Był Galilejczykiem. Pracował w Kafarnaum, jednym z większych handlowych miasteczek nad jeziorem Genezaret. Czym się zajmował? Pobierał cło i podatki. Niemałe opłaty za przejazdy przez jezioro i za przewóz towarów. Trudno, żeby był lubiany. Traktowano go wręcz jako sługusa okupantów czyli Rzymian. Nawet więcej niż sługusa bo już samo przebywanie w jego towarzystwie sprawiało, że człowiek musiał się obmyć.
Napoleon Bonaparte już 200 lat temu zwykł mawiać do swoich żołnierzy, że każdy z nich nosi w plecaku marszałkowską buławę. Dziś raczej powiedzielibyśmy : "the sky is the limit", ale sens jest ten sam. Sięgnij nieba, jest w twoim zasięgu.
„W człowieku, który kocha Boga, Bóg pozwala na niedoskonałości, ponieważ i one mogą okazać się pożyteczne: ten kto potknie się idąc, jakby jednym skokiem postąpił dwa kroki do przodu.”
"Młodości! Ty nad poziomy wylatuj!" chciałoby się rzec za wieszczem, gdy czyta się życiorys dzisiejszego patrona, świętego Stanisława Kostki. Na pierwszy rzut oka nie rokujący. Młody i tak wrażliwy, że mdlał gdy na przyjęciach organizowanych w jego domu, a był synem kasztelana, padały grube żarty.
Dużo pracy, mało czasu. Kto z nas tak nie ma? A nie daj Boże jak przez przypadek pokażesz innym, że się na czymś znasz. Albo cię zjedzą, albo tak zarzucą obowiązkami, że nie dychniesz. Dlatego najbezpieczniej jest się nie wychylać i dać produkować innym - tym, którzy za późno się zorientowali, że jest zapotrzebowanie na osła do roboty. Albo tragarza. Ale z drugiej strony, gdyby nie właśnie ktoś taki, jak "tragarz kurii rzymskiej" to nie mielibyśmy dzisiaj o kim mówić.
Był 15 września 1993 roku. W mieszkaniu byłego proboszcza Godrano nie było już gości. Była jednak nadal wyczuwalna atmosfera świętowania. Co prawda, od wielu już lat uwagę tego kapłana zaprzątały inne sprawy, ale w dniu urodzin przypominali sobie o nim wszyscy, z którymi się zetknął czy jako wikary, czy proboszcz, czy duchowy kierownik.
"Łatwiej jest głosić pokój, niż go zachować." Ot, taka sobie myśl na początek. Nie moja, broń Boże. Przypisuje się ją francuskiemu pisarzowi o pseudonimie literackim André Maurois [murła], ale trafia w sedno w związku z dzisiejszym świętem i powiązanym z nim patronem.
Kto z nas, choć raz uczestnicząc we Mszy św. prymicyjnej, nie otrzymał przy tej okazji świętego obrazka? Albo komu nie zdarzyło się otrzymać go w czasie kolędy? Zwykle rzucamy na niego okiem i wkładamy jako zakładkę do modlitewnika lub odkładamy wraz z innymi na stosik. Tymczasem taki właśnie obrazek z wypisaną na nim sentencją stał się prawdziwym mottem życia dzisiejszego patrona.
Mawia się, że jak trwoga to do Boga. I to prawda, choć akurat dzisiaj to porzekadło należałoby nieco rozszerzyć. Brzmiałoby wtedy tak : jak trwoga, jak smutek, jak utrapienia ale i jak radość i dziękczynienie to do Boga przez wstawiennictwo Piekarskiej Pani.
Danie słowa nic dzisiaj nie znaczy. Czasy, gdy można było na czyimś słowie polegać niczym na Zawiszy, raczej uznać możemy za dawno minione. I nie chodzi tylko o to, że dzisiaj powiedzieć można wszystko, każdemu i zasadniczo bez konsekwencji.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07