107,6 FM

Św. Hieronim Emiliani

Czy nawrócenie to coś, co dokonuje się w jednej chwili olśnienia, niczym piorun uderzający z nieba?

Czy nawrócenie to coś, co dokonuje się w jednej chwili olśnienia, niczym piorun uderzający z nieba? A może to powolny i mozolny proces odwracania się od samego siebie ku Chrystusowi? Dzisiejszy patron na tak postawione pytanie odpowiedziałby prosto: z nawróceniem jest i tak i tak. I zaświadczyłby o tym swoim życiem. Bo istotnie, św. Hieronim Emiliani, który przyszedł na świat w 1486 roku w starej, patrycjuszowskiej rodzinie w Wenecji, swoje nawrócenie w wieku 25 lat śmiało określiłby jako błyskawiczne. Oto 27 sierpnia 1511 roku był jeszcze dowódcą twierdzy Castel Nuovo, która miała bronić republiki weneckiej przed nadciągającymi wojskami francuskimi, a już następnego dnia na tym samym zamku stał się więźniem z łańcuchem u szyi. Ot, igraszka władzy - ktoś powie. Ale w przypadku św. Hieronima był to upadek na miarę tego, jaki Apostołowi Narodów przydarzył się pod Damaszkiem – dogłębny i dojmujący. Kiedy więc dokładnie miesiąc później za sprawą cudownego wydarzenia, o którym nigdy nie powie nic więcej, św. Hieronim Emiliani ucieknie z niewoli, będzie już innym człowiekiem. W Treviso, przed cudownym obrazem Matki Bożej, złoży swoje kajdany i postanowi zmienić swoje życie. Minie jednak jeszcze całe 20 lat życia, zanim odważy się dokończyć to, co zainicjowała ciemność lochu i wolność, której dosłownie doświadczył wraz z modlitwą. W tym czasie będzie służył jako oficer, zostanie gubernatorem, wysprzeda niemal cały majątek, by pomóc ludziom w walce z klęską głodu, która nawiedziła Wenecje i okolice. We wszystkim tym będzie mu jednak towarzyszyła codzienna Eucharystia, lektura Pisma Świętego i modlitwa. Gdy więc 6 lutego 1531 ostatecznie opuści swój patrycjuszowski dom i zamieni ubranie przynależne mu z funkcji społecznej na prymitywny habit, nie będzie to żaden impuls neofity, tylko wejście na drogę, do której się dwie dekady przygotowywał. Odtąd będzie służył najuboższym i najbardziej bezbronnym – dzieciom ulicy. Założy dla nich pierwszy w historii sierociniec, ale nie będzie to przechowalnia odrzuconych tylko kuźnia nowych obywateli – dzieci będą się tam uczyć zawodu, by po wyjściu być samowystarczalnymi. Ponieważ dzieło to błyskawicznie się rozprzestrzenia na inne miasta, więc i powstaje w 1534 roku dla jego obsługi Towarzystwo Sług Ubogich. Jego założyciel umiera zaledwie 3 lata później, niosąc pomoc ofiarom epidemii. Św. Hieronim Emiliani odchodzi jednak pewny, że dzieło nawrócenia w jego życiu ostatecznie się dopełniło. Tuż przed śmiercią pisze bowiem w jednym z ostatnich swoich listów: "Chrystus działa w tych instrumentach, które pozwalają prowadzić się Duchowi Świętemu."

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama