107,6 FM

Pycha

Przyznam z ulgą - cieszę się, że już po wyborach. I to uspokojenie nie tyle wiąże się z wynikami wyborów, ile z satysfakcją, że nareszcie skończyły się te przedwyborcze utarczki, podchody i porachunki.

I że na dobre opadną opary absurdu uznające liturgiczny śpiew za łamanie ciszy wyborczej, bo tam padły słowa prawo i sprawiedliwość, bo idąc tym tropem trzeba by też poznaniakom zabronić wyjeżdżać z domu, bo mają rejestrację PO, no i mieszkańcom Słupcy, bo ich samochody mają rejestrację PSL. Jedno jest po tych wyborach bardzo pozytywne, żeby nie rzec, że wręcz wyjątkowe. Nikt nie przegrał, wszyscy wygrali, są zwycięzcami. Tak przynajmniej brzmi oficjalny przekaz. A jeśli tak, to samorządność będzie się rozwijała i kwitła, bo przecież po to tylko kandydaci do różnych samorządowych ról i gremiów startowali i po to też zostali przez nas wybrani.


Ale dość już o wyborach. Znów nie mogę nie przywołać Ewangelii z ostatniej niedzieli. Otóż słuchaliśmy opisu, jak to dwóch braci przyszło do Jezusa ze swoją potrzebą: "Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy. I na pytanie, czego chcą wyłuszczyli: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie". Hm. Nie wystarczała im sam tylko chwała, chcieli jeszcze wyróżnienia w niej. Powiedzielibyśmy, są ambitni, bardzo ambitni. Chyba nawet chorobliwie ambitni, skoro pozostali, gdy to usłyszeli oburzali się na ich.

A stąd już tylko krok do próżności, a próżność krótką drogą prowadzi nas do bardzo mylnego i zafałszowanego myślenia o nas samych oraz o innych. Próżność zniekształca nam punkt patrzenia i widzenia każdego bliźniego. Powiedziałbym nawet, że próżność jest pierworodnym dzieckiem pychy.
Jest taka książka „Siedem grzechów głównych dzisiaj” Pani Joanny Petry- Mroczkowskiej wydana przez ZNAK i jej pierwszy rozdział jest o pysze właśnie w zgodzie zresztą z katechizmową kolejnością.

Wyczytamy w niej, że pycha to wysokie mniemanie o sobie, duma, wyniosłość, zarozumiałość. Jasne, to prawda, dalej przeczytamy, że pycha nadyma. Anglosasi mówią potocznie, że „ktoś jest pełen siebie”. I zdanie to jakoś przykuło mój uwagę. Nie wiem, czy słuchacze, ale ja odnoszę takie wrażenie, że coraz więcej w nas nadętości, takiego nadymania, tej pełności siebie i nie dotyczy to tylko tych należących do jakiegokolwiek establishmentu. To nadęcie jest już powszechnie obecne.


Pisze autorka, że pycha bierze się z oceniania, wartościowania i porównywania. A jeśli tak, to wszystko jest jasne, bo przecież logiką dzisiejszych czasów, a lepiej byłoby powiedzieć logiką naszego szeroko rozumianego życia społecznego jest właśnie ocenianie, wartościowanie i porównywanie. Więcej, jest ono oparte na pewnej zasadzie, maksymie, którą w XVII w. ułożył francuski filozof i pisarz François de La Rochefoucauld. Brzmi ona tak: "Ta sama pycha każe nam potępiać błędy, od których w swoim mniemaniu jesteśmy wolni,co gardzić przymiotami, których nie mamy".

Co ciekawsze i smutniejsze oczywiście, stosujemy ją, i to coraz powszechniej, bardziej z naszej natury niż wiedząc o takim jej brzmieniu.


Pisze autorka też tak: "Pycha może rzutować na wszystko, co robimy. (…) Wkrada się we wszystkie zakamarki stosunków międzyludzkich, niweczy porozumienie w przyjaźni, nie pozwala przyjąć rady, przyznać się do błędu i do niewiedzy. Z pychą wiąże się też wybujała potrzeba niezależności". Nie sposób się nie zgodzić. Prawdę mówiąc, ja sam, nie pomyślałem, że potrzeba niezależności, którą przecież hołubimy, nawet jej się domagamy jest owocem pychy.


I na koniec jeszcze jeden cytat z tej książki, wart myślę uwagi i głębszej refleksji: "Nasze czasy obfitują w pokusy pychy intelektualnej. Dziś pycha – grzech intelektu – szuka sprzymierzeńca w nauce, która zresztą niejednokrotnie, w ostatnich dekadach, przeżywała momenty upokorzenia. Pycha, usiłująca korzystać z osiągnięć nauk biologicznych (na przykład medycyny), wyraża się w pragnieniu sprawowania kontroli nad życiem, pod hasłami obrony godności ludzkiej. Mamy z nią do czynienia wówczas, kiedy kobieta upomina się o ”godność” decydowania (niestety, „po fakcie”) o swojej prokreacyjności czy też, kiedy chory domaga się „godnej śmierci”, a więc planuje własny zgon. Z pychy więc w dużej mierze wypływa ideologiczna zgoda na aborcję i eutanazję (…) Czasem może to być także ambicja kontrolowania „losu” przez technologizację ludzkiej prokreacji, z klonowaniem na czele. W świecie, w którym człowiek czuje się absolutnym panem wszechrzeczy, działania takie wydają się z gruntu racjonalne".

Myślę sobie, że nie przypadkowo to pycha właśnie jest pierwszym z grzechów głównych, szkoda tylko, że wiele naszych zachowań, postaw, nawet poglądów zupełnie nie wiążemy z pychą, nie przypuszczając nawet, że są jej owocami.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama