Posiadanie butów było w średniowieczu ważnym sygnałem przynależności do określonej warstwy społecznej.
Posiadanie butów było w średniowieczu ważnym sygnałem przynależności do określonej warstwy społecznej. Oczekiwano zatem, że i ona, księżna śląska, żona Henryka I Brodatego, będzie chodzić w butach. Nawet jej osobisty spowiednik namawiał ją do tego, by buty nosiła. I nosiła: przywiązane na pasku, pod pachą lub przewieszone przez ramię, co bardzo wdzięcznie obrazuje jej ikonografia. Ale na portretach św. Jadwidze Śląskiej, oprócz nietypowo przedstawionych butów, towarzyszy także model kościoła. Bo owe buty były tylko papierkiem lakmusowym, dzięki któremu po 800 latach możemy poznać jej charakter. A była silną osobowością - wiedziała, co jej przystoi z racji urodzenia, ale równie twardo obstawała przy nowej, franciszkańskiej duchowości, którą praktykowała. I nie chodziło tylko o chodzenie boso czy zachowywanie postów. Św. Jadwiga Śląska w swoich poddanych widziała bowiem tych, którym winna była służyć. Jako władczyni czyniła to hamując zapędy książęcych urzędników do gnębienia kogo popadło, nakazując rozdawanie zboża i mięsa w czasie klęsk, dbając o krzewienie wiary poprzez fundacje. Najwspanialszym przykładem tego ostatniego jest klasztor w Trzebnicy. Ten sam, w którym odeszła do Pana w roku 1243 i który towarzyszy jej odtąd na obrazach.