Historia dzisiejszego patrona, św. Stefana Węgierskiego, ginie w pomroce dziejów. Ale jest jeden przedmiot, jeden artefakt, który tę odległą przeszłość łączy z teraźniejszością – to Korona św. Stefana.
Łatwiej jest dzielić niż jednoczyć. Prościej widzieć w sobie alfę i omegę w każdej kwestii, niż uznać swoją niewiedzę i posłuchać dobrej rady. Przyjemniej jest nic nie robić, niż zakasać rękawy i w pocie czoła zabrać się do pracy. Często niewdzięcznej. Jednak bez codziennego odrzucania pokusy drogi na skróty trudno osiągnąć jakikolwiek cel. Dzisiejszy patron na ten przykład chciał być dobrym władcą.
Dzisiejszy patron chciał być dobrym władcą. Takim, który nie zaprzepaści dzieła odziedziczonego po rodzicach.
Stefan był synem księcia węgierskiego Gejzy i Adelajdy - córki księcia polskiego Mieszka I.
Gdyby o wyniesieniu do chwały ołtarzy decydowała świętość krewnych, to dzisiejsza patronka od urodzenia powinna przebywać w chwale nieba.
Trzeba mocno uważać o co się prosi Pana Boga. Trzeba także dobrze się zastanowić, co Mu się ofiarowuje.
Od papieża Sylwestra II otrzymał koronę królewską jako pierwszy król Węgier i zaszczytny tytuł "króla apostolskiego". Kim był św. Stefan Węgierski?
Musiała być kobietą wyjątkową, bo przez 37 lat rządów dała swojemu mężowi i dzieciom taki przykład życia wiary, że zarówno król Stefan I Węgierski, jak i jeden z synów, Emeryk, zostali wyniesieni do chwały ołtarzy.
Prawdopodobnie przyjął sakrament bierzmowania z rąk św. Wojciecha.
redakcja@radioem.pl tel. 32/ 608-80-40sekretariat@radioem.pl tel. 32/ 251 18 07