Biskup Nonnus z Heliopolis powoli wchodzi po schodach głównego kościoła w Antiochii. Przybył tutaj na zaproszenie miejscowego hierarchy.
Biskup Nonnus z Heliopolis powoli wchodzi po schodach głównego kościoła w Antiochii. Przybył tutaj na zaproszenie miejscowego hierarchy. Za chwilę wygłosi do zebranych na placu wiernych przygotowaną wcześniej homilię. Ludzie czekają na jego słowa, bo jego pobożność i asceza jest powszechnie znana. Jeszcze tylko jeden krok, jeszcze tylko zwrócenie się twarzą do całej wspólnoty antiocheńskiego kościoła, jeszcze tylko podniesienie ręki na znak, że chce się mówić i… wzrok biskupa Nonnusa pada na niesioną w lektyce kobietę.
Jest nieprawdopodobnie piękna. Jest bogato ubrana. Ma olśniewającą fryzurę. I makijaż. I nic sobie nie robi z całego tego świętego zgromadzenia. Z dających się tu i ówdzie usłyszeć głosów oburzenia biskup orientuje się, że ta kobieta jest prostytutką. I nagle z całą pewnością dociera do niego, że nie wygłosi przygotowanej wcześniej homilii. Nie wygłosi bo już wie, co powiedzieć zebranym. „Bracia i siostry!” – mówi - „Gdybyście z taką gorliwością i pieczołowitością dbali o swoje własne dusze, jak ta kobieta o swoją urodę, bylibyście zaiste świętymi”. Po tych słowach na placu kościelnym powstaje prawdziwy duchowy ferment, a lektyka z nieznajomą niknie w oddali. Biskup po powrocie do swojej celi nadal ma jednak przed oczami jej obraz, czuje, że to spotkanie nie było przypadkowe. Czego jednak chce od niego Pan Bóg? Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie klęka i rozpoczyna modlitwę. A wraz z modlitwą otrzymuje widzenie: oto czarna gołębica spoczywa na jego rękach. Kiedy biskup zanurza ją w święconej wodzie staje się czysta i biała. Obraz znika.
Kiedy jednak następnym razem biskup Nonnus odprawia w tym samym kościele Mszę św. i tym razem bez przeszkód wygłasza przygotowane wcześniej kazanie o Ostatecznym Sądzie, nagle doznaje wstrząsu. Oto bowiem wśród zebranych dostrzega kobietę z lektyki. Jest w przebraniu, ale to na pewno ona. Co jednak robi w świątyni? Sprawa się wyjaśnia tuż po Eucharystii, gdy w ręce biskupa trafia list. Korespondencja wyraźnie wskazuje, że owo wydarzenie sprzed kościoła, te słowa o urodzie owej kobiety i wezwaniu do świętości zapadły jej głęboko w sercu. Chce poznać bliżej naukę Chrystusa i przyjąć chrzest, ale boi się potępienia. „Jeżeli Twój Bóg nie zstąpił na ten świat by potępiać, ale zbawiać, to co mam czynić?” - pyta.
Biskup Nonnus boi się podstępu, ale pamiętając o wizji, jakiej doznał, przyjmuje ją w otoczeniu kapłanów i diakonów, by z nią porozmawiać. I tu zostaje zaskoczony po raz kolejny, bo ta dumna kobieta przychodzi do niego skruszona i upada przed nim do stóp. Spodziewał się po niej wszystkiego, ale nie tego. I już wie, co ma zrobić - udziela jej chrztu i bierzmowania, a ona znika. Dosłownie opuszcza Antiochię, zostawiając do dyspozycji tamtejszego kościoła cały swój majątek. Ponownie biskup Nannus usłyszy o niej po wielu latach od pielgrzymów wracających z Jerozolimy. Opowiedzą mu o kobiecie, która w męskim przebraniu żyła jako pustelnik w jednej z grot Góry Oliwnej modląc się i pokutując. Dopiero na łożu śmierci w roku 457 roku, ukazała się wszystkim jej niezwykła uroda i poznali jej imię - to samo, które nosiła kobieta z lektyki - Pelagia Nierządnica. A właściwie już wtedy to Pelagia Pokutnica, bo umierała w powszechnej opinii świętości.
Zobacz cały cykl: Święci z nieba ściągnięci