 maja 1926 r. W ankietach zawsze podawał, że jest wychowankiem domu dziecka i nie wie, kim byli jego rodzice. "Tajemnicę rodzinną, raniącą mu serce przez całe świadome życie, zdradził mi dopiero przed śmiercią w 1981: W 1931 r. jego ojciec został rozstrzelany przez organy bezpieczeństwa jako wróg ludu (na podstawie art. 58 kodeksu karnego RFSRR). Oskarżono go o +kierowanie organizacją kontrrewolucyjną+ w Dżałał-Abadzie i wzniecanie tam +masowych zamieszek zmierzających do obalenia władzy sowieckiej+. W tej sprawie skazano w sumie dziesięć osób - na rozstrzelanie i łagry. Podczas egzekucji dziadek wczepił się rękami w siatkę ogrodzenia i trząsł nią, krzycząc: +Za co?! za co?! mam troje dzieci!+" - napisał Zakirow w swej autobiografii pt. "Obcy element". "A więc ja, kapitan KGB, wywodzę się ze starego uzbeckiego rodu! I jestem wnukiem wroga ludu!" - dodał.

W 1989 r., w okresie gorbaczowskiej "pierestrojki", Zakirow znalazł się w specjalnej grupie funkcjonariuszy smoleńskiego KGB zajmującej się rehabilitacją ofiar stalinizmu. Wyszedł poza zaplanowany przez władze sowieckie zakres badań nad mordami stalinowskimi, dotarł do bezpośrednich świadków i wykonawców zbrodni katyńskiej dokonanej na Polakach przez NKWD w 1940 r., spisał i przechowywał ich zeznania. Zapoznał się z dokumentacją zbrodni na Polakach w sowieckich obozach jenieckich. Dotarł również do dokumentacji mordów dokonywanych na Polakach w okresie wielkiego terroru w latach trzydziestych XX wieku.

"W latach 89-90, w tych latach KGB była w stanie jakby niepewności. I ja ten krótki okres wykorzystałem" - wyjaśnił.

Zakirow rozpoczął współpracę z rozgłośnią radiową w Smoleńsku i z Giennadijem Żaworonkowem, dziennikarzem tygodnika +Moskowskije Nowosti+ publikującym materiały na temat zbrodni katyńskiej. Nawiązał także kontakt z Marcelem Łozińskim - reżyserem filmu "Las Katyński", z dziennikarką Krystyną Kurczab-Redlich oraz Aleksiejem Pamiatnychem - działaczem rosyjskiego Stowarzyszenia "Memoriał", poszukującego informacji o zagładzie polskich oficerów.

"Zakirow za plecami przełożonych wysłał krótkie sprawozdanie do +Moskowskich Nowosti+. Przyjechali dwaj reporterzy" - napisał niemiecki dziennikarz Thomas Urban w książce "Katyń. Zbrodnia i walka propagandowa wielkich mocarstw" (2019). "Z Moskwy przyjechała również ekipa telewizyjna. Jednakże reportażu nie pozwolono wyemitować. Później autor dowiedział się, że Gorbaczow osobiście interweniował, żeby tych materiałów nie wydrukować. Nie powstał też dokument telewizyjny, bo smoleńskie KGB zarekwirowało kasetę wideo, a w drodze z jednego planu filmowego na drugi samochód reporterów został zepchnięty przez ciężarówkę i wylądował w rowie" - opisywał Urban.

Gdy 26 listopada 1989 r. polska delegacja rządowa przybyła do Katynia, miejsce ludobójstwa wciąż "upamiętniał" sowiecki memoriał, na którym wypisano datę "1941" jako moment dokonania "faszystowskiej zbrodni". Premier Tadeusz Mazowiecki złożył więc kwiaty pod drewnianym krzyżem, postawionym w 1988 r. z inicjatywy prymasa Józefa Glempa goszczącego w ZSRS na obchodach tysiąclecia chrztu Rusi.

"Z okazji wizyty Mazowieckiego lokalne radio smoleńskie wyemitowało audycję opartą na rezultatach poszukiwań Zakirowa, w której wypowiedział się również jeden z byłych enkawudzistów. Jego przełożeni w smoleńskim KGB byli wściekli. Z Moskwy zjechało dwóch pułkowników KGB, żeby ostrzec Zakirowa przed samowolą" - przypomniał Thomas Urban.

"Na gruncie rosyjskim działanie każdego, kto usiłował doprowadzić do prawdy na temat zbrodni katyńskiej, było działaniem przeciwko wszystkim" - powiedziała Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka w Rosji, w filmie dokumentalnym Jarosława Mańki "Prywatne śledztwo majora Zakirowa".

