107,6 FM

Wędrowcy ze śmierci do życia

Pewnego razu postanowiłem wykorzystać niepowtarzalną okazję. W starożytnym baptysterium w Akwilei nie było w pobliżu żadnego turysty.

Osoby czuwające nad porządkiem w obiekcie też poznikały. Teraz albo nigdy – pomyślałem i zacząłem zstępować po stopniach w głąb wczesnochrześcijańskiej sadzawki chrzcielnej. Wyobrażałem sobie, jak w ten sam sposób schodzili w dół tej starodawnej chrzcielnicy pierwsi wyznawcy Jezusa na tamtym terenie, by połączyć się na wieki ze śmiercią i zmartwychwstaniem ich Pana i doznać w sobie Jego zwycięstwa nad grzechem i szatanem. Gdy znalazłem się na dnie sadzawki i moje stopy dotknęły czarnego kamienia, pomyślałem, że uzupełniam coś, czego nie było mi dane doświadczyć podczas mojej liturgii chrzcielnej, gdy leżałem w białym beciku, a kapłan polewał moją maleńką główkę wodą i wypowiadał z przekonaniem: „Robercie, ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Pierwsi chrześcijanie, schodząc do sadzawki chrzcielnej, odbywali najważniejszą podróż życia, której kierunek miał się utrwalić w nich jako najważniejszy dla ich egzystencji: „Z Chrystusem pogrzebani… i razem z Nim wskrzeszeni”. Wędrowcy ze śmierci do życia. A po drodze ich największy przeciwnik, książę ciemności, był usuwany z drogi i przygwożdżony do krzyża.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama