- Nie można przeprowadzać transformacji ekonomii, mającej na celu zabezpieczenie przed degradacją środowiska, doprowadzając jednocześnie do degradacji człowieka - mówił na Mszy św. barbórkowej w Gliwicach-Sośnicy abp Adrian Galbas.
Arcybiskup koadiutor przypomniał postać św. Barbary, patronki górników. Mówił, że była to kobieta, która swoją nadzieję całkowicie położyła w Chrystusie. ‒ Katowana, męczona, torturowana, ścigana, prześladowana, a wreszcie zabita przez własnego ojca tylko dlatego, że swoją nadzieję wiązała z Chrystusem. I wytrwała! (...). Wokół niej wojna, w niej pokój ‒ zaznaczał.
Podkreślał, że św. Barbara jest patronką ludzi narażonych na nagłą i niespodziewaną śmierć, więc także górników, którzy za każdym razem, gdy zaczynają pracę, mają nadzieję, że uda im się ją bezpiecznie zakończyć. Przyzywają więc św. Barbary, patrząc na jej podziemny obraz, lub figurę i pozdrawiają się prostymi słowami: "Szczęść Boże".
Arcybiskup Galbas przypomniał ostatnie wypadki w kopalniach Pniówek i Zofiówka. Złożył jeszcze raz wyrazy współczucia wszystkim, którzy stracili w nich najbliższych. Górnikom dziękował za ich pracę i mobilizację w ostatnich miesiącach, gdy "węgiel znów stał się złotem", bo zamknięcie dostaw węgla z Rosji sprawiło, że gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na ten surowiec z polskich kopalń. ‒ Górnicy, niczym karetka pogotowia zamówiona przez 112 stanęli na wysokości zadania. Zasługujecie na wielki szacunek, który dziś trzeba wyrazić ‒ zauważał.
Mówił o transformacji ekonomicznej, społecznej i kulturowej, która przebiega w skomplikowanej dziś sytuacji gospodarczej, politycznej i środowiskowej. ‒ Górników i ich rodzin nie można zostawić samym sobie ‒ podkreślał, dodając, że transformacja jest potrzebna, wymaga jej od nas troska o dobro przyszłych pokoleń. ‒ Kryzys klimatyczny, którego doświadczamy jest wynikiem działania człowieka i człowiek jest odpowiedzialny za jego rozwiązanie ‒ uzasadniał.
Ale ‒ jak zaznaczał ‒ aby ta transformacja się udała, w jej centrum trzeba postawić człowieka. ‒ Nie można przeprowadzać transformacji ekonomii, mającej na celu zabezpieczenie przed degradacją środowiska, doprowadzając jednocześnie do degradacji człowieka ‒ apelował. Tłumaczył, że zamykanie kopalń musi iść w parze z tworzeniem nowych, godnych miejsc pracy dla pracowników odchodzących z sektora górniczego i sektorów z nim powiązanych.
‒ To obowiązek każdej władzy, niezależnie od partyjnych barw. I każdej władzy Kościół to przypomina ‒ dodawał.
Wzywał do tego, by ciężka praca górników i ich tradycja były uszanowane. Nie tylko w słowach, ale także w realnych działaniach. Powoływał się na słowa św. Jana Pawła II, które powiedział 40 lat temu na katowickim Muchowcu. Papież mówił o tym, że "praca ludzka stoi (…) pośrodku całego życia społecznego". Wskazywał wówczas, że miłość jest większa od sprawiedliwości społecznej i zachęcał, by "miłowany był człowiek".