Mamy być sługami oczekującymi na powrót naszego Pana. Gotowi, aby służyć. Nie brzmi to zbyt atrakcyjnie dla współczesnego człowieka, który nie ma specjalnie ochoty ani czekać na cokolwiek, ani komukolwiek służyć.
Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
„Pasterze”. Oni są pierwsi.
Maria Magdalena szła do grobu Jezusa, gdy jeszcze było ciemno. Ciemno było zapewne także w jej sercu, które w jakiejś części umarło pod krzyżem. Gdy umiera ktoś, kogo kochamy, umiera jakaś cząstka nas samych.
Stary Testament zbyt naiwnie ujmował związek między czyjąś tragedią a jego życiem.
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”.
„Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” Jest w tym retorycznym pytaniu Jezusa przejmujący do szpiku kości smutek.
Jaki obraz Boga wyłania się z dzisiejszej przypowieści? Widzimy Go jako tego, który jest kimś bogatym i wielkim, a zarazem wielkodusznym, bo dzieli się majątkiem ze sługami i pozwala im samodzielnie gospodarować.
Potrzebujemy nadziei jak tlenu. Opowieść o drodze do Emaus to właśnie opowieść o nadziei. To historia o tym, jak Jezus Zmartwychwstały opatruje rany, leczy ludzi złamanych na duchu.
Obraz pasterza często pojawia się w Starym Testamencie. Jest zaczerpnięty z życia.
redakcja@radioem.pl tel. 32/ 608-80-40sekretariat@radioem.pl tel. 32/ 251 18 07