107,6 FM

O świetle w Atenach i bezdomnych, którzy są wszędzie

Niedawno byłam w Atenach, gdzie białe koronki z marmuru falują na wietrze jak firanki zawieszone w starożytności.

Nad miastem wznosi się też białe, bo z wapienia, wzgórze Akropolu, o którym miejscowi mówią Akropolis - z podziwem, ale i pewną nonszalancją, że góruje właśnie nad ich miastem. Wzgórze bogów, na którym wznoszą się pozostałości dawnych świątyń. Wchodzi się do nich po schodach Propylejów, a potem poraża wielkością wzniesiony przez Peryklesa Partenon. Nieco niżej stoi zbudowany w porządku jońskim Erechtejon z zachowanymi postaciami kariatyd o nieziemskiej karnacji przywodzącej na myśl kredę i śnieg. Zwracają uwagę ich dostojnie uniesione głowy i ramiona, których nie widać, ale przecież podtrzymują ciężar cięższy niż piórko – wspomnienie o dawnej świetności tego miejsca kultu. Turystów przyciągają i fascynują zachowane szczątki dawnej świetności Greków, którzy wznieśli te doskonale wyważone architektonicznie budowle. Ale bogowie już dawno stracili swoje mieszkania na zrujnowanym Akropolu, przez które dzisiaj przewiewa wiatr.

Z perspektywy Akropolu rozciągające się pod nim miasto też poraża wielkością i wręcz szczypiącą w oczy bielą murów budowli widocznych aż po horyzont. Biel zabudowań stolicy Grecji jest tak dojmująca, że patrzącemu wydaje się, iż to miasta czyste tak nieskazitelnie, że chodzącemu po nim pyłek nie może wpaść do oka.

Kiedy schodzi się w dół okazuje się, że jednak jest inaczej. W dzielnicach graniczących z centrum nie da się przejść nie ocierając o bezdomnych, zaniedbanych, złych i wystraszonych. Widać, że niektórzy mieszkają pod gołym, zimnym o tej porze roku, niebem. Inni wychodzą z dziur, żeby żebrać albo ustawiać się w kolejkach do instytucji charytatywnych. Podobni do tych, których spotkałam w Rzymie, kiedy razem z jałmużnikiem papieskim kard. Konradem Krajewskim, rozdawałam żywność pod Stazione Termini. Bo biedni są ci sami pod każdą szerokością geograficzną i jak, uważają niektórzy – tacy będą do końca świata, nawet w tak widowiskowo pięknych miastach jak Ateny czy Rzym. 

Patrząc na najedzonych i dobrze ubranych turystów, szukających śladów dawnej świetności Grecji, pomyślałam ilu z nich ma w sobie niewidoczną na zewnątrz bezdomność?  Dziś, gdy Europa zapomniała nie tylko o dawnych bóstwach, ale i o Bogu, i żyje bez wartości, które przyświecały naszym dziadom i pradziadom, gwałtownie wymieniając je na nowe, pojawiło się tak wielu nowych bezdomnych. Takich, którzy nie mają gdzie przyłożyć głowy, ani do Kogo przytulić swojego serca.

Na Akropolu mocniej świeci słońce. Można tam, schylając się, żeby zawiązać buty, podnieść światło potrzebne do dalszej drogi. Tyle, że ono zgaśnie po zachodzie. A nam chodzi o inne światło, świecące nawet w mroku.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama