107,6 FM

Prezydent o projekcie zmian ws. SN: Nie współuczestniczyłem w jego przygotowaniu, nie konsultowano go ze mną

Nie współuczestniczyłem w przygotowaniu projektu noweli ustawy o SN, ani nie konsultowano go ze mną - podkreślił prezydent Andrzej Duda. Zaapelował o spokojne i konstruktywne prace parlamentarne nad projektem. Zaznaczył jednocześnie, że nie zgodzi się na rozwiązania godzące w system konstytucyjny.

Jak mówił, trzy tysiące przedstawicieli władzy sądowniczej w ciągu ostatnich lat odebrało swoje nominacje sędziowskie. "Nie pozwolę na to, aby został do polskiego systemu prawnego wprowadzony jakikolwiek akt prawny, który te legitymacje sędziowski będzie podważał, który te nominacje, dokonane przez prezydenta RP, będzie pozwalał komukolwiek weryfikować" - oświadczył.

Andrzej Duda podkreślał w czwartek w Pałacu Prezydenckim, że bardzo zależy mu, by Polska otrzymała fundusze z Krajowego Planu Odbudowy. "Będę wspierał rozwiązania, które będą nam pozwalały korzystać z naszych praw jako państwa członkowskiego Unii Europejskiej, a uważam, że takim prawem naszym jest to, abyśmy otrzymali pieniądze z KPO, który już jest zaakceptowany" - zaznaczył.

Posłowie w czwartek mają się zająć projektem nowelizacja ustawy o SN, autorstwa PiS, który wpłynął do Sejmu w nocy z wtorku na środę. Jest on, jak mówili na konferencji we wtorek minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk, rzecznik rządu Piotr Mller oraz rzecznik PiS Rafał Bochenek, efektem negocjacji z Komisją Europejską i ma spełnić kluczowy tzw. kamień milowy dot. sądownictwa, pozwalający na wypłatę Polsce środków z Krajowego Planu Odbudowy.

Prezydent Duda w czwartek przypomniał, że w pierwszej połowie roku złożył projekt zmian w ustawie o SN, którego celem było m.in. uspokojenie sytuacji w Sądzie Najwyższym. Podkreślił, że jego intencją było zakończenie sporu z Komisją Europejską. "Za bardzo, muszę powiedzieć, wówczas dobry sygnał odebrałem to, że po złożeniu mojego projektu w Sejmie, co chcę podkreślić, zostałem zaproszony przez panią przewodniczącą KE (Ursulą) von der Leyen do Brukseli po to, by o tym projekcie porozmawiać" - podkreślił.

"Ten projekt wtedy przedstawiłem, to była długa rozmowa, trwała prawie dwie godziny, w cztery oczy, kiedy ten projekt omawialiśmy. I później prawnicy KE nad tym projektem pracowali. Generalnie został on zaakceptowany właśnie jako projekt, który stanowi rozwiązanie kompromisowe" - zaznaczył. Jak przypomniał, do projektu na etapie prac sejmowych zostały później wprowadzone zmiany. "Te zmiany był później przez KE kwestionowane, w efekcie nie doszło do uruchomienia środków z KPO" - powiedział.

"Podnoszono też kwestie kamieni milowych. Muszę powiedzieć, że ja byłem zaskoczony tą kwestią kamieni milowych, albowiem - co bardzo mocno chcę podkreślić - ani ja osobiście, ani nikt z moich przedstawicieli, nikt z Kancelarii Prezydenta nie uczestniczył w wypracowaniu tych tzw. kamieni milowych, ani absolutnie nie uczestniczył w ich zaakceptowaniu. (...) Szczerze mówiąc, do dziś próbujemy ustalić, jak w ogóle doszło do tego, że takie zobowiązania zostały na Polskę przyjęte i kto te zobowiązania w istocie podjął w ramach rządu" - mówił prezydent.

Duda podkreślił, że ostatecznie do wypłaty środków dla Polski nie doszło, czym był bardzo zawiedziony. "Uważałem to za także i pewne działanie, jak mówimy, nie fair. Ponieważ kilkukrotnie rozmawiałem na ten temat z panią przewodniczącą von der Leyen i kilkukrotnie byłem zapewniany, że wszystko jest w porządku" - zapewnił. "Chciałem pomóc rządowi, to się nie udało" - dodał.

Prezydent podkreślił jednocześnie, że po lutym nie uczestniczył w negocjacjach z KE odnośnie polskiego wymiaru sprawiedliwości. "Co chcę bardzo mocno podkreślić - (...) nie uczestniczyłem ani ja, ani nikt z moich współpracowników po lutym w żadnych negocjacjach z przedstawicielami KE na temat kształtu polskiego wymiaru sprawiedliwości".

"Nie pracowałem również nad żadnym projektem, który by tej kwestii dotyczył. Uważałem, że sprawy, które były istotne i podnoszone zarówno przez KE, jak i TSUE zostały załatwione poprzez nowelizację, którą ja przygotowałem, która została przez Sejm uchwalona i która została przeze mnie podpisana i która wprowadziła Izbę Odpowiedzialności Zawodowej do Sądu Najwyższego" - podkreślił Duda.

"Rząd jednak uczestniczył, jak się okazuje, w negocjacjach. I efekt tych negocjacji został ostatnio, dokładnie wczoraj, przedstawiony poprzez projekt nowych zmian w ustawie o SN, które zostały przygotowanego przez rząd" - powiedział prezydent.

Duda podkreślił, że bardzo zależy mu, by Polska otrzymała fundusze z Krajowego Planu Odbudowy. "Uważam to za jedną z kwestii absolutnie fundamentalnych. Należymy do UE, jestem z tego bardzo zadowolony, zawsze to wspierałem i będę wspierał, naszą przynależność do UE. Uważam, że jesteśmy takim samym krajem w UE jak każdy inny kraj, mamy prawo także w różny sposób rozmawiać o kształcie tej UE, jaka powinna ona być, (...) ale to są dyskusje wewnętrzne, w ramach Unii, której jesteśmy członkiem" - powiedział.

Podkreślił, że jest dla niego "sprawą jasną i oczywistą", że ramach członkostwa w UE "fundusze z zaakceptowanego przez Komisję Europejską KPO (...) po prostu się Polsce należą i powinny zostać wypłacone". "Trzeba uczynić wszystko co możliwe i racjonalne, aby te pieniądze jak najszybciej w polskiej dyspozycji były" - powiedział.

"Miałem świadomość, że negocjacje z UE są prowadzone. Nie uczestniczyłem w tych negocjacjach, nie konsultowano także ze mną przebiegu tych negocjacji, ani żadnym z moich współpracowników" - poinformował. "Ponieważ pojawiło się w ostatnich dniach i godzinach mnóstwo głosów na scenie politycznej, w których pojawiają się zapewnienia, że ta ustawa (projekt noweli ustawy o SN - PAP) była ze mną konsultowana, że niemalże współuczestniczyłem w jej przygotowaniu" - powiedział prezydent.

"Otóż nie współuczestniczyłem w przygotowaniu tego projektu, który jest złożony w Sejmie, nad którym Sejm ma debatować. Nie konsultowano ze mną jego postanowień" - oświadczył. "Sam projekt ustawy zobaczyłem, zobaczyliśmy tu, w Kancelarii, wtedy, kiedy miały do niego dostęp wszystkie inne ugrupowania na scenie politycznej, czyli wtedy, kiedy on został ogłoszony w sposób odpowiedni na stronach sejmowych. Taka była decyzja rządu i ją tę decyzję szanuję, bo jest to przedłożenie, które jest w ramach inicjatywy ustawodawczej" - zaznaczył.

"Dla mnie jedna rzecz jest najważniejsza. Ja proszę i apeluję do całego parlamentu, nie tylko do strony rządowej, nie tylko do Zjednoczonej Prawicy, nie tylko do tych, którzy stanowią większość parlamentarną, ale do całej naszej sceny parlamentarnej, do wszystkich ugrupowań: aby spokojnie i konstruktywnie nad tym pracować" - powiedział Andrzej Duda. Prezydent zaznaczył, że rozumie, iż "wszyscy mają dobrą wolę i wszystkim zależy na tym, żeby pieniądze z KPO jak najszybciej do Polski trafiły".

"To jest oczywiste. Ale pamiętajmy o tym, że równie ważne jest zachowanie porządku społecznego, porządku ustrojowego, porządku prawnego, a przede wszystkim także i absolutne zapewnienie praworządności, rozumianej także jako zagwarantowanie praw obywateli. Z mojego punktu widzenia, jako prezydenta Rzeczypospolitej, to jest kwestia fundamentalna" - oświadczył.

Prezydent zapewnił, że będzie ze spokojem obserwował prace parlamentarne nad projektem, będą w nich także brali udział przedstawiciele KPRP. Podkreślił, że - gdy ustawa trafi na jego biurko - będzie ją oceniał z punktu widzenia zgodności wprowadzanych zmian z konstytucją RP, ale "również z uwzględnieniem suwerennego prawa Polski do kształtowania wymiaru sprawiedliwości w sposób, jaki my, jako Polacy i demokratycznie wybrane przez nas władze chcą to zrobić, bo traktaty europejskie nam to gwarantują". Jak zaznaczył, ustawę będzie także oceniał z punktu widzenia bezpieczeństwa prawnego obywateli, stabilności wydanych orzeczeń.

"Proszę pamiętać, że przez ostatnie lata w polskich sądach, w różnych instancjach tych sądów i w różnych sądach - bo przecież mamy sądownictwo administracyjne w Polsce, sądownictwo powszechne i Sąd Najwyższy - były wydane tysiące orzeczeń, wyroków, postanowień. W każdym przypadku były to osoby, które otrzymały bardzo często w ciągu ostatnich siedmiu lat swoje nominacje sędziowskie, najczęściej na podstawie przepisów, które od dawna obowiązują, czyli od sześciu, pięciu lat. Jest to około 3 tys. ludzi" - mówił prezydent.

Zwrócił uwagę, że spośród tych 3 tys. sędziów większość zdecydowana to są ludzie młodzi, którym przy każdej nominacji prezydent dziękuje, że chcieli wybrać służbę sędziowską. "Oni się nie zastanawiali nad tym, jaki jest kształt prawny regulacji, które prowadzą ich do zawodu sędziowskiego. Oni się uczyli, przygotowywali się, zdawali egzaminy, zdobywali praktykę po to, żeby służyć polskiemu państwu i polskiemu społeczeństwu" - podkreślił. Podkreślił, że dla niego "stabilność zawodowa tych osób jest jedną z podstawowych kwestii, także odpowiedzialności prezydenta RP za sprawy polskiego państwa".

"Mamy władzę ustawodawczą, wykonawczą, której ja jestem częścią, jako prezydent RP i władzę sądowniczą. Trzy tysiące przedstawicieli władzy sądowniczej w ciągu ostatnich lat odebrało swoje nominacje sędziowskie. Nie pozwolę na to, aby został do polskiego systemu prawnego wprowadzony jakikolwiek akt prawny, który te legitymacje sędziowski będzie podważał, który te nominacje, dokonane przez prezydenta RP, będzie pozwalał komukolwiek weryfikować" - oświadczył prezydent.

Dodał, że "nigdy tego nie było". "Przez lata te nominacje sędziowskie były dokonywane przez kolejnych prezydentów RP, była kwestionowana Krajowa Rada Sądownictwa, było wiele orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, które podważały konstytucyjność KRS w różnych jej obszarach działania, m.in. jeżeli chodzi o kadencje, sposób wybierania itd. Był cały szereg na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat takich orzeczeń, w których kwestionowano Krajową Radę Sądownictwa, ale nigdy nie kwestionowano nominacji sędziowskich, które są następstwem dopiero pracy KRS" - powiedział prezydent.

Jak wskazywał, najpierw decyzje podejmuje KRS, która przedstawia prezydentowi RP kandydatów, a dopiero później głowa państwa decyduje, czy ktoś sędzią zostanie, czy nie. "I decyzja prezydenta jest decyzją ostateczną i niepodważalną. I mamy to utrwalone w orzecznictwie sądów przede wszystkim, sądów administracyjnych, myślę tu przede wszystkim o Naczelnym Sądzie Administracyjnym" - podkreślił.

Jak podkreślił, "kwestia ta została w sposób absolutny potwierdzona przez TSUE, który przeanalizował cały ten tryb dochodzenia do statusu sędziego w Polsce, (...) stwierdzając jednoznacznie, że akt ten jest niepodważalny". Prezydent zaznaczył, że nie pozwoli na wprowadzenie do polskiego systemu prawnego żadnego rozwiązania, które "będzie pozwalało na jakiekolwiek podważanie tego aktu komukolwiek". "Ponieważ oznaczałoby to wpuszczenie do polskiego systemu prawnego przepisów, które, w moim przekonaniu, są sprzeczne z konstytucją" - oświadczył.

"Nie zgodzę się na żadne rozwiązania, które będą godziły w system konstytucyjny Rzeczypospolitej Polskiej, ani takie, które będą godziły w konstrukcję ustrojową Rzeczypospolitej Polskiej". Natomiast będę wspierał rozwiązania, które będą nam pozwalały korzystać z naszych praw jako państwa członkowskiego Unii Europejskiej, a uważam, że takim prawem naszym jest to, abyśmy otrzymali pieniądze z KPO, który już jest zaakceptowany" - podkreślił prezydent.

Andrzej Duda ocenił, że "mamy prawo się tego domagać". "Jest to dla mnie oczywiste, że trzeba - w granicach konstytucji Rzeczypospolitej - uczynić wszystko, abyśmy te pieniądze mogli otrzymać. Z tego punku widzenia będę oceniał ten projekt jako prezydent Rzeczypospolitej Polskiej" - zadeklarował.

Jak podkreślił, zapowiada to z góry i prosi, by "w parlamencie, w czasie prac, wzięto to pod uwagę". "Proszę, żeby te prace toczyły się sprawnie, ale proszę, żeby toczyły się z rozwagą, bo potrzebujemy przyjęcia takich rozwiązań, które pozwolą nam z prawa do tych środków skorzystać" - powiedział, zastrzegając jednocześnie, że "musi to nastąpić w granicach naszych suwerennych praw jako państwa członkowskiego". "A takim prawem jest prawo do kształtowania samodzielnie ustroju naszego wymiaru sprawiedliwości, ale również i w graniach naszej konstytucji" - powiedział Duda.

Wyraził nadzieję, że w parlamencie zostanie przeprowadzona "spokojna i konstruktywna praca" nad tym projektem. "I że ustawa ta, mam nadzieję, zgodna z naszą konstytucją, będzie przyjęta przez większość parlamentarną nie tylko składającą się z przedstawicieli z obozu rządzącego" - podkreślił.

Kilkunastostronicowy projekt noweli ustawy o SN został wniesiony do Sejmu przez posłów PiS w nocy z wtorku na środę. Według autorów, proponowane przepisy mają wypełnić kluczowy kamień milowy wskazany przez Komisję Europejską ws. KPO. Zgodnie z projektem zmian w ustawie o SN, sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów będzie rozstrzygał Naczelny Sąd Administracyjny. Oznacza to, że utworzona niedawno Izba Odpowiedzialność Zawodowej SN straci uprawnienie do orzekania w sprawach sędziów.

Projekt przewiduje też zasadnicze zmiany dotyczące tzw. testu niezawisłości i bezstronności sędziego. To nowa instytucja, która została wprowadzona prezydencką nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym latem tego roku. Ma ona w założeniu pozwolić na badanie spełnienia przez sędziego wymogów niezawisłości i bezstronności z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących jego powołaniu i jego postępowania po powołaniu, jeżeli w okolicznościach danej sprawy mogą one doprowadzić do naruszenia standardu niezawisłości lub bezstronności, mającego wpływ na wynik sprawy.

Obecnie wniosek może złożyć strona postępowania prowadzonego przez danego sędziego. Zgodnie z proponowanymi zmianami test bezstronności sędziego będzie mogła zainicjować nie tylko strona postępowania, ale także "z urzędu" sam sąd. Projekt uzupełnia także możliwość badania podczas "testu" wymogów niezawisłości i bezstronności o przesłankę ustanowienia sądu "na podstawie ustawy".

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama