107,6 FM

Św. Józef Moscati

„Postęp polega na ciągłej krytyce tego, czego się nauczyliśmy. Tylko jedna nauka jest niewzruszona, ta objawiona przez Boga, nauka zaświatów”.

„Postęp polega na ciągłej krytyce tego, czego się nauczyliśmy. Tylko jedna nauka jest niewzruszona, ta objawiona przez Boga, nauka zaświatów”. Tak nasz dzisiejszy patron pisał do swojego studenta. Był 22 lipca 1922 roku, a przed autorem tego listu, lekarzem i wykładowcą uniwersyteckim, było jeszcze tylko 5 lat życia. Życia krótkiego, bo ledwie 47-letniego, ale wypełnionego obowiązkami tak szczelnie, że zrezygnował z założenia swojej własnej rodziny. Bo Józef Moscati wyniósł z domu doświadczenie dobrej i licznej rodziny, jednak wiedział także, że jeśli potraktuje swoją życiową pasję – leczenie ludzi – jako powołanie dane od Boga, to odda się temu zajęciu bez żadnej ulgowej taryfy. W tym sensie żona i dzieci zawsze byliby na drugim miejscu, a na to zgodzić się nie chciał. Żadnych półśrodków – tak w życiu jak i w pracy. Żeby jednak przez 30 lat wytrwać w tym postanowieniu – a na studia medyczne w Neapolu dostał się jako 17-latek – musiał skądś czerpać siłę. Źródłem mocy Józefa Moscatiego była codzienna Eucharystia. Ona stanowiła fundament, po niej dopiero szedł na uczelnie, po niej przychodził na dyżur do szpitala. Uczył się świetnie, błyskawicznie zdawał kolejne egzaminy, jego aplikacja na posadę starszego asystenta, a następnie zastępcy ordynatora w jednej z lecznic Neapolu została przyjęta z uwagi na najwyższe zawodowe kwalifikacje. Józef Moscati pisze naukowe prace, leczy ludzi, ale nie zarabia na swojej wiedzy. Traktuje ją jako talent, który ma puścić w obieg, by przyniósł zysk Bogu. Leczy zatem ciała, ale także i dusze pacjentów. Są tacy, którzy traktują go jak fanatyka, który miesza porządek nauki i wiary, ale Józef Moscati odpowiada: "Dajcie spokój! Jesteśmy przecież chrześcijanami! Pozwólmy działać Panu Bogu". Przyjmuje biednych, bada ich, a w kopercie jaką dostają od niego, razem z receptą są i pieniądze na wykupienie leków. Gdy w roku 1906 Neapolowi zagraża nagła erupcja Wezuwiusza, doktor Moscati z narażeniem życia wynosi chorych ze szpitala, gdy w 1911 wybucha epidemia cholery, niestrudzenie pielęgnuje zarażonych. W czasie wojny organizuje kompleksową opiekę lekarską dla rannych. Tylko o sobie w tym pełnym poświęcenia życiu zapomina i bagatelizuje objawy niedokrwienia mięśnia sercowego. Tak, święty doktor, jak jest nazywany, umiera na zwyczajny zawał serca 12 kwietnia 1927 roku. Jednak Józef Moscati jest na nią gotowy: po Mszy świętej i przyjętej Komunii, po wypełnieniu wszystkich obowiązków w szpitalu i na uczelni, odchodzi zdać sprawę ze swojego życia Bogu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama