107,6 FM

80 lat temu w getcie białostockim wybuchło powstanie

80 lat temu, 16 sierpnia 1943 r., w getcie białostockim wybuchło powstanie. "Nie mogło skończyć się wygraną, było jednak przejawem woli życia w wolności i zachowania honoru. Powinniśmy więcej pisać o gettach żydowskich, życiu w nich, ruchu oporu. I oddać cześć męczennikom oraz bojownikom" - powiedział PAP historyk z Uniwersytetu w Białymstoku prof. Adam Czesław Dobroński.

W okresie międzywojennym w liczącym ponad 100 tys. mieszkańców Białymstoku około 43 proc. stanowiła społeczność żydowska, dominująca tu jeszcze na początku lat dwudziestych. W okresie okupacji sowieckiej, od października 1939 do czerwca 1941 r., napłynęło do miasta kilkadziesiąt tysięcy Żydów z Generalnego Gubernatorstwa. Liczebność tej społeczności może nawet się podwoiła, ale NKWD wywiozła część uciekinierów na wschód w trzeciej wielkiej wywózce obywateli II RP.

27 czerwca 1941 r. do miasta wkroczyły oddziały Wehrmachtu zasilone batalionem policji i Einsatzkomando (grupa operacyjna).

Utworzono tzw. Bezirk Bialystok (okręg Białystok), administracyjnie podległy gauleiterowi (naczelnikowi okręgu NSDAP) Prus Wschodnich, Erichowi Kochowi. Niemcy spalili w Wielkiej Synagodze i rozstrzelali w pierwszych tygodniach okupacji ok. 7 tys. mężczyzn. Pozostałych Żydów, z przewagą kobiet i dzieci, stłoczyli w getcie.

"Przez białostockie getto przeszło łącznie ok. 60 tys. Żydów. Pod wieloma względami getto to różniło się od warszawskiego. Białostocki Judenrat działał sprawnie. Jego przewodniczący, Efraim Barasz był przekonany, że praca ludności żydowskiej w warsztatach i fabrykach działających na potrzeby armii niemieckiej jest szansą na przetrwanie wojny. Zależało mu na udowodnieniu Niemcom, że białostockie getto ma charakter produkcyjny i jest ważne dla gospodarki Rzeszy. Szyto i naprawiano umundurowanie dla Wehrmachtu, dostarczano obuwie i różnorodne wyposażenie - powiedział PAP historyk z Uniwersytetu w Białymstoku prof. Adam Czesław Dobroński.

"W przeciwieństwie do Warszawy, gdzie przeważały budynki murowane, w Białymstoku większość domów była zbudowana z drewna. W przypadku powstania zbrojnego uniemożliwiało to długotrwałą obronę. Białostockie getto otoczone było drewnianym ogrodzeniem zwieńczonym drutem kolczastym, a nie murem, co ułatwiało szmugiel. Przekupywano niemieckich strażników i dostojników. Te inne okoliczności oraz zabiegi Judenratu sprawiły, że w getcie białostockim nie było przypadków śmierci z głodu, jak na warunki gettowe, sprawnie pracowała służba zdrowia (dwa szpitale), otwarto dwie szkoły i domy opieki dla starców i sierot" - wyjaśnił.

O powstaniu w białostockim getcie zaczęto mówić po dotarciu tu wieści o deportacjach z warszawskiego, wileńskiego, grodzieńskiego getta oraz pojawieniu się uciekinierów z transportów do obozu zagłady w Treblince. W listopadzie 1942 r. Żydowska Organizacja Bojowa (ŻOB) oddelegowała z Warszawy do Białegostoku młodego działacza syjonistycznego Mordechaja Tenenbauma, który legitymował się fałszywymi dokumentami Tatara, Jusufa Tamaroffa. Jego wola walki i entuzjazm udzieliły się miejscowym konspiratorom.

"W Białymstoku ścierały się różne koncepcje walki i czynnego oporu. Działacze komunistyczni postulowali, by grupy bojowników z białostockiego getta zasiliły oddziały partyzanckie poza gettem. Tenenbaum preferował walkę na miejscu, obronę getta w chwili wkroczenia niemieckich sił pacyfikacyjnych" - wyjaśnił historyk.

"Wspierali go młodzi syjoniści, członkowie stronnictw i ruchów Haszomer Hacair, Dror, Betar i socjaliści z Bundu. Z kolei szef Judenratu, Barasz, przeciwny działaniom zbrojnym, wierzył, że Niemcy nie zlikwidują pracującego dla nich białostockiego getta, ale prawdą jest, że po lutym 1943 r. przekazał pół kilograma złota, złote zegarki i biżuterię na zakup broni" - podkreślił.

Między 5 a 13 lutego 1943 r. Niemcy w pierwszej "akcji ewakuacyjnej" wywieźli do Treblinki ok. 12 tys. Żydów. Około tysiąca ukrywających się i stawiających opór zamordowali na miejscu. Podczas próby aresztowania przez funkcjonariuszy niemieckiej Schutzpolizei i SS w domu przy ul. Kupieckiej, robotnik farbiarni Icchak Malmed, oblał funkcjonariusza kwasem solnym. Ten, oślepiony, zastrzelił przypadkowo innego policjanta. Malmed, korzystając z zamieszania zbiegł, lecz na wieść o groźbie odwetowej egzekucji 100 Żydów, zgłosił się do oprawców. Według historyka żydowskiego ruchu oporu, Bernarda Marka Malmeda, miał go wydać konfident Judkiewicz, zlikwidowany później przez bojowców. 8 lutego 1943 r. Malmed został powieszony i stał się symbolem oporu cywilnego w Białymstoku.

W pierwszej połowie 1943 r. tamtejsze getto liczyło ok. 35 tys. osób. Równolegle z negocjacjami pomiędzy konspiracyjnymi stronnictwami politycznymi prowadzono przygotowania do powstania. Bojownikom komendanta Tenebauma udało się pozyskać ok. 150 sztuk broni palnej, głównie pistoletów. Potajemnie produkowano butelki zapalające, tzw. koktajle Mołotowa, gromadzono także łomy, noże i siekiery, broń myśliwską.

"Negocjacje w getcie pomiędzy syjonistami a komunistami zakończyły się dopiero w lipcu 1943 r., a więc niecały miesiąc przed wybuchem powstania" - przypomniał prof. Dobroński.

W czerwcu 1943 r. w Berlinie zdecydowano o likwidacji getta w Białymstoku. Plan akcji opracowała grupa oficerów SS i policji z dystryktu lubelskiego, której przewodził SS-Brigadefhrer Odilo Globocnik. Na dowódcę wyznaczono SS-Sturmbannfhrera Georga Michelsena. Z Lublina ściągnięto trzy bataliony policji i SS, każdy z nich liczył 500-600 osób. Jeden z batalionów składał się z etnicznych Niemców i był uzbrojony w broń maszynową, moździerze oraz artylerię. Drugi składał się z ukraińskich strażników z Trawnik i rosyjskojęzycznych kolaborantów - własowców. Trzeci batalion stanowili białoruscy policjanci z tzw. Schutzmannschaft. Z jednostek tych zamierzano utworzyć szczelny, potrójny kordon wokół granic getta.

Łącznie liczebność sił pacyfikacyjnych szacuje się na blisko trzy tysiące żołnierzy i policjantów. Okupanci dysponowali samochodami pancernymi i tankietkami, Luftwaffe użyła samolotu rozpoznawczego. O północy 15 sierpnia 1943 r. zakończyła się kolejna narada bojowników. W tym czasie grupy policjantów i esesmanów niepostrzeżenie opanowały największe budynki fabryczne i przemysłowe na terenie getta. Te obiekty miały być bronione przez powstańców.

"Niemcy starannie zaplanowali likwidację getta. Prawdopodobnie przez agentów mieli informację o przygotowaniach do powstania. Postanowili odizolować bojowników, a wyprowadzić z getta tysiące Żydów. Rankiem zawieszono ogłoszenia z informacją, że ludność zostanie przewieziona do obozu pracy w Lublinie. Niemieccy policjanci mieli udzielać pomocy ewakuowanym i tak się rzeczywiście zachowywali. Własowcy grabili domy i podpalali je" - tłumaczył badacz.

Sytuacja zaskoczyła Tenenbauma i przywódcę komunistów Daniela Moszkowicza. Deportacja ludności białostockiego getta osłabiła zaplecze sił powstańczych, które szacujemy dziś na blisko 300 uzbrojonych bojowców, z czego tylko około połowy posiadała broń palną. Liczba wtajemniczonych, mających kontakty z konspiracyjnym ruchem oporu, sięgała ok. półtora tysiąca osób.

"Mimo zaskoczenia powstańcy rozpoczęli walkę, około godz. 10 zapłonęły stosy z sianem, co były sygnałem do uderzenia w rejonie ul. Smolnej. Płot został podpalony, za nim jednak ukazały się szeregi uzbrojonych Niemców. Nie było szans na ucieczkę z getta do okolicznych lasów" - ocenił.

