107,6 FM

Bł. Eurozja Barban

Wychowywać 13 rodzonych i adoptowanych dzieci, kochać męża, którego charakter daleki jest od doskonałości i jeszcze ciężko pracować – czy to jest dobry scenariusz na satysfakcjonujące życie?

Wychowywać 13 rodzonych i adoptowanych dzieci, kochać męża, którego charakter daleki jest od doskonałości i jeszcze ciężko pracować – czy to jest dobry scenariusz na satysfakcjonujące życie? Pewnie nie dla każdego, ale w przypadku dzisiejszej patronki to była droga, która zaprowadziła ją do chwały nieba. Choć gdyby ktoś powiedział o tym bł. Eurozji Barban w latach 20-tych XX wieku to puknęłaby się w czoło, obróciła na pięcie i robiła dalej swoje. Bo Mamma Rosa, jak nazywano ją w jej rodzinnym małym włoskim miasteczku, nie miała czasu na zastanawianie się "co by było, gdyby?". Gdyby to robiła, to nigdy jako 19-latka nie zaopiekowałaby się dwójką maleńkich dzieci owdowiałego nagle sąsiada. Nie przyjęłaby jego oświadczyn, wiedząc, że ma trudny charakter. Nie urodziłaby 9-ciorga własnych dzieci i nie przygarnęła kolejnych 4 sierot, widząc jak kolejni rolnicy z okolicy emigrują pod koniec XIX wieku za chlebem do Stanów Zjednoczonych. Gdyby bł. Eurozja Barban nieustannie się zastanawiała, co to będzie i jak mogłoby jej w życiu być lżej, to nigdy nie zostałaby Mammą Rosą, której pięcioro dzieci wybrało drogę życia konsekrowanego, która była szanowana przez swoich sąsiadów i codziennie uczestniczyła w Eucharystii. Po co? By oddawszy chwałę Bogu zabrać się do codziennych – uświęcających ją jak się okazało - domowych obowiązków.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama