O dzisiejszym patronie św. Stanisławie ze Szczepaniowa, biskupie krakowskim pisał już pierwszy historyk polski, Anonim, zwany potocznie Gallem, który związany był z dworem królewskim.
O dzisiejszym patronie św. Stanisławie ze Szczepaniowa, biskupie krakowskim pisał już pierwszy historyk polski, Anonim, zwany potocznie Gallem, który związany był z dworem królewskim. Potem odniósł się do jego historii bł. Wincenty Kadłubek, który poniekąd jako biskup krakowski pisał o swoim poprzedniku. A w ogóle pierwszy, właściwy żywot św. Stanisława, napisał dopiero dominikanin, Wincenty z Kielc, około 200 lat po jego męczeńskiej śmierci i to on posłużył za podstawę do kanonizacji. I już tylko pobieżny przegląd tych jakże odmiennych źródeł pozwala dostrzec złożoność postaci biskupa Stanisława i jego relacji z królem Bolesławem Śmiałym. Relacji, która od owocnej współpracy przy wskrzeszaniu metropolii gnieźnieńskiej przeszła do ostrego sporu i śmierci biskupa w roku 1079. W źródłach tych św. Stanisław raz jest mężem opatrznościowym królestwa, a raz zdrajcą spiskującym przeciw królowi. Raz ginie jako męczennik z rąk władcy w czasie sprawowania Eucharystii w kościele na Skałce, a raz jako skazaniec na słusznie zasądzonych torturach. Kto pisał prawdę o dzisiejszym patronie, a kto ubarwiał? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że św. Stanisław doskonale nadaje się na głównego patrona Polski, bo przestrzega przed tym do czego prowadzą spory. Nawet te prowadzone w słusznej sprawie.