dodane 27.06.2018 13:27
Komisja Europejska zapowiedziała, że będzie zwalczać dezinformację w Internecie. Planuje stworzenie „niezależnej europejskiej sieci weryfikatorów faktów" i „promowanie różnorodności informacji" na portalach. Wśród tematów, których może dotyczyć dezinformacja, wylicza: zmiany klimatu, migracje i finanse. Instytut Ordo Iuris ostrzega, że zwalczanie dezinformacji może doprowadzić do ograniczenia wolności wypowiedzi w sieci.
Komisja Europejska w kwietniu opublikowała komunikat pt. „Zwalczanie dezinformacji w Internecie: podejście europejskie", w którym poinformowała, że „Dezinformacja podważa zaufanie do instytucji, mediów cyfrowych i tradycyjnych oraz szkodzi demokracjom przez utrudnianie obywatelom podejmowania świadomych decyzji. Dezinformacja jest również często podstawą radykalnych i ekstremistycznych idei i działań". W celu przeciwdziałania temu zjawisku Komisja proponuje podjęcie szeregu działań – niestety opisanych bardzo ogólnie – w tym "wzmocnienia weryfikacji faktów, zbiorowej wiedzy i zdolności monitorowania w zakresie dezinformacji". Ma to nastąpić m.in. poprzez „utworzenie niezależnej europejskiej sieci podmiotów weryfikujących fakty" oraz uruchomienie „europejskiej platformy internetowej dotyczącej dezinformacji", która wesprze niezależną europejską sieć weryfikatorów faktów (jak czytamy w komunikacie Komisji), czyli tych, którzy będą stwierdzali, co jest fake-newsem, a co nie. Kolejnym pomysłem Komisji jest opracowanie przez Agencję Praw Podstawowych UE zestawu narzędzi dla pracowników mediów, który ma służyć im w relacjonowaniu z punktu widzenia praw podstawowych i „będzie zawierał zalecenia, wskazówki i narzędzia dla dziennikarzy, pomocne w postępowaniu w przypadku dylematów etycznych, w tym dezinformacji, z punktu widzenia praw podstawowych".
Aktualnie każde z państw członkowskich UE może zając stanowisko wobec problemu poruszonego przez Komisję Europejską oraz zaproponowanych przez nią metod jego rozwiązania. W związku z tym Minister Cyfryzacji przeprowadził konsultacje społeczne, zakończone 22 czerwca br., w ramach których swoje stanowisko przedstawił Instytut Ordo Iuris.
Eksperci Ordo Iuris podkreślają w dokumencie, że rzeczywiście zjawisko dezinformacji w mediach i Internecie nasila się. Niemniej eksperci Instytutu zauważają, że Komisja zasadniczo unika identyfikowania ich źródeł, zaś zaproponowane przez nią rozwiązania i mechanizmy przeciwdziałania fake-newsom mogą prowadzić do ograniczenia wolności słowa oraz innych swobód obywatelskich. Istnieje ryzyko uznawania za „dezinformację" tych treści i stanowisk, które nie odpowiadają poglądom lewicowo-liberalnych elit UE (które coraz częściej utożsamiane są ze specyficznie rozumianymi „wartościami europejskimi" i „prawami podstawowymi"), czyli są niezgodne z tzw. „poprawnością polityczną".
– 19-stronicowy komunikat zawiera przede wszystkich bardzo dużo ogólnych, mniej lub bardziej enigmatycznych stwierdzeń, ale Komisja Europejska wskazała też konkretne „obszary dezinformacji", a mianowicie: zmiany klimatu, migrację, bezpieczeństwo publiczne, zdrowie (szczególnie szczepionki) i finanse. Rodzi to wątpliwość, czy celem Komisji nie jest przypadkiem kwalifikowanie jako „dezinformacji" tych faktów i poglądów, które np. wskazują na negatywne skutki przyjmowania migrantów, jak wzrost przestępczości, lub w inny sposób są rozbieżne z polityką prowadzoną przez Komisję Europejską – przekonuje mec. Tomasz Chudziński, ekspert Instytutu Ordo Iuris.
Czym jest „dezinformacja"?
W swoim stanowisku Ordo Iuris wskazuje także na brak definicji terminu „dezinformacja" ze strony KE oraz wyraża zaniepokojenie, że potencjalne działania regulacyjne Komisji oraz brak przejrzystości i pluralizmu przy wyborze osób decydujących o kwalifikowaniu treści jako dezinformacji, mogą doprowadzić do dalszego dyskryminowania podmiotów prezentujących treści chrześcijańskie, konserwatywne i patriotyczne. Jest to tym bardziej uzasadnione, że taka sytuacja od lat ma miejsce na popularnych portalach społecznościowych, o czym już pisaliśmy - (https://www.ordoiuris.pl/wolnosci-obywatelskie/cenzura-tresci-na-portalach-spolecznosciowych-niezgodna-z-prawem)
Kolejne niebezpieczeństwo kryje się w proponowanym przez Komisję Europejską „promowaniu różnorodności informacji", które z bardzo dużym prawdopodobieństwem będzie skutkować tym, że np. katolicki portal internetowy będzie zmuszony do prezentowania treści sprzecznych z doktryną Kościoła Katolickiego.
- Symptomatyczne jest również konsekwentne używanie w komunikacie określenia „weryfikator faktów", nasuwający bezpośrednie skojarzenia z prekursorem myślenia totalitarnego Georgiem Heglem, który stwierdził kiedyś, że skoro jakieś fakty nie potwierdzają jego teorii, to tym gorzej dla tych faktów – zaznacza dr Marcin Olszówka, ekspert Instytutu Ordo Iuris. Istnieje zatem uzasadniona obawa, że proponowane lekarstwo okaże się gorsze niż choroba – przestrzega dr Olszówka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przeczytaj komentarze | 5 | Dodaj swój komentarz »
Ostatnie komentarze:
Nie jest to niespodzianka.
Kolejny projekt zbliżający ustrój UE do totalitaryzmu.
NIe może być zgody na takie działania.
Moim zdaniem do sprawy powinno się podejść prosto i nie KE powinna się tym zajmować, a współpracujące ze sobą wymiary sprawiedliwości państw człokowskich:
1. Jeżeli jest to możliwe, to zweryfikować określoną informację obiektywnie i ewentulanie ukarać kłamcę. Np. ktoś mówi "XXX Obóz Śmierci", sprawdzamy czy kraj XXX taki obóz zorganizował i jeżeli nie, to dotkliwie karamy kłamcę.
2. Jeżeli nie da się czegoś jednoznacznie zweryfikować (tzn. istnieje bogata argumentacja, dowody, autorytety - zarówno za jak i przeciw) i w zasadzie cały czas trwa dyskusja a konsensus nie został osiągnięty, to niech ta dyskusja trwa spokojnie dalej.
Można skupić się nad weryfikacją prawdziwości tych argumentów, które obiektywnej weryfikacji można poddać, a nie z góry forsować porządany rezultat. Tak jest w przypadku: zmiany klimatu, migracje i finanse - czyli w tych obszarach w których KE chce przeforsować sowją "prawdę", aby narzucać swoją politykę.
Można oczywiście pilnować, aby w dyskusji nie były stosowane chwyty manipulujące informacjami np. generalizowanie (np. mówi się: "naród XXX uczestniczył w holocaut'cie", a chodzi o odosobnione przypadki), brak proporcji pomiędzy argumentem i kontrargumentem (taka sytuacja ma miejsce w dyskusji o Zbrodni Wołyńskiej, na argumenty strony polskiej pada kontrargument: "Polacy też mordowali Ukraińców na Wołyniu", tylko przemilczany jest fakt, że Ukraińców na Wołyniu zginęło kiklka tysięcy i to głównie w akcjach odwetowych natomiast Polaków wymordowanych w bestialski sposób było conajmniej 100000). Tu KE milczy bo nie ma interesu.
>>Komendant policji zagroził, że „rozwali łeb” każdemu, kto sprzeciwi się ustawie.<< to komentarz w zacofanym Wietnamie.
W "cywilizowanej" UE brzmi to mniej więcej >>Komisarz poinformował, że „zasądzi” każdego, kto sprzeciwi się ustawie.<< - metody różne-efekt ten sam-eliminacja chcącego żyć w PRAWDZIE.
Zasadnicza cecha TOTALITARYZMU - nie interesuje ich temat i przyczyna TYLKO jak zniewolić swoich aby być nietykalny.
Nie dziwię się, że Ordo Iuris jest przeciwne temu mechanizmowi, bo instytut wspiera środowiska, które same posługują się "fake-newsami" na przykład poprzez podawanie informacji, że aborcje w Polsce dotyczą w 80% Zespołu Downa, czemu zaprzeczają oficjalne statystyki rządowe.
wszystkie komentarze >