Po czterech godzinach nastąpi moje stracenie…
To słowa sługi Bożego ks. Jana Machy z ostatniego listu. "Pogrzebu mi nie użyczą, ale urządźcie mi na cmentarzu cichy zakątek, żeby od czasu do czasu ktoś o mnie wspomniał i zmówił za mnie Ojcze nasz" - pisał do rodziców.