"Dla mnie było ważne wyjaśnić prawdę, jaka jest prawda" - wyjaśnił Zakirow w filmie Mańki.

W 1991 r. został usunięty ze służby w KGB pod pretekstem "schizofrenii o spowolnionym działaniu".

"Złoty medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej wręczył mu ambasador Stanisław Ciosek. Ale dla wyrzutka z KGB nie było w Rosji pracy, żonie obniżono rentę, córka nie mogła dostać się na studia" - napisała Kurczab-Redlich. Konsul generalny RP w Moskwie Michał Żórawski i Ciosek umożliwili wyjazd do Polski żonie i córce Zakirowa.

On sam zdecydował się na wyjazd z Rosji w 1998 r. Rok później rozpoczęto budowę polskiego cmentarza wojennego w Katyniu.

"Polska przyjęła go jak wroga: wysoki urzędnik Kancelarii Prezydenta, który kiedyś na blankiecie z orłem dziękował mu za odwagę, teraz nie wpuszcza go za próg gabinetu, milczą wykorzystujący kiedyś jego pracę reżyserzy, podejrzliwie go traktują Rodziny Katyńskie. Zakirowowie wpadają w bezlitosny tryb procedur uchodźczych, co rusz słysząc o Ruskich, +co tu ponajechali+, albo o Ruskich, +co nas tu wystrzelają+. Żona Olega pracuje jako sprzątaczka, córka (studiując psychologię kliniczną) dźwiga skrzynki w Makro, sprząta biura. Zakirow zarabia pokątnie jako murarz, dekarz. Gdy zabrakło pieniędzy nawet na żyletki, obrośnięty i chory na depresję siadł na Piotrkowskiej w Łodzi i żebrał" - opisywała Krystyna Kurczab-Redlich.

To dzięki m.in. jej interwencjom w 2002 r. otrzymał polskie obywatelstwo i rentę - 1,5 tys. zł. Później doszły odznaczenia: Krzyż Kawalerski i Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.

"Chciał jednak pracować dla Polski, ale nie znalazła się instytucja (włącznie z IPN), która wykorzystałaby jego wiedzę i umiejętności" - napisał we wspomnieniu pt. "Sprawiedliwy wśród zakłamanych" Tadeusz A. Kisielewski.

"On był przecież jedynym w swoim rodzaju specjalistą - idealnym do pracy np. w jakimś archiwum. Kto w Polsce umie czytać tak naprawdę - ze zrozumieniem - sowieckie i rosyjskie dokumenty, akta NKWD? Nie ma takich, podobnie jak nie ma już fachowców od akt gestapo, bo po prostu wymarli" - powiedział PAP Józef Śreniowski, który podejrzewa, że o losie Zakirowa zdecydowała też jakaś urzędnicza małość, ludzka zawiść.

Autobiografię wydał w 2010 r., ale - jak napisał Kisielewski - "już wtedy był zrezygnowany i zgorzkniały". Odrzucał zaproszenia na spotkania, zamknął się w sobie, oddawał się mistycznym rozważaniom i nie widział dla siebie przyszłości.

"Jako pracownik łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej wiedziałam oczywiście, kto to jest Oleg Zakirow i jakie zasługi ma dla Polski, ile kosztowała go pomoc w ujawnianiu okoliczności zbrodni stalinowskich, m.in. masakry Katyniu" - powiedziała PAP Marzena Kumosińska z łódzkiej Pracowni Dokumentacji Multimedialnej Stowarzyszenie Ślad. "Nigdy jednak nie zdawałam sobie sprawy, że Oleg Zakirow, bohater, który przecież wtedy przebywał już długo w Łodzi, mieszkał kilka ulic ode mnie" - wspominała.

"Oleg Zakirow bardzo ciężko odpokutował swoją wiarę w Polaków i pomoc polską. Popadł w ciężką kliniczną depresję" - przypomniała Krystyna Kurczab-Redlich. "Na kopercie z pieczęcią, w której przyszła jakaś kolejna odmowa, Oleg nabazgrał: +Zamęczył mnie wiek dwudziesty/ I jego skrwawione rzeki./ I nie mówcie o prawach człowieka/ Ja już dawno nie jestem człowiekiem+. Umarł nagle. Między obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej a krzyżem prawosławnym. Uzbek po ojcu, Rosjanin po matce, z obywatelstwa Polak" - napisała w "Rzeczpospolitej".

"Oleg Zakirow nie był jedyną osobą, która po sprowadzeniu do Polski została pozostawiona sama sobie. W latach 90. XX w. często zdarzało się, że repatriantom lub azylantom politycznym dawano polski paszport, i tyle. Musieli sami sobie radzić. Niektórzy wrócili do Rosji lub Kazachstanu - do życia, które znali" - powiedziała PAP Anna Kulik, która przygotowuje książkę o Zakirowie.

"On jest największym wyrzutem sumienia Polski, i najbardziej spektakularnym przykładem jej zeszmacenia" - skomentował opublikowane na Facebooku zdjęcie grobu Zakirowa historyk i publicysta Piotr Skwieciński.

"Tragiczna postać. Z całą pewnością powinniśmy mu bardziej pomóc, niż to zostało zrobione" - powiedział PAP historyk prof. Wojciech Materski. W jego ocenie działania Zakirowa nie wniosły wiele do naszej wiedzy o zbrodni katyńskiej - niewątpliwą jego zasługą jest jednak bardzo poważne podejście do oficjalnego śledztwa, odnalezienie i przesłuchanie ostatnich żywych świadków sowieckiego mordu.

Nagrobek na łódzkim cmentarzu ewangelicko-augsburskim, z krzyżem prawosławnym i wizerunkiem odwróconej tyłem sylwetki oficera KGB patrzącego na Las Katyński, opatrzony jest inskrypcją w języku polskim i rosyjskim: "Wybaczcie mi wszyscy, kogo zraniłem niesłusznie i nawet ci kogo słusznie". Żona i córka Zakirowa mieszkają w Kanadzie.

"Korespondencja z panią Galiną Zakirow bardzo mnie wzrusza, bo wynika z niej, że ona uważa Polskę za swoją ojczyznę" - ocenił Józef Śreniowski.

"On się do końca bał, wbrew tytułowi jednego z artykułów, który brzmiał +Major Zakirow już się nie boi+. Na spotkania przychodził z własną butelką wody. Nie korzystał z cateringu. Był udręczony i rozczarowany kłopotami finansowymi i walką o codzienny byt. Bardzo przeżył śmierć kotki, którą przywiózł do Polski zza wschodniej granicy" - wspominała Anna Kulik.

Dziennikarz TVP3 Łódź Waldemar Wiśniewski kilka miesięcy przekonywał Zakirowa do udzielenia mu obszernego wywiadu. "Był wtedy sfrustrowany, zawiedziony tym, jak go na początku potraktowano w Polsce" - wspominał. "Na trwające dość długo nagranie przyniósł swoje jedzenie i picie" - mówił. "Była to bardzo wyrazista osobowość"- ocenił.

Wspominał też, w jakiej tajemnicy - na żądanie Zakirowa - wiózł go prywatnym samochodem z Łodzi do Warszawy na odebranie nagrody za książkę "Obcy element"."Było to zrozumiałe ze względu na doświadczenia Zakirowa. Nigdy nie zapomnę tej ukrywanej do dnia wyjazdu podróży i przygotowań do niej. Zakirow po prostu bał się o bezpieczeństwo rodziny" - podkreślił Wiśniewski.

Podczas pracy nad wywiadem telewizyjnym prowadzonym przez Wiśniewskiego Zakirow zgodził się na obecność jeszcze tylko jednego dziennikarza - Huberta Bekrychta wtedy z Polskiego Radia Łódź, obecnie PAP. Dokładnie go obszukał, prosił o pokazanie sprzętu do nagrywania, rozmontowanie go, sprawdził mikrofon i torbę. Po kilkuminutowym nagraniu dla rozgłośni dokładnie określił, co ma być na antenie wówczas, a co może być wyemitowane po latach, i to też za jego zgodą.

"Pod koniec życia już nie prosił o pracę ani o pomoc. Żył skromnie. Nawet podczas odbioru nagrody za książkę +Obcy element+ zdołał wykrztusić podziękowania dla państwa Redlichów i czytelników. Szybko zszedł ze sceny" - przypomniała Anna Kulik.

"Fakt, że oficer KGB okazał się uczciwym, mającym sumienie człowiekiem - co samo w sobie brzmi trochę jak oksymoron - ma wielkie znaczenie" - powiedział prof. Materski. "Zamanifestował człowieczeństwo i odwagę cywilną, za co zapłacił wysoką cenę. Nie wolno nam o nim zapomnieć" - podkreślił.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama