107,6 FM

Duda: chcę prezydentury szacunku dla społeczeństwa

Kandydat podkreślił znaczenie węgla dla polskiej gospodarki.

Kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda podkreślił podczas piątkowego spotkania z mieszkańcami Chrzanowa, że jest zwolennikiem prezydentury rozwagi i szacunku dla społeczeństwa. Podkreślił, że chce powrotu dialogu, którego patronem byłby prezydent.

"Prezydentowi nie wolno dzielić. Powinien łączyć, szukać porozumienia i wspólnych znaków. To jego obowiązek. Prezydent powinien uspokajać, a nie wkładać kij w mrowisko i jeszcze bardziej podgrzewać nastroje społeczne swoim zachowaniem i słowami. (...) Chcę prezydentury rozwagi i przede wszystkim szacunku dla społeczeństwa. To kwestia szacunku, by ludzi nie dzielić i szanować tych, którzy mają inne poglądy. (...) Chcę powrotu dialogu, którego patronem powinien być prezydent" - mówił Duda do kilkuset zwolenników.

Kandydat PiS podkreślił, że głowa państwa powinna łączyć Polaków, aktywnie angażować się w rozwiązywanie trudnych spraw i stojąc ponad podziałami być arbitrem na scenie politycznej.

W spotkaniu w Chrzanowie uczestniczył związany ze środowiskami kresowian ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jak mówił na wiecu, w pierwszej turze głosował na Pawła Kukiza. Poparcie swoje i bliskiego mu środowiska dla Dudy uwarunkował od odpowiedzi na list, który skierowało do kandydata Stowarzyszenie Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu. Znalazły się w nim pytania m.in. o kontynuację polityki wobec Ukrainy.

Wcześniej Duda spotkał się z wyborcami w Dąbrowie Górniczej. Przekonywał tam, że Polska ma prawo, a polska władza ma obowiązek, mówić twardo w Europie o swoich interesach.

Wobec kilkuset zebranych podkreślił, że zadaniem prezydenta jest traktowanie polskiego społeczeństwa i narodu jako jedności. Ocenił, że w Polsce w ostatnich latach brakuje tej jedności, budowane są podziały i pogłębiane różnice. "Zadaniem prezydenta z samego założenia jest to, aby starać się te podziały zasypywać, aby szukać tych punktów, które dla Polaków są wspólne" - wskazał Duda.

Kandydat podkreślił, że w trudnej historii Polaków jednoczyły flaga oraz wychowanie w polskiej kulturze i tradycji. "Jest rolą prezydenta, aby nie pozwalać tych tradycji niszczyć, aby mówić: +nie+ wszystkim takim zjawiskom, które powodują wydarcie nam tego, co było w naszej kulturze zawsze, co stanowi naszą wartość: to rodzina, to wiara, to wychowanie dzieci w duchu patriotycznym" - ocenił.

Duda uznał, że prezydent powinien mówić "nie", kiedy ktoś chce kształtować system edukacji pomijający te wartości, kiedy zabiera się z programów szkolnych tradycyjne lektury, czy kiedy próbuje się wprowadzać do programów obce kulturowo "elementy ideologiczne, które bardzo często na zachodzie Europy, skąd przyszły, dawno już się skompromitowały". Przypomniał przy tym, że kultura europejska oparta jest swoim chrześcijańskim pniem na tych samych wartościach.

Kandydat podkreślił, że Polacy mają być, z czego w Europie dumni. Wskazał, że choć sami w swojej historii nie zdradzali, byli zdradzani przez tych, którzy dzisiaj powinni czuć się winni i mieć poczucie zobowiązań wobec Polski. "Europa zapomniała o nas, kiedy budowała swój dobrobyt, kiedy odtwarzała swój potencjał po II wojnie światowej" - mówił.

Zaakcentował, że dziś, kiedy Polska jest w Europie, ciągle jednak słabsza gospodarczo i majątkowo, ma prawo, "a władza ma obowiązek twardym głosem mówić o naszych interesach". Dlatego - powiedział - w przestrzeni międzynarodowej, w sprawach zagranicznych powinna skończyć się "polityka płynięcia w głównym nurcie" przyjęta w 2007 r. przez Donalda Tuska.

"Jesteśmy dumnym, dużym narodem, mamy prawo do swojej polityki w sprawach międzynarodowych, do tworzenia swojego nurtu także w polityce europejskiej. Mamy prawo i powinniśmy to robić, to kwestia inicjatywy, to kwestia także budowania naszej siły. My dzisiaj tę siłę bardzo potrzebujemy odzyskać i to jest także zadanie dla prezydenta RP, którego ja także chciałbym się podjąć" - powiedział Duda.

Jak wyjaśnił, chodzi m.in. o "politykę spokojnej, ale zdecydowanej walki", aby zapisy związane np. z tworzeniem planu Junckera były formułowane "w taki sposób, żeby Polska mogła z nich jak najwięcej skorzystać". Podkreślał, że wymaga to zaangażowania, zdecydowania, odwagi, a także wizji przyszłości kraju - jego odbudowy. "Bo w Polsce dziś wiele gałęzi życia wymaga odbudowy, a to wymaga zmian" - ocenił Duda, dodając, że to prezydent, mający mandat nadany mu przez społeczeństwo, powinien mieć ich wizję.

W tym kontekście kandydat PiS przypomniał o swojej deklaracji powołania Narodowej Rady Rozwoju, złożonej z ekspertów, teoretyków i praktyków, związków zawodowych i pracodawców.

"Dziś potrzebujemy wspólnej pracy nad programem naprawy państwa, będziemy pracowali nad naprawą polskiej gospodarki, polskiego systemu podatkowego, aby stał się przyjazny dla obywateli, ale w szczególności dla przedsiębiorców. Bo to na nich tak ogromnie liczę, że wreszcie zostaną stworzone im warunki, aby mogli w Polsce odważnie tworzyć nowe miejsca pracy, by im się to opłacało" - mówił Duda.

Według niego Polska musi wyrwać się "z pułapki średniego rozwoju", aby podnieść poziom życia Polaków. Jak powiedział, drogą do tego jest naprawa systemu gospodarczego, a rolą prezydenta - praca nad strategiami rozwojowymi, wyznaczanie kierunków, planu rozwoju. Zadaniem prezydenta - mówił kandydat PiS - jest też obrona społeczeństwa przed "niekorzystnymi zmianami", w tym kontekście wymienił m.in. podniesienie wieku emerytalnego.

"(Prezydent Komorowski) tę ustawę podpisał, jakby nie rozumiał, że ma służyć społeczeństwu i słuchać woli suwerena" - podkreślił Duda.

Jego zdaniem "podobnie było też z podatkami", które "sukcesywnie wprowadzano i podwyższano przez te pięć lat". Wymienił m.in. wzrost VAT na ubranka dziecięce i choć wskazał, że było to zobowiązanie unijne, zaznaczył, że w żaden sposób tego obciążenia polskiej rodzinie nie zrekompensowano.

Kandydat PiS nawiązał też do danych, że 40 proc. młodych ludzi nadal mieszka z rodzicami. Zaznaczył, że głównym powodem tej sytuacji jest dla tych młodych ludzi brak perspektyw na usamodzielnienie. Przestrzegał, że ich wyjazdy za granicę mogą za kilkadziesiąt lat spowodować "brak kolejnego pokolenia".

Kreśląc drogę zmiany Polski na lepsze, kandydat PiS mówił o poprawianiu jakości gospodarki (w kierunku innowacyjności i produkcji wysokoprzetworzonej), a w efekcie jakości codziennego życia - poprzez tworzenie nowych miejsc pracy, stopniowe podwyższanie wynagrodzeń, obniżanie obciążeń podatkowych czy podwyższenie kwoty wolnej od podatku.

Kandydat PiS mówił też o wynikającej z konstytucji zasadzie zrównoważonego rozwoju - m.in. na przykładach potrzebnej wciąż infrastruktury (alokacja środków i inwestycji tam, gdzie rozwój jest dziś słabszy), ochrony środowiska tam, gdzie działa przemysł, czy też potrzeby współpracy przemysłu z nauką i ochrony polskich wynalazków.

Duda podkreślił też, że prezydent powinien bronić "ostatnich pereł w polskiej koronie" - m.in. polskiego przemysłu wydobycia węgla kamiennego i wydobycia miedzi. Jak mówił, polskie kopalnie węgla kamiennego co roku dostarczają do budżetu ok. 7 mld zł wpływów, podczas gdy cały sektor bankowy - 4 mld zł. Wskazał też, że Bronisław Komorowski podpisał podatek miedziowy, który sprawia, że koncernowi KGHM nie opłacają się inwestycje w Polsce.

"Polski przemysł trzeba unowocześniać i trzeba go bronić - a to jest też zadanie prezydenta RP" - zaznaczył Duda. Zaakcentował przy tym m.in., że nie można dłużej godzić się z polityką europejską zmierzającą w kierunku dekarbonizacji, czyli sprzecznym ze strategicznym długoletnim interesem Polski. "My nie mamy prawa, zwłaszcza władze, tego surowca zostawić, bo to jest być albo nie być dla naszego państwa na najbliższe dziesięciolecia" - przestrzegł kandydat PiS.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama