Jako pięciolatek trafił na wychowanie do biskupa Toul.
Jako pięciolatek trafił na wychowanie do biskupa Toul. Tam skończył szkołę katedralną i jako osiemnastolatek został mianowany kanonikiem, a mając lat 24, ledwie po święceniach kapłańskich, został wybrany ordynariuszem diecezji i kapelanem na cesarskim dworze. Żyć nie umierać - chciałoby się powiedzieć. Jak na XI wiek w Cesarstwie Niemieckim dzisiejszy patron osiągnął wszystko, co gwarantowało mu święty spokój. Żeby ten stan trwał aż do końca jego dni, wystarczyło tylko robić to, co inni. Przymykać oczy na niekompetencję cesarskich urzędników. Czerpać zyski z symonii, czyli handlu kościelnymi godnościami. Zaakceptować nikolaityzm, czyli małżeństwa i konkubinaty kleru. Jednak ten bogato urodzony niemiecki arystokrata miał zupełnie inne plany na przyszłość swoją, swojej diecezji, a nawet całego Kościoła. Jakie? Kościół miał być według niego bardziej Boży i powszechny, niż cesarski i elitarny. Cel trudny, ale nasz patron niestrudzenie przez kolejne 22 lata próbował go osiągnąć. Z powodzeniem dodajmy bo przez ostatnie 5 lat swojego życia, aż do 19 kwietnia 1054 roku zasiadał na Piotrowym tronie jako św. Leon IX. Choć może słowo 'zasiadał' - przy jego temperamencie i planach reformy Kościoła - niezupełnie oddaje charakter tego pontyfikatu.