- On pierwszy spośród nas zgłosił się do seminarium, pierwszy został proboszczem, a teraz pierwszy przeszedł do wieczności... - powiedział w czasie pogrzebu o swoim przyjacielu ks. Adamie Łachu (1971-2018) ks. Tadeusz Milczarski.
Odchodzi kapłan ciekawy i nietuzinkowy, który w swoim niedługim życiu wpłynął na tak wielu ludzi, o czym świadczy liczba uczestników tego pogrzebu - powiedział przewodniczący liturgii pogrzebowej bp Mirosław Milewski.
Rzeczywiście, tłumu wiernych, który przyszedł pożegnać ks. Adama, nie pomieścił duży przecież kościół w Duninowie. Wielu stało na zewnątrz, a rzesza ludzi na cmentarzu przypominała obchody Wszystkich Świętych. Przybyło również bardzo wielu księży. Łącznie dwie Msze św. przy trumnie zmarłego kapłana - w piątek wieczorem i w sobotę - sprawowało ok. 220 księży.
Nagła śmierć młodego księdza poruszyła wielu. - Stajemy przy trumnie ks. Adama i pytamy, czym jest kapłaństwo. Najprościej możemy zrozumieć sens tego sakramentu, kiedy patrzymy na umierającego Chrystusa. Musimy sobie uświadamiać, że kapłaństwo nie jest darem dla samego kapłana, ale przede wszystkim dla wspólnoty. Może ta śmierć była potrzebna do tego, by zrozumieć, jakim wielkim darem zostaliśmy obdarzeni - mówił w kazaniu pogrzebowym przyjaciel zmarłego ks. Milczarski.
W kazaniu przytoczył m.in. fragment testamentu zmarłego, w którym pisał: "Praca w Winnicy Pańskiej była dla mnie radością i choć nie brakowało w niej błędów, potknięć i słabości i upadków, to głęboko ufam, że mój Mistrz i Pan ogarnie swym miłosierdziem to wszystko, co mogłoby się nie ostać wobec Jego sprawiedliwości".
Żegnając zmarłego w imieniu całej społeczności gminy, Mirosław Krysiak, wójt Nowego Duninowa, powiedział, że ks. Łach z każdym rokiem wrastał w tę społeczność, udzielał wsparcia wszystkim, którzy go potrzebowali.
- Mogliśmy na niego liczyć także my, samorządowcy, nie tylko przy wspólnych projektach, ale przede wszystkim wtedy, gdy trzeba było podejmować trudne decyzje. Ksiądz Adam potrafił rozwiązywać to, co wydawało się nierozwiązywalne. Jeśli chciał coś nam przekazać, po prostu robił to ze swoistym humorem i wdziękiem. Każdego dnia witał jak przyjaciel dobrym słowem, zawsze ten sam, uśmiechnięty i serdeczny. Gdy będziemy wchodzić do tej świątyni, długo nam będzie towarzyszyć przeświadczenie, że powita nas swoim mocnym, ale ciepłym głosem - mówił wójt gminy Nowy Duninów.