Z Przemyśla, który przyjmuje falę uchodźców, Agata Puścikowska.
Od wczoraj wiele osób pisze do mnie i pyta, jak pomagać uchodźcom na granicy, jak wygląda sytuacja. Odpisuję tu z prośbą o udostępnianie. I ważne: wszystko tam jest dynamiczne, może się zmienić z godziny na godzinę, z dnia na dzień może być już inaczej.
Tysiące osób z całego kraju, organizuje pomoc i wysyła trochę w ciemno, dary. Odzew ludzi jest ogromny, serca wielkie. I Bogu dziękować.
Pytacie, co potrzeba. Odpowiadam w skrócie, jak to widzę.
I teraz. Ważne!!!! To się dopiero zaczyna. Wojna i bieda ludzka. Chęć pomocy i pospolite ruszenie serc, przepiękne zresztą, musi się zamienić w racjonalną, długofalową pomoc. Obecnie dają radę wolontariusze, instytucje, świetnie działa Caritas, ludzie dobrej woli z wielu fundacji, i prywatnie. Co dalej? Za miesiąc, być może, wszystkiego będzie trzeba. I każde ręce do pomocy będą na wagę złota. Za dwa miesiące, być może, będzie konieczna sto razy większa pomoc. Damy wtedy radę?
Dlatego wydaje mi się, że warto zbierać dary fundusze, i być może nieco "na zimno" czekać. Składować w domu, obserwować sytuację. Ewentualnie reagować na konkretne apele pomocy, których w sieci bardzo dużo. W ciemno raczej nie działać. Jeśli obecnie przez granice przechodzi kilkanaście tysięcy dziennie, to za miesiąc może być ludzi potrzebujących pomocy kilkakrotnie więcej. Racjonalizujmy pomoc i myślmy roztropnie. Z tego co wiem, mają być niedługo specjalne aplikacje i strony, na których oficjalnie będzie można zadeklarować chęć pomocy i dowiedzieć się o potrzebujących. To dobry kierunek.
Warto zajrzeć też na profil facebookowy dziennikarki, gdzie zamieszczono - jak najbardziej sensowny - apel władz Przemyśla.
https://www.facebook.com/profile.php?id=100063580636684