«Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?». Odpowiedziałem: «Oto ja, poślij mnie!» Iz 6, 8
Drżę zasiadając nad klawiaturą. Mam komentować Słowo Boga mając doświadczenie bycia prochem. Wszystko, o czym piszę mnie przerasta.
- Kiedyś myślałem, że nie można śpiewać „na wyrost”. Myślałem, że muszę opowiadać ze sceny „akuratnie”, na tyle, na ile mnie stać. Ale gdy przeczytałem książkę Dietricha Bonhoeffera „Psałterz modlitewnik Biblii”, dotarło do mnie, że niekoniecznie mam rację - opowiada Mate.O, jeden z najważniejszych artystów rodzimej sceny tworzonej przez chrześcijan - Ten luterański duchowny pisał, że dusza nie chce się modlić tym, co jest jej niewygodne, czemu wola nasza nie chce się poddać. A jednak posłusznie modląc się słowami Psalmów wypowiadamy słowa, które zmieniają naszą rzeczywistość. I wtedy powiedziałem sobie; muszę mówić pewne rzeczy „na wyrost”. Jeżeli są zgodne z prawdą, ze Słowem Bożym, z Jego pragnieniami, to przyniosą wiele dobrego. Bóg dokończy to, co rozpoczął. Mamy przywilej dziękować Mu w każdym położeniu.
- O. Piotr Rostworowski mawiał: „Tylko człowiek mały przed Bogiem może być głęboko szczęśliwy” i słowa te wywarły na mnie ogromne wrażenie – opowiadał mi o. Tomasz Nowak, dominikanin - Kiedyś dostałem lekcję pokory u betlejemitek w Grabowcu. Przyszła siostra i rzuciła: „Czemu ojciec się tak garbi? Proszę się wyprostować i proklamować Ewangelię, a nie jak taki pokurcz”. Odpowiedziałem jej: „To właśnie czytaliśmy dzisiaj w Ewangelii: mam się umniejszać, żeby On mógł wzrastać, nie jestem godzien rozwiązać Mu rzemyka u sandałów”, a ona na to: „Jakie słowa padają w tej Ewangelii? Co Jezus powiedział? Ustąp teraz!”. Zaprzeczyłem, bo przecież w Biblii Tysiąclecia czytamy coś innego (por. Mt 3,15). Okazało się jednak, że tak jest w tekście greckim (αφες αρτι). Jezus mówi: … „Ustąp teraz”, i sobie uświadomiłem, że Bóg mówi: jak jesteś Chrzcicielem, to chrzcij, jak jesteś kapłanem – głoś Ewangelię, nie rób z siebie takiego skrzywionego karzełka. Zacytowałem tej siostrze zdanie Rostworowskiego, że tylko człowiek mały przed Bogiem może być głęboko szczęśliwy, a ona, wkurzona, odpowiedziała: „Można być małym, ale wyprostowanym!”.
W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, rzekł:
«Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś.
Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi.
Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.
Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie.
Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, że Ty Mnie posłałeś i że Ty ich umiłowałeś, tak jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem, i oni poznali, że Ty Mnie posłałeś. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich».
Ewangelia z komentarzem. Jesteśmy Jego przyjaciółmiNie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. J 17,15
Obchodzimy święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana. W Ewangelii słyszmy, jak Jezus wstawia się za nami do Ojca. Jesteśmy Jego przyjaciółmi. Chce, byśmy kiedyś razem z Nim znaleźli się w niebie; zjednoczeni między sobą, z Nim i z Ojcem. Tak, ta wspólnota, to niebo. Na razie jednak żyjemy na ziemi i... Zauważmy to: Jezus między innymi mówi Ojcu: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego”. Gdy przychodzi na nas, chrześcijan, jakiś ucisk, marginalizowanie, opiłowywanie, pamiętajmy: nie sukces w zdobywaniu świata jest ważny, ale wierne mimo przeciwności, odrzucanie zła i trzymanie się nauki Chrystusa.
20 lat. Tyle czekała na pójście drogą, którą rozpoznała jako swoje powołanie, nasza dzisiejsza patronka. Był dokładnie 2 lipca 1899 roku, gdy 15-letnia Maria Barba wzięła udział w obłóczynach swojej krewnej. Towarzyszyli jej rodzice, towarzyszyło liczne rodzeństwo – aż 11 braci i sióstr – a dla niej jakby czas stanął w miejscu. Była w tłumie, a jakby nagle w kościele nikogo nie było – tylko ona, dzisiejsza patronka, i On. Bóg ukryty w Najświętszym Sakramencie. I była jeszcze ta dziewczyna z rodziny, która właśnie teraz ofiarowywała się Mu na wyłączną służbę, przyjmując zewnętrzny znak tejże, czyli zakonny habit. Począwszy od tego dnia, Maria rozpoczęła długą drogę, która zakończy się jej wstąpieniem do karmelitanek bosych 25 września 1919 roku. Będzie sobie wtedy już liczyć 35 lat, ale bez obaw, dane jej jeszcze będzie przeżyć w klasztorze kolejnych lat 30, a nawet zostać wybraną na przełożoną tej wspólnoty. Pozostaje raczej wyjaśnić, dlaczego tak długo zwlekała z tym życiowym wyborem i skąd wzięła siłę, by nie zmienić zdania. W końcu przez te 20 lat oczekiwania była przecież w kwiecie wieku, a jej liczne rodzeństwo żeniło się i wychodziło za mąż. Rodziły się też dzieci, napełniając tę wielką, włoską rodzinę z Kalabrii gwarem dalekim od karmelitańskiego wyciszenia. Jeżeli Maria Barba wytrwała przez ten czas w swoim postanowieniu, to dlatego, że klasztor był jej autentycznym powołaniem, a codzienna Eucharystia umocnieniem. Umocnieniem, by uznać wolę rodziców, zakazującą drogi zakonnej, za ważniejszą od pragnienia swojego serca. Umocnieniem, by w wieku 23 lat, po śmierci taty, zamiast pójść do klasztoru, wybrać pomoc mamie w domu przy licznym rodzeństwie. Umocnieniem do tego, by po śmierci mamy wziąć na siebie trud prowadzenia domu tak długo, dopóki ostatni brat i siostra nie założą własnych rodzin. Po latach okazało się jednak, że ten czas oczekiwania nie był bynajmniej bezowocny. I nie tylko dlatego, że do karmelitanek wstępowała po tych 20 latach nie egzaltowana nastolatka, ale dojrzała, odpowiedzialna i zaprawiona w trudach życia kobieta, która przybrała sobie imię Maria Kandyda. Dokładnie Maria Kandyda od Eucharystii, bo czas czerpania siły z Najświętszego Sakramentu, ukształtował także duchowość dzisiejszej patronki, w której centrum był właśnie Bóg ukryty w Hostii. I było tak aż do 12 czerwca 1949 roku, gdy nasza dzisiejsza patronka zobaczyła wreszcie Chrystusa twarzą w twarz w niebie.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.