Wkrótce do getta wjechały samochody pancerne i tankietki, pod ich osłoną wkroczyły oddziały pacyfikacyjne. Rozgorzały walki w rejonie ulic: Smolnej, Ciepłej, Wąskiej, Fabrycznej, w ogrodach Judenratu, a ludność cywilną policjanci zatrzymali przy ul. Jurowieckiej. Bojownicy wykazali odwagę i determinację, mieli pistolety i koktajle Mołotowa przeciwko karabinom maszynowym, lecz wyczerpała się im amunicja. Po dwóch - trzech godzinach siły niemieckie opanowały sytuację. Ponad 70 bojowników wycofało się do schronu przy ul. Chmielnej 7. Na ulicach leżeli ranni i zabici, płonęły okoliczne domy, bestialskich czynów dopuszczali się własowcy.

Ok. godz. 16 niemiecka policja wznowiła akcję ewakuacji ludności. Umęczonych i przerażonych prowadzono ul. Jurowiecką, w kierunku tunelu pod torami kolejowymi i dalej ul. Przytorową, na pola koło wsi Białostoczek.

"Tragiczne było pożegnanie ludności żydowskiej z Białymstokiem. Pokolenia wyznawców mojżeszowych mieszkały tu od pięciu wieków, walnie przyczyniły się do rozwoju życia gospodarczego, zwłaszcza handlu, rzemiosła i przemysłu" - dodał.

Niemcy zgotowali okrutny los Żydom białostockim zgromadzonym na polach niedaleko Dworca Poleskiego. Trzymali ich tu w upale dwa-trzy dni, nie zapewnili wody i jedzenia, przeganiali z miejsca na miejsce. 18 sierpnia rozpoczęto ładowanie ofiar do wagonów, wysłano 10 transportów do obozu w Treblince i dwa do Auschwitz. Żydzi białostoccy byli kierowani również na Majdanek. Trafił tam także przewodniczący Judenratu, Barasz. Innych deportowano do obozu pracy w Poniatowej oraz do obozu w Stutthof.

"W nocy z 16 na 17 sierpnia powstańcy podjęli jeszcze jedną, bezskuteczną próbę wydostania się do Puszczy Knyszyńskiej. Niemcy przeczesywali teren i likwidowali pojedyncze punkty oporu. 17 sierpnia pochwycili ok. 2 tys. ukrywających się, dwa dni później rozstrzelali powstańców ze schronu przy ul. Chmielnej. 20 sierpnia przywódcy powstania - Tenenbaum i Moszkowicz - popełnili samobójstwo na terenie szpitala, aby nie dostać się w ręce wroga" - wyjaśnił prof. Dobroński.

Szacuje się, że tylko 150-200 osobom udało się zbiec z getta; niektórzy trafili do oddziałów partyzanckich, inni ukrywali się u gospodarzy. Grupa 1196 żydowskich dzieci oraz kilkudziesięciu opiekunów z Białegostoku pojechała do getta w Terezinie (Theresienstadt) na terenie Protektoratu Czech i Moraw. Niemcy negocjowali z aliantami ich wymianę na jeńców, lecz rozmowy zakończyły się fiaskiem. W październiku 1943 r. dzieci zamordowano w Auschwitz.

We wrześniu zlikwidowano tzw. Małe Getto, duży schron przy ul. Jurowieckiej róg Ciepłej został wykryty dopiero w listopadzie 1943 r. Co najmniej dwóch Żydów ukrywało się w ruinach getta i doczekało wkroczenia armii sowieckiej 27 lipca 1944 r.

Powstanie w getcie białostockim nie jest jeszcze w pełni zbadane przez historyków. Pozostają kwestie dyskusyjne, jaka była np. rola policji żydowskiej oraz rozmowy przedstawicieli Żydowskiej Organizacji Bojowej z oficerami z obwodu AK Białystok-miasto oraz ich skutki.

"Niektórzy badacze nie używali określenia powstanie w getcie, np. historyk Szymon Datner pisał o +zrywie powstańczym+. Nie ulega natomiast wątpliwości, że powinniśmy więcej pisać o gettach żydowskich, życiu w nich, ruchu oporu. I oddać cześć męczennikom oraz bojownikom. Temu mają służyć również obchody 80. rocznicy zagłady getta w Białymstoku oraz powstania, które nie mogło skończyć się wygraną, było jednak przejawem woli życia w wolności i zachowania honoru" - podsumował prof. Dobroński.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama