Czasem wydaje się nam, że należymy do tej grupy ludzi, którzy są nieustannie pomijani w Kościele.
Jak to wszystko mogło być proste. Wystarczyło nie zaglądać do liturgicznego wspomnienia, tylko po prostu zadowolić się tradycją.
To niezwykłe, że cmentarze na których w Rzymie i okolicy chowano pierwszych męczenników chrześcijańskich, pokrył tak gruby kurz zapomnienia, że dopiero w połowie XIX wieku odkryto je na nowo.
Dzisiejszy patron, był pod każdym względem z ducha jezuitą. Co to oznacza?
Dzisiejszy patron nagminnie bywa mylony ze św. Janem od Krzyża. O pomyłkę łatwiej tym bardziej, że obaj byli Hiszpanami, żyli mniej więcej w tym samym czasie, a do tego jeszcze się znali.
O dzisiejszym patronie św. Stanisławie ze Szczepaniowa, biskupie krakowskim pisał już pierwszy historyk polski, Anonim, zwany potocznie Gallem, który związany był z dworem królewskim.
To brzmi trochę jak chichot historii, ale wspominamy dzisiaj patronkę, która uratowała Europę przed Węgrami.
Każdy ma w życiu swoje pięć minut. Ale nie mam tutaj na myśli owej chwili chwały, o którą tak zabiegamy. O co więc mi chodzi?
Nieprzerwany, trwający ponad 500 lat kult dzisiejszego patrona jest niezwykłym fenomenem.
Dzisiejszy patron jest jedynym, znanym z imienia "austriackim" męczennikiem z początków chrześcijaństwa.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07