Z początkiem Adwentu, jak co roku staje nam przed nami dwoje świętych. Ona i on - św. Barbara i św. Mikołaj.
W cyklu "Święci z nieba ściągnięci"
Prosimy o pomoc bliźnich na ziemi. Więc czemu nie tych w niebie?
Mówimy czasem z ironią. A tymczasem w Niebie mogą być tylko święci. Innej opcji nie ma.
Pierwszym jej znakiem są całe strugi wody święconej, której ks. proboszcz Adam Stawarz nie szczędzi, witając pielgrzymów z kropidłem i sporym wiaderkiem w ręku na drodze przed kościołem.
„Należę całkowicie do wszystkich. Każdy może powiedzieć: ojciec Pio należy do mnie. Kocham moich synów duchowych na równi z moją duszą” – powiedział święty stygmatyk z Pietrelciny na kilka dni przed swoją śmiercią. Jego słowa do serca wzięli sobie i Ślązacy.
Herezje antyeucharystyczne, zabobony, upadek moralny duchowieństwa i chciwość. Potrzebny był grom z jasnego nieba, by znalazł się ktoś, kto zrobi z tym porządek.
Uroczystość Wszystkich Świętych, to dzień gdy Niebo jest jakby na wyciągnięcie ręki. Z taką świadomością powinniśmy przeżywać ten czas podarowany nam przez tradycję i liturgię Kościoła. W rzeczywistości jednak chyba wciąż za bardzo przywiązani jesteśmy do ziemi.
- Świętość jest nam dana i zadana. Rzeczywiście, niebo jest otwarte, ale nie na zasadzie odkurzacza, który zasysa. Niebo trzeba wybrać - mówił w kazaniu bp Andrzej Iwanecki.
Wojciech Kilar mówił mi, że przypadek to świeckie imię Boga. Przyjechałam do Wilna z innego powodu, i nie przez przypadek dane mi było uczestniczyć w święcie hospicjum.
redakcja@radioem.pl tel. 32/ 608-80-40sekretariat@radioem.pl tel. 32/ 251 18 07