107,6 FM

Szły na szafot, śpiewając "Salve Regina"

Kościół wspomina dziś 16 karmelitanek z Compiègne - męczennic ściętych podczas rewolucji francuskiej na gilotynie za to, że nie chciały zaprzestać prowadzenia życia zakonnego.

To było 17 lipca 1794 r. Letni dzień. Jedna po drugiej szły na szafot. Jak baranki prowadzone na rzeź. Choć mogły ocalić życie, podporządkowując się żądaniom tych, którzy mienili się być światłymi i niosącymi światło. Śpiewały "Salve Regina". Ich głosy milkły - jeden po drugim. Przynajmniej na tym świecie.

Znam tyle opisów męczeństwa chrześcijan wszystkich czasów, a jednak ten porusza mnie szczególnie.

Chciałbym coś powiedzieć, ale głos więźnie mi w gardle. Jedyne, co mi się kojarzy, to wezwanie kaplicy na terenie obozu koncentracyjnego  w Dachau – Todesangst Christi. Śmiertelna trwoga Chrystusa.

Dlatego jestem wdzięczny Georgesowi Bernanosowi za "Dialogi karmelitanek". Dramat ten – a właściwie: scenariusz filmowy – nie jest wiernym historycznie opisem męczeństwa sióstr z Compiègne. Mówi jednak o tym, czego ja nie potrafię wyrazić. Mówi o lęku. Lęku w chwili ostatecznej próby. O tym, że może być i tak, że ten/ta, którego/którą uważamy za radosnego, odważnego, wręcz entuzjastycznego chrześcijanina w decydującej chwili może się zawahać (Konstancja), a ten/ta, który wydaje się kruchy, lękliwy (Blanka), może w przypływie łaski przekroczyć samego/samą siebie. Staje się w ten sposób żywym – choć cieleśnie umierającym – dowodem na istnienie Mocy większej niż śmiertelna trwoga człowieka. Ta Moc to Jezus Chrystus.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama