Komary, mokradła i świnie. No i oczywiście ktoś, kto je musi wypasać. A potem wraca do biednej chałupy, je ze swoimi rodzicami ubogi obiad, idzie spać. I tak dzień w dzień, za wyjątkiem niedzieli. Nic dziwnego, że nasz dzisiejszy patron jako nastolatek szczerze swojego życia nie znosił.
Dzisiaj jest ich jedynie 25. Choć są wspólnotą greckokatolicką czerpiącą z duchowości i tradycji bizantyjskiej, choć sprawują liturgię w obrządku wschodnim, to jednocześnie pozostają wierni papieżowi.
Chrystus zmartwychwstał! Pokonał śmierć tak, jak zapowiedział! Otworzył dla nas niebo! Alleluja! Czy to nie jest najlepsza z informacji? Jest. Ale nas nie porywa. Dlaczego? Może dlatego, że robimy dokładnie to, co dzisiejszy patron, św. Kleofas, jeden z 72 uczniów Pana.
Przyszedł na świat w roku 1800, w wieku 24 lat przyjął święcenia kapłańskie, a jako 42-latek został konsekrowany na biskupa Mariboru. Jego posługa zbiegła się więc w czasie z Wiosną Ludów i siłą rzeczy odcisnęła na niej swoje piętno.
Jak miał na imię pierwszy papież wiedzą wszyscy. Choć oczywiście św. Piotr nigdy by tak sam siebie nie zatytułował. A jego następca na stolicy rzymskiej – czy imię tego człowieka także zapadło nam w pamięć? Jeśli nie, to Kościół dzisiaj nam je przypomina, przywołując sylwetkę drugiego z kolei papieża i męczennika.
Dzisiejszy patron występuje w Nowym Testamencie pod dwoma imionami. Nie jest to jednak żadne przeoczenie, ani dowód na rozbieżność w kwestii jego historyczności. To, że ma aż dwa imiona, jest zupełnie naturalne. Co więcej, dokładnie odpowiadają one temu, czym zapisał się na kartach Pisma Świętego.
Czytając o dzisiejszej patronce przyszedł mi na myśl pewien fragment z Ewangelii wg św. Mateusza. Jaki? Ano ten z 10 rozdziału, gdy Jezus w swojej mowie misyjnej, jak nazywa się ten fragment, mówi do Dwunastu : „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.”
Ten człowiek musiał robić wrażenie na ulicach Genui w połowie XIX wieku. Po pierwsze, jako kapucyn, mocno odstawał od miejskiej mody. Po drugie, jako kwestarz, wychodził na ulice niczym owca między wilki. Nie żartuję, to nie był czas na Półwyspie Apenińskim, żeby zakonnik witany był z otwartymi rękami.
Zakonnik, choć nie chodził w habicie. Osoba konsekrowana, choć na palcu nosił obrączkę. Profesor archeologii, ale wpatrzony w przyszłość. Człowiek pełen kontrastów, który nawet swoim wrogom sprawił nie lada kłopot. Nie mieścił się bowiem w ich stereotypie zakonnika-nauczyciela.
Mawia się, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. A jak pośle, to kłopoty, niezgoda i ogólny chaos gwarantowane. I z całą pewnością znajdą się tacy, którzy to, skądinąd seksistowskie przysłowie, uznają za w sam raz pasujące do dzisiejszej patronki.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07