Sąd Okręgowy w Szczecinie utrzymał w poniedziałek w mocy decyzję o trzymiesięcznym areszcie dla Stanisława Gawłowskiego. Zażalenie na kwietniowe postanowienie sądu rejonowego wnieśli trzej pełnomocnicy posła PO i on sam.
"Sąd Okręgowy, po wnikliwej analizie akt sprawy, doszedł do wniosku, że zebrane w sprawie dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów" – powiedział w poniedziałek dziennikarzom rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala.
Dodał, że sąd zwrócił uwagę na to, iż część zarzutów zagrożona jest wysoką karą, a podejrzany, chcąc uniknąć odpowiedzialności mógłby podjąć działania "destabilizujące toczące się postępowanie", przede wszystkim przez mataczenie.
"Orzeczenie sądu okręgowego jest prawomocne i ostateczne, wynika z niego, że Stanisław G. może w areszcie przebywać przez trzy miesiące od daty jego zatrzymania. Okres ten kończy się 12 lipca tego roku" – powiedział Tomala.
Zapytany o kwestię siły dowodów, rzecznik sądu odpowiedział, że sąd opiera się na przepisach prawa, a dowody wskazują na "duże prawdopodobieństwo" popełnienia czynów. "To znaczy, że te dowody są na tyle mocne, że można zakładać, że podejrzany popełnił zarzucane mu czyny, natomiast na tym etapie postępowania nie jest możliwe kategoryczne stwierdzenie, że tak było, czy nie" – podkreślił Tomala. Dodał, że areszt to jedyny środek, który gwarantuje "szybkość, sprawność i sterylność tego postępowania przygotowawczego, które prowadzi Prokuratura Krajowa".
Sprawę zażalenia na decyzję o areszcie rozpatrywał jednoosobowo sędzia Sądu Okręgowego w Szczecinie Ryszard Małachowski, który został wyznaczony w losowaniu. Małachowski jest przewodniczącym wydziału karnego odwoławczego.
Pełnomocnik podejrzanego, Roman Giertych, po wyjściu z sali sądowej, na której ogłoszono decyzję o utrzymaniu aresztu, powiedział, że postanowienie to jest "głęboko niesłuszne" i "głęboko niesprawiedliwe". Giertych stwierdził, że sąd uzasadniał decyzję "w miarę rutynowo".
W ocenie Giertycha na decyzję kładzie się cieniem "atmosfera w sądach szczecińskich" po tzw. "aferze polickiej" i - jak mówił - "prześladowania sędziów, którzy wydali decyzje niekorzystne dla prokuratury".
Prokurator Witold Grdeń z zachodniopomorskiej delegatury Prokuratury Krajowej, który prowadzi sprawę Gawłowskiego powiedział, że w planach są kolejne czynności z udziałem podejrzanego i że niektóre z nich zostaną przeprowadzone "prawdopodobnie jeszcze w maju".
Zapytany, czy wśród tych czynności będą konfrontacje Stanisława Gawłowskiego z osobami, które miały mu wręczać łapówki, odpowiedział: "Tak, tak będzie". Dodał, że nie może ujawnić, kiedy zostanie to przeprowadzone.
Prokurator odmówił komentarza na temat dodatkowych wątków, które w sprawie Gawłowskiego prowadzi Prokuratura Krajowa, w tym biznesmena Bogdana K., który według prokuratury miał m.in. wręczyć Gawłowskiemu 100 tys. zł łapówki.
W poniedziałek została też utrzymana w mocy decyzja o trzymiesięcznym areszcie dla Bogdana K.
Zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Stanisława Gawłowskiego wyraził Sejm 12 kwietnia. Dzień później poseł Platformy został zatrzymany przez CBA. Następnie Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie przedstawił Gawłowskiemu pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym.
Chodzi o okres, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządzie PO-PSL. Miał wówczas przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych. Zarzuty, dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej.
Dwa dni po zatrzymaniu Sąd Rejonowy Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie zdecydował o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu wobec Gawłowskiego. Jednocześnie nie uwzględnił zażalenia podejrzanego na jego zatrzymanie, uznając je za zasadne, legalne i prawidłowe.
O areszt dla posła wnioskowała Prokuratura Krajowa, która uznała, że zachodzi obawa matactwa ze strony podejrzanego.
Gawłowski wielokrotnie podkreślał, że jest niewinny, a śledztwo prokuratury uważa za motywowane politycznie. Wskazywał też, że zarzuty prokuratury zostały sformułowane na podstawie "pomówień" ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością.