Zbigniew Przybyłka: Kompetencje prezydenta są nieadekwatne do jego mandatu

Z naszym porannym gościem rozmawialiśmy o kampanii wyborczej przed I turą wyborów prezydenckich. Zbigniew Przybyłka z Klubu Jagiellońskiego skomentował m.in. sens organizowania debat przedwyborczych. - Kandydatom nie grożą żadne sankcje za to, że nie odpowiadają na pytania, tylko wygłaszają swój przekaz. Zapewne po każdej debacie strony miały też automatycznie ustawiony post, że zwycięzcą jest ich kandydat – mówił Zbigniew Przybyłka. - Mamy segment kilkudziesięciu procent wyborców tożsamościowych, więc dla nich kandydat z ich strony będzie zwycięzcą debaty, ale jest też pewien odsetek wahających się. Tutaj znaczenie mogą mieć wyimki, kilkusekundowe wypowiedzi z debaty, potknięcia, które można eksploatować w formie rolki czy memu – mówił gość Radia eM.

Rozmawialiśmy również o specyfice wybory prezydenta. - Mamy anomalię. Prezydent wybierany jest w wyborach powszechnych, żaden inny polityk w Polsce nie ma takiego mandatu demokratycznego. Tymczasem jego kompetencje są nieproporcjonalne, nieadekwatne do jego mandatu demokratycznego. Najważniejszą kompetencją jest prawo weta. Widzimy w ostaniach latach, że oczekiwania klasy politycznej wobec prezydenta są zredukowane do tego, by był notariuszem lub hamulcowym – dodał Zbigniew Przybyłka.

Czy województwo śląskie może być jeszcze uważane są kluczowy region dla wyniku wyborczego? - Warto zauważyć, jak rozpoczęły się kampanie wyborcze Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego. Trzaskowski rozpoczął swoją w Gliwicach, a pierwsza wizyta kampanijna Nawrockiego była w Raciborzu. To, że te dwa miasta wybrali na początek nie wydaje się przypadkiem – mówił gość „Rozmowy poranka”.