Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty (Dz 19,2b)
Dlaczego ja tego wszystkiego wcześniej nie słyszałam/nie słyszałem w Kościele? Tak nieraz reagują uczestnicy kursów Alpha, gdy po paru tygodniach spotkań nagle odkrywają, że głównym przekazem Ewangelii jest prawda o miłującym Bogu, o grzechu, który został pokonany przez krzyż i zmartwychwstanie Chrystusa i o Duchu Świętym, który został nam dany i który prowadzi Kościół. Trudno zrozumieć, dlaczego kerygmat i dlaczego nauczanie o roli Ducha Świętego w wielu parafiach jest traktowane jako „zbyt oczywiste”, by zaprzątać tym (sic!) głowy wiernych. Kazania za często stają się „wariacjami na temat”…tylko nie na temat. Tanie podróbki przekazu Ewangelii (przerażająca jest nieraz oferta książkowa wydawnictw religijnych) może i „się sprzedają”, ale wiary chyba nie budują. Każdy, kto na własne oczy zobaczył, co czyni Duch Święty w życiu tych, którzy otworzyli się na Jego dary, nie może wyjść ze zdumienia, jak można przemilczać Jego potężną rolę w życiu Kościoła.
Uczniowie rzekli do Jezusa: «Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie potrzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś».
Odpowiedział im Jezus: «Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną.
To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Ja zwyciężyłem świat».
Ewangelia z komentarzem. Odwagi!Ja zwyciężyłem świat. J 16,33
Jezus nie obiecuje świata bez lęku. Mówi wprost: „Na świecie doznacie ucisku”. Choć te słowa padają z Jego ust tuż przed męką, nie są wyrazem rezygnacji, lecz wezwaniem: „Odwagi! Ja zwyciężyłem świat”. Zwycięstwo Jezusa nie odzwierciedla się w sile wyrażanej w liczbach, statystykach czy paragrafach. Nie w ideach i ideologiach. Nie w ilości zgromadzonych pieniędzy, wojsk lub głosów oddanych za kimś lub za czymś. Zwycięstwo jest w trwaniu przy Ojcu i człowieku. Wbrew wszystkiemu i wszystkim. Nawet jeśli prowadzi to do odrzucenia i prześladowania. Zwycięstwem jest miłość, która wszystko przenika i wszystko przemienia. Odwagi!
Zacznijmy dzisiaj od słów, które wypowiada kapłan w Pierwszej Modlitwie Eucharystycznej, już po przeistoczeniu: „Również nam, Twoim grzesznym sługom, ufającym w Twoje miłosierdzie, daj udział we wspólnocie z Twoimi świętymi Apostołami i Męczennikami: Janem Chrzcicielem, Szczepanem, Maciejem, Barnabą, Ignacym, Aleksandrem, Marcelinem, Piotrem...” i tu się zatrzymajmy. Dlaczego? Bo właśnie padły w Kanonie Rzymskim, czyli niezwykle podniosłej modlitwie Kościoła, imiona dzisiejszych świętych – Piotra i Marcelina. Wymieniani są w sposób szczególny, czym sobie na to zasłużyli? Czcią, jaką otaczano ich męczeńską śmierć, bo o ich życiu wiemy niewiele – tyle tylko, że Marceli był rzymskim kapłanem, a Piotr egzorcystą, bo pod koniec III wieku i na początku IV funkcja ta była osobną posługą w Kościele. 2 czerwca roku najprawdopodobniej 304, w czasie prześladowań za cesarza Dioklecjana, obaj zostali zadenuncjowani jako chrześcijanie, umęczeni i skazani na śmierć. Ale ponieważ władze Rzymu dostrzegły, że ich stracenie wiązałoby się z ryzykiem oddawania czci ich szczątkom, Serwerus, miejski rajca, wydał katu rozkaz, by obu stracono poza miastem. I tak Doroteusz, bo takie imię nosił ów kat, wyprowadził Piotra wraz z Marcelinem do lasu za murami Rzymu i nakazał im wykopać sobie grób, a sam czekał aż zakończą tę pracę. Okazało się, że ta dodatkowa tortura, którą im w ten sposób zadał, była dla niego błogosławieństwem. Jak to możliwe? Bo spędził z nimi dobrą godzinę i miał w tym czasie okazję przyglądać im się oraz ich słuchać. A oni byli spokojni, wręcz w jakiś przedziwny sposób nawet radośni i nie przestawali mówić o tym swoim Chrystusie. Chrystus to, Chrystus tamto. Gdy skończyli kopać, nie stawiali oporu, tylko skłonili głowy i stracili je od wprawnego cięcia miecza Doroteusza. Pomocnicy kata zasypali dół i co? Czy historia św. Piotra i Marcelina tutaj się skończyła, jak życzył sobie Serwerus? Oczywiście nie. Szczątki męczenników odnalazły bowiem dwie pobożne kobiety, Lucylla i Firmina, i pochowały je w pobliżu grobu św. Tiburtiusza na Via Labicana, w katakumbach nazwanych później imieniem Marcellina i Piotra. Obaj zażywali zresztą takiej czci w Rzymie, że niedługo później, gdy edykt mediolański wprowadził wolność wyznania wiary w całym Cesarstwie Rzymskim, sam cesarz Konstantyn Wielki wystawił na ich grobie bazylikę, w której złożył ciało swojej matki, św. Heleny. Jakby tego było mało, na chrześcijaństwo nawrócił się także i sam Doroteusz, i to on opowiedział o ostatnich chwilach życia św. Marcelina i Piotra, co skrzętnie odnotował papież, św. Damazy, który również swoje nawrócenie zawdzięczał świadectwu ich wiary. Opis tego zdarzenia, za jego sprawą, stał się tekstem epitafium wyrytym na płycie nagrobnej, skrywającej szczątki obu męczenników i tak przetrwał w odpisach do naszych czasów. A kto św. Marcelina i Piotra wprowadził do tekstu Modlitwy Eucharystycznej? Inny papież, Wigiliusz, co miało miejsce w połowie VI wieku i od tego czasu ich imiona niezmiennie przywoływane są po dziś dzień w czasie Mszy św.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.