Dlatego radujcie się, niebiosa i ich mieszkańcy. (Ap 12,12a)
Obraz apokaliptycznej walki, która rozegrała się w niebie, może budzić lęk: oskarżyciel zostaje strącony na ziemię i rozpoczyna walkę z potomstwem Niewiasty. Nie wolno jednak zapominać, że Apokalipsa to przede wszystkim księga pocieszenia – opowieść o ostatecznym zwycięstwie Boga. Wierni do końca będą mieć w nim swój udział. Wygrają życie dzięki krwi Baranka i słowu swojego świadectwa. To powód do wielkiej radości.
Echo tej radości rozbrzmiewa dziś w liturgii Kościoła. Udział w niej wyrywa nas z codzienności i wprowadza w przestrzeń Bożego działania. W tajemniczy sposób łączy nasze głosy z pieśnią aniołów, daje nam udział w wspólnocie świętych, którzy opłukali swe szaty we krwi Baranka i radują się owocami Jego zwycięstwa. Liturgia jest również wehikułem czasu: przenosi wydarzenia historii zbawienia do naszego „tu i teraz”. Przeprowadza nas ze śmierci do życia. Naprawdę mamy powody do głębokiej radości.
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami:
„Ojcze Święty, proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie. Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.
Ewangelia z komentarzem. Co to znaczy „być jedno”?Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a ja w Tobie. J 17,21
Najczęściej interpretujemy zaproszenie do bycia jedno jako posiadanie tego samego światopoglądu, postępowanie w podobny sposób, lojalność wobec swoich. Zewnętrzne wyrazy wspólnego działania, bycia razem nie gwarantują jedności, do jakiej zaprasza i o którą modli się Jezus.
Możemy myśleć to samo co inni, postępować w podobny sposób, ale w sercu być od siebie bardzo daleko. Prawdziwą jedność może dać nam tylko trwanie w Jezusie. To On pozwala nam pomieścić wszystkie nasze różnice i inne punkty widzenia. Nagle okazuje się, że nie są one przeszkodą, lecz doskonałym uzupełnieniem.
Św. Andrzej Bobola
brewiarz.pl
Co można powiedzieć o dzisiejszym patronie św. Andrzeju Boboli, patronie Polski? Na pewno jego męczeńska śmierć 16 maja 1657 roku w pewnej rzeźni kresowego miasta Janów może przyprawić o wypieki na twarzy miłośników horrorów. I to tych z gatunku gore czyli wszelkiej maści okrucieństwa. Wpisując św. Andrzeja Bobole w kontekst polityczny można na pierwszy plan wysunąć osoby jego oprawców – kozaków spod znaku rebelii Chmielnickiego. Na tej samej nucie dałoby się również wygrać wzajemną niechęć jaka w tamtym czasie dzieliła żyjących na kresach katolików i prawosławnych, a która dzisiejszemu patronowi przyprawiła łatkę duszochwata – czyli łowcy prawosławnych dusz. Oczywiście na dzisiejszego patrona można spojrzeć też zupełnie inaczej. Byłby wtedy wzorowym przykładem życia jezuity. Zaczął od nauki w szkole jezuickiej w Wilnie. Następnie odbył tam nowicjat. Jako kleryk przez dwa lata uczył młodzież a następnie wrócił na dalsze studia, które ukończył świeceniami w 1622 roku. Kolejne lata to praca kaznodziei, wychowawcy młodzieży, przełożonego wspólnot zakonnych i stowarzyszeń świeckich. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby św. Andrzeja Bobole potraktować także jako gorliwego kapłana. Kogoś, kto odkrył miłość Boga i chciał się nią dzielić z innymi. Wtedy trzeba by powiedzieć o jego pracy misyjnej wśród ludu. O obchodzeniu zaniedbanych wiosek, o chrztach, o udzielaniu ślubów, o posłudze w konfesjonale. To wszystko jest ważne, ale wydaje się dalekie od naszego codziennego doświadczenia. Może więc przybliżając nam św. Andrzeja Bobole trzeba przywołać to, co zapisali o nim przełożeni : był skłonny do gniewu, zapalczywości oraz uporu we własnym zdaniu. Był też niecierpliwy. Jakie to nam bliskie, prawda? Trzeba jednak pamiętać, że dzisiejszy patron usilnie pracował nad tym, by te przyrodzone cechy charakteru nie kierowały jego zachowaniem. I to te właśnie zwycięstwo nad samym sobą, otworzyło mu drogę do świętości. Nie znaczy to wcale, że stał się innym człowiekiem. Po prostu swoje słabości zaprzągł do bożego dzieła. To dlatego złapany przez kozaków i zapytany czy jest kapłanem mógł przed swoją męką odpowiedzieć : "Tak, moja wiara prowadzi do zbawienia. Nawróćcie się". W tym kontekście zupełnie inaczej można spojrzeć na datę kanonizacji Andrzeja Boboli. Czy wiecie państwo kiedy wyniesiono go do chwały ołtarzy? Było to 17 kwietnia 1938 roku, w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Jeszcze tego samego roku relikwie św. Andrzeja zostały uroczyście przewiezione do kraju. A ich uroczysty przejazd był wielkim wydarzeniem.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.