107,6 FM

Kard. Nycz: Każdy może przyjść do światła, także politycy

Decyzja o bezterminowym zawieszeniu beatyfikacji kard. Wyszyńskiego była trudna - przyznaje w rozmowie z KAI kard. Kazimierz Nycz. Dodaje jednak, że jest to dodatkowy czas na poznawanie spuścizny Prymasa, który doskonale wykorzystał czas odosobnienia. Nawiązując do nadchodzących wyborów prezydenckich metropolita warszawski powiedział: "Czekam na taki moment, w którym ludzie, nie tylko ja sam, nie musieliby stawać przed dylematem: uczestniczyć czy nie".

W kościołach były tłumy - dziś garstka. Może dojdzie do przestawienia optyk: wierni zatęsknią za sakramentami, a księża uświadomią sobie, że mają przed sobą nie tłum ale zbiór jednostek?

Tak, i to że każdy człowiek się liczy. Myślę, że ważne jest by wzajemnie traktować się w Kościele personalistycznie w znaczeniu: nie anonimowo. Chciałbym, żeby to pozostało jako jeden z owoców obecnego stanu odosobnienia.

Ja też mocno przeżywam obecną sytuację. Kiedy odprawiam Mszę św. mając przed sobą kilka osób, to cisną mi się na usta słowa: dziękuję, że tu jesteście. I to nie tylko za to, że jesteście jako reprezentanci całej wspólnoty, która normalnie na tej Mszy św. bywała, ale że jesteście wy - jako wy.

I chciałbym aby już z nami - biskupami i świeckimi - pozostało takie właśnie, wzajemne traktowanie: bardziej życzliwe, przyjazne, otwarte. Sądzę, że wszyscy taką potrzebę sobie uświadomiliśmy. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że trzeba się cieszyć z tego, że są ludzie w kościele, że możemy spotkać się z nimi także po Mszy św., wychodząc przed kościół żeby porozmawiać. Gdyby takie postawy utrwaliły bardziej w naszym życiu, to byłoby coś bardzo pięknego.

Chciałbym powrócić do kard. Wyszyńskiego, tym razem jako przewodnika w obecnych okolicznościach, kiedy to sytuacji pandemii splotła się z przygotowaniami do wyborów prezydenckich. Parę dni temu Rada Stała nazwała sytuację nadzwyczajną. Co powiedziałby nam dziś kard. Wyszyński?

Uważam, że słowo Rady Stałej jest jednym z bardzo ważnych głosów biskupów w ostatnich czasach. Nie tylko dlatego, że zostało ogłoszone w czasie pandemii, trudnym dla państwa, polityków, rodzin i całego społeczeństwa ale i dlatego, że rzuca światło nauki społecznej Kościoła na obecną sytuację. Ta nauka jest, tak to ujmijmy, swego rodzaju lampą, którą dysponuje Kościół. I Kościół proponuje: wszyscy, ale politycy przede wszystkim, przychodźcie do tego światła ilekroć macie jakieś trudne problemy. Kościół nie narzuca lecz zawsze powtarza: jeśli chcesz.

W słowie Rady Stałej chcieliśmy powiedzieć: jeżeli potrzebujecie pomocy, światła, które daje Kościół w nauce społecznej, to przyjdźcie i zobaczcie wasze projekty ale przyjdźcie razem. Sytuacja jest trudna, poważna, przyjdźcie więc ponad podziałami i posłuchajcie. Podkreśliliśmy, że politycy powinni zatroszczyć się o trzy rzeczy: o bezpieczeństwo ludzi, o dobro wspólne Polski tak, aby decyzje polityków nie przyczyniły się do jej osłabienia oraz o to, by nie ucierpiały fundamentalne zasady państwa demokratycznego, począwszy od konstytucji.

Ale jest tam coś więcej: wyrażenie wątpliwości, czy wybory prezydenckie w przygotowywanej formule są zgodne konstytucją oraz czy nie naruszają "przyjętych w demokratycznym społeczeństwie zasad wolnych i uczciwych wyborów". To jest w istocie krytyczna, w świetle nauki Kościoła, ocena poczynań władz. Pytanie, czy zechcą one skorzystać z Waszej lampy...

Owszem, głos jest mocny, bo także w zakresie życia społecznego Kościół jest w pewnym sensie sumieniem krytycznym. Czy spodziewam się, że politycy posłuchają tego głosu? Życie pokaże i to w najbliższym czasie, na ile ta refleksja i odpowiedzialność za człowieka, Polskę i jakość życia społecznego zostanie zrealizowana; na ile politycy potrafią stanąć na wysokości zadania. Zadania, które nie jest proste. Nie ma łatwych rozwiązań, natomiast wydaje się, że kryteria są jasne, oczywiste i trzeba się do nich stosować.

Czy Ksiądz Kardynał zamierza uczestniczyć w majowych wyborach prezydenckich?

Nie chciałbym dawać żadnej podpowiedzi. W swoim życiu, pomijając okres komunistyczny, mówię o ostatnich 30 latach, zawsze starałem się uczestniczyć w wyborach, bo są one także moralnym obowiązkiem człowieka wierzącego. Natomiast co do obecnych wyborów, to czekam na taki moment, w którym ludzie, nie tylko ja sam, nie musieliby stawać przed dylematem: uczestniczyć czy nie. Uważam bowiem - i to jest też bardzo ważny wymiar wyborów organizowanych w trudnym czasie epidemii - że oprócz bezpieczeństwa ludzi ważna jest troska o to, żeby nie zaprzepaścić tego to co się w ostatnich latach wydarzyło w Polsce: wyraźnej poprawy frekwencji wyborczej. Ważne, żebyśmy w obecnej sytuacji tego dobra nie zaprzepaścili.

Ale zgodzi się Ksiądz Kardynał, że człowiek kierujący się społeczną nauką Kościoła, włączając także ostatni głos Rady Stałej, może mieć poważny dylemat sumienia czy wziąć udział w majowych wyborach?

Dzisiaj tego jeszcze nie wiemy. Najbliższe dni będą decydujące. Mam nadzieję, że politycy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Natomiast nie będę podpowiadał żadnemu wierzącemu czy niewierzącemu i zastępował jego sumienia. Każdy może przyjść do światła, o którym wspomniałem. I w tym znaczeniu słowo Rady Stałej jest światłem, i to dla każdego człowieka. Natomiast jak każdy z nas to oceni - to już sprawa indywidualna. Szacunek dla ludzkich sumień jest dla mnie rzeczą podstawową.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama