Z dzisiejszym patronem sprawa nie jest taka zupełnie zwyczajna. Oto bowiem papież Franciszek 5 lipca 2019 roku dokonał jego kanonizacji równoważnej. W ten sposób stał się on, jeśli dobrze liczę, 43 osobą na przestrzeni 500 lat, która może odbierać kult w całym Kościele jako święta, na mocy specjalnego dekretu papieskiego bez procesu kanonizacyjnego.
To dobrze, że nie wiemy, co przyniesie nam kolejny dzień albo rok. Dobrze, bo i co zrobilibyśmy z taką wiedzą? Czy dzisiejszy patron, wiedząc, że zginie 15 lipca 1943 roku rozstrzelany w lesie koło Bielska Podlaskiego, zdecydowałby się zostać kapłanem i przyjąć święcenia w roku 1904?
„Wiesz bracie, że gdy ktoś pragnie wyruszyć w daleką podróż, najpierw ją bada, a następnie dobiera sobie takich towarzyszy podróży, o których wie, że chce wyruszyć w ich towarzystwie, aby kiedyś nie ponieść od nich szkody, zostając [sam] na drodze"
Kiedy zacząłem czytać o dzisiejszym patronie w uszach natychmiast zabrzmiały mi słowa Elektrycznych Gitar. Te o zapuszczaniu się, nie przejmowaniu stęchlizną i tak dalej. Państwo wybaczą, że nie zanucę, poza tym utwór jest raczej powszechnie znany. Ważniejsze, dlaczego skojarzył mi się ze świętym Brunonem Bonifacym z Kwerfurtu.
Biorąc pod uwagę z kim przyszło konkurować w liturgicznym kalendarzu dzisiejszemu patronowi, aż cud bierze, że poświęcimy mu kilka minut.
Gdy dokuczają nam upały, nasze kroki kierujemy zwykle w miejsca gdzie możemy odetchnąć chłodnym powietrzem. Idealnie nadają się do tego wszelkie klimatyzowane lokale.
Zwykle na nasze małe grzeszki machamy ręką - cóż zdarza się nawet najlepszym. Dopiero te duże, czasem wręcz śmiertelne przewinienia względem Bożej miłości, traktujemy poważniej.
Jeżeli współczesne, często burzliwe relacje na linii Kościół hierarchiczny-świeccy, wydają nam się czymś niepojętym, to koniecznie posłuchajcie państwo historii dzisiejszego patrona.
Dzisiaj mam dla państwa niezwykłą historię. Jej bohaterką jest nietuzinkowa kobieta, Polka, która stała się Matką Afryki, nie postawiwszy ani razu przez całe swoje życie stopy na tym kontynencie.
Dzisiejszy patron bardzo chciał być niewidoczny, a skończył na szczycie. Chciał żyć w zgodzie z innymi, a wyszło na to, że stał się solą w oku swoich braci. A w końcu, gdy już pogodził się ze swoim powołaniem, to stawiając Bogu kościół zginął przygnieciony jego kopułą.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07