Przybyć konno, a wracać pieszo. Przyjechać z wielkim przepychem, a w drodze powrotnej żebrać o chleb. I to jaką drogę w ten sposób pokonać – ponad 1500 km. Czy to nie jest obraz klęski? Otóż nie.
Łatwiej jest dzielić niż jednoczyć. Prościej widzieć w sobie alfę i omegę w każdej kwestii, niż uznać swoją niewiedzę i posłuchać dobrej rady. Przyjemniej jest nic nie robić, niż zakasać rękawy i w pocie czoła zabrać się do pracy. Często niewdzięcznej. Jednak bez codziennego odrzucania pokusy drogi na skróty trudno osiągnąć jakikolwiek cel. Dzisiejszy patron na ten przykład chciał być dobrym władcą.
Obchodzimy dzisiaj uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Prawda o Wniebowzięciu Matki Bożej stanowi dogmat naszej wiary. Wierzymy jako Kościół, że "Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej"
Jak często patrząc na łobuzujące dzieci zastanawiacie się państwo, co z nich właściwie wyrośnie? Więcej niż raz? Dziesięć razy? Sto? Dokładnie to samo pytanie raz jeden na głos zadała także mama dzisiejszego patrona. Mundziu, co z ciebie będzie?
Często stawiamy sprawy na ostrzu noża. Jesteśmy nieprzejednani w swoich poglądach i radykalni. Mamy przecież do tego pełne prawo, szczególnie gdy bronimy prawdy. Jest jednak coś wielce niepokojącego w tym, że szukając wspólnego języka z tymi, którzy się pogubili, częściej znajdujemy uzasadnienie dla utrzymania takiego właśnie podzielonego obrazu świata. Są my i są oni. A jak widzi to Pan Bóg?
To była zwyczajna dziewczyna. Włoszka z urodzenia, nauczycielka z powołania. Gdy skończyła odpowiednie kursy w całości oddała się uczeniu dzieci i młodzieży. Jej podopieczni mieli być na wyłączność, więc nie założyła własnej rodziny. Zamiast tego sama stała się częścią rodziny innej, większej, która dopiero co została założona przez dzisiejszego patrona.
Dzisiejszy patron mocno zapadł wiernym w pamięć. Choć nie jesteśmy dzisiaj w stanie precyzyjnie podać daty jego śmierci, a o jego życiu wiemy doprawdy niewiele to jednak św. Augustyn napisał o dzisiejszym patronie takie słowa : tak jak Jerozolima szczyci się św. Szczepanem, tak Rzym jest dumny ze św. Wawrzyńca. Cóż więc takiego zrobił ten człowiek, że choć niemal nieznany historycznie Kościół włączył jego imię do kanonu Mszy świętej i do Litanii do Wszystkich Świętych.
Dzisiaj w liturgii, za sprawą święta, wspominamy przede wszystkim świętą Teresę Benedyktę od Krzyża, Żydówki, która Mesjasza odkryła w Kościele i oddała mu całe swoje życie jako karmelitanka. Ta pełna paradoksów patronka Europy, bez dwóch zdań warta jest tego by poświęcić jej uwagę. I będą to dzisiaj robić wszyscy. Ja jednak chciałbym przy tej okazji wspomnieć kogoś, kto tak jak Edyta Stein, oddał swoje życie za Chrystusa w czasie II wojny światowej.
Gdyby zobaczyli państwo tego człowieka, jak idzie spaloną słońcem ścieżką w Katalonii, nigdy nie przyszłoby wam do głowy : oto człowiek godny chwały ołtarzy. No bo jak to tak?
Dzisiaj, z perspektywy ponad 500 lat, to co dokonało się w Wittemberdze za sprawą zakonnika Marcina Lutra nie wydaje się nam już aż tak dramatyczne. Bolesne – owszem. Ale wówczas w 1517 roku jawiło się jako koniec świata.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07