107,6 FM

Intryga, zazdrość i żądza sporu

Dziś, choć tym razem nie tylko Ewangelię chcę przywołać, ale także fragment z Księgi Mądrości i Listu św. Jakuba na tę właśnie niedzielę przeznaczony.

Co słyszymy w Księdze Mądrości, datowanej że przypomnę, na II wiek p.n.e. Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom,  zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. (…) Dotknijmy go obelgą i katuszą. Tak właśnie, a nie inaczej wygląda paskudna intryga.

A co czytamy u św. Jakuba w jego Liście, pisanym gdzieś przed 62 r. n. e.? Gdzie zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. (…) Prowadzicie walki i kłótnie (…) A skąd to się bierze? I św. Jakub odpowiada: Nie skądinąd, jak tylko z waszych żądz, które walczą w waszych członkach. A żądza to też amok, pożądanie,  niepohamowana emocjonalność. Okazuje się, że skutkiem, efektem zazdrości i obsesyjnej kłótliwości jest bajzel, bałagan i hipokryzja.

Ewangelia zaś pokazała nam uczniów Jezusa, którzy za Jego plecami kłócą się, wadzą. O co? Posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. Innymi słowy, kto z nich jest najważniejszy, nad innymi. A kiedy zostali zapytani, o co to ta awantura, o co im poszło nabrali wody w usta, milczeli. Nie mieli odwagi się przyznać, stchórzyli przed prawdą o sobie.

Zestawiając ze sobą te trzy opisy, diagnozy otrzymujemy mało pozytywny, delikatnie mówiąc, obraz społeczeństwa. I żeby było jasne to nie jest charakterystyka jakiegoś historycznego społeczeństwa, obcego narodu, nieprzyjaznego nam kraju, czy grupy innowierców. To wypisz, wymaluj opis nas, dzisiejszych spod tej samej flagi i tej samej
wiary.

Przesadzam? Przeglądnijmy się, jak w lustrze, w tych biblijnych kawałkach. Czyż to nie intryga, paskudna intryga dodam, nie króluje już na salonach władzy, biznesu i show biznesu? Na szczytach polityki i partyjności nie wyłączając też i tych kościelnych. Czyż to nie intryga właśnie, manipulacja i matactwa nie panoszą się w świecie informacji i mediów? A my dalecy od tych szczytów, to nie kantujemy swoich bliźnich, chętnie przy tym kolorując samych siebie?

Powtórzę, to nie jest opis jakiegoś obcego i wrogiego nam świata. To, że ten dzisiejszy nasz świat kłótnią stoi, to przecież nie przesada. A każda niepohamowywana kłótliwość zaczyna zwykle przybierać cechy żądzy, a stąd już krok do gniewu i agresji. I tu ówdzie pierwsze kroki w tym kierunku da się już zauważyć. A gniew, którego też między nami, jakby coraz więcej, to przecież jeden z grzechów głównych. Ktoś jeszcze w ogóle o tym pamięta? Dawno nie słyszałem w konfesjonale przyznania się do gniewu.

No i jeszcze ta wyłażąca z nas skłonność, potrzeba wyższości, nadrzędności, wywyższania się, bycia ponad innych. Więcej, jesteśmy gotowi, tak jak tamci z Ewangelii, własną wyższość sobie wykłócić, wywadzić. Oj, jakąż to siłę ma ta pokusa. Może to dlatego, że nie doceniamy swojej wrodzonej wartości i liczymy, że dopiero dzięki innych zbudujemy w sobie to pełne, satysfakcjonujące poczucie własnej wartości? A jeśli otaczający nas ludzie nie potrafią, albo nie chcą pokazać jej nam, zauważyć i ją docenić, to łatwo i dość szybko rodzą się nasze kompleksy, a ich konsekwencją jest zwykle skłonność, czasem nawet chorobliwa, do wywyższania się. Bywa, że tylko po to, żeby polepszyć sobie mniemanie o sobie.

Niestety przy tej okazji bardzo często swoją wartość zamieniamy na wyższość. Może też i dlatego, że swoją wartość buduje się życiem, latami, a to nam za długo, i tak dopiero nie wiedzieć, kiedy staje się ona wielkością. A wyższość można sobie wykrzyczeć, wywadzić, wywrzeszczeć niemal natychmiast, nawet zadekretować, tyle tylko, że zwykle na krotką metę i do czasu.

Intryga, zazdrość i żądza sporu, własna ważność, to nie cechy nam obcych, nieprzyjaznych i wrogich, to nasze cechy, tych spod tej samej flagi i tej samej wiary. Nie wiem tylko, czy jeszcze się ich wstydzimy, czy już uznaliśmy za osobiście i społecznie potrzebne bo skuteczne?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama