107,6 FM

Srebro dla Polski, złoto dla Italii!

Polska uległa Włochom 1:3 w finale siatkarskich mistrzostw świata w katowickim Spodku. To była siatkówka na kosmicznym poziomie - niestety, głównie jednak po stronie włoskiej.

Już pierwsza akcja meczu pokazała, jak będzie wyglądał ten mecz - Polacy potrzebowali aż trzech kontr, żeby w końcu zdobyć punkt. Włosi bronili niesamowicie - w jednej z kolejnych akcji Alessandro Michieletto obronił (skutecznie!)... nogą. Gra toczyła się potem raz z niewielkimi przewagami - raz Polski, raz Italii. Świetnie grał Aleksander Śliwka - jeden z punktów w rudnej sytuacji zdobył, posyłając piłkę oburącz w końcowy narożnik boiska Włochów. Potem Włosi odskoczyli na 17:21. Nasi wyrównali przy 21:21 (serwis Mateusza Bieńka!). Końcówka seta należała do Biało-Czerwonych: najpierw Bartosz Kurek skutecznie zaatakował w beznadziejnej - wydawałoby się - sytuacji, potem Śliwka po swojemu przepchnął piłkę przy antence, a potem nasi wykorzystali pierwszy z przysługujących im setboli i było 25:22.

Drogi set zaczął się od 3:0 dla Polski. Trener Italii Ferdinando De Giorgi poprosił o czas.Jego zawodnicy wyrównali (7:7), m.in. dzięki świetnemu serwisowi Daniele Lavii. Nasi odskoczyli - Włosi wyrównali przy stanie 12:12. Świetnie funkcjonował ich blok -  dwa razy na Kurku, którego zastąpił potem Lukasz Kaczmarek. Dał świetną zmianę. Polacy znów zanotowali świetny okres gry: doprowadzili do stanu 16:13, by po chwili znów był remis - 16:16. Końcówka tym razem należała do Włochów. Dzięki trudnej zagrywce Simone Gianellego wygrali tę partię do 21.

Set trzeci - znowu "falowanie i spadanie": 7:4 dla Polski, zaraz potem 8:9 i 11:13. Kurek znów zmieniony przez Kaczmarka, a nieco później (było już 15:20) Śliwka przez Tomasza Fornala, rozgrywający Marcin Janusz przez Grzegorza Łomacza, a Grzegorz Kwolek wszedł za Kamila Semeniuka. W końcówce gra Polaków posypała się zupełnie. Skończyło się na 18:25.

W Spodku zabrzmiała "Pieśń o Małym Rycerzu".

Podziałało. Czwarty set zaczął się od prowadzenia naszych 2:0. Ale znów po chwili było już 3:3, 6:10, 7:12... Zmiany w reprezentacji Polski nie na wiele się zdały. Zrywy, asy Mateusza Bieńka i Tomasza Fornala wzniecały entuzjazm, ale to było za mało na świetnie dysponowaną drużynę Italii. Ostatni set zakończył się wynikiem 20:25, a cały mecz - 1:3.

Włosi imponowali świetna grą defensywną i asekuracją, a także skutecznym serwisem i przyjęciem. Znakomite zawody zaliczył rozgrywający Simone Gianelli.

To czwarty w historii tytuł mistrzowski dla Włoch.

Polska nie obroniła tytułów mistrzowskich wywalczonych w 2014 r. w Katowicach i w 2018 r. w Turynie. Dziś jesteśmy rozczarowani, ale jutro będziemy dumni z trudem wywalczonego srebra. Wystarczy wspomnieć zwycięstwa nad znakomitymi drużynami USA i Brazylii.